Gdy już PiS wygra następne wybory, odsunie od władzy partię pro-niemiecką, pośle na polityczną emeryturę polityka znanego z nieuleczalnej kaszubskości, przywróci na plan pierwszy Polaka nieskorygowanego, zlikwiduje ambiwalencję wychyloną, tudzież zapewni legitymizację czystą, historyczną i moralną – będzie mógł (a politycznie, także musiał) realizować zapowiedzi ustrojowe, zawarte w swym dokumencie programowym. Po kolejnych wyborach trzeba będzie oczywiście po tym posprzątać, ale póki co – warto wiedzieć, co PiS zapowiada.
A zapowiada powołanie nowego “organu”. Słyszeli Państwo o nowym Centralnym Ośrodku Dyspozycji Politycznej (w skrócie: CODP)? Nie? A to szkoda. Oto co nas czeka:
W jednym z nielicznych passusów manifestu programowego na tematy ustrojowe, dowiadujemy się, że dobrze urządzone państwo musi mieć „nowy centralny ośrodek dyspozycji politycznej, nieuwikłany w przedsięwzięcia transakcyjne”. Ponieważ, jak wiadomo, Konstytucja RP nie przewiduje takiego organu, otrzymujemy wyjaśnienie: „Tego ośrodka nie należy automatycznie utożsamiać z rządem, prezydentem czy jakimkolwiek organem państwowym”. O kogo więc chodzi? „Chodzi (…) o grupę osób, która w danych warunkach historycznych ostatecznie podejmuje najważniejsze w państwie”. A dlaczego mowa o grupie? „Mowa o grupie, gdyż nawet w systemie dyktatury jednostki musi ona blisko współpracować z jakaś grupą, która ma wpływ na jej decyzje” - wyjaśnia dokument (może nawet z pewną melancholią, no bo jednostka to jednostka, a grupa – jak wiadomo, składa się z ludzi różnych...). I mocno potwierdza: „Nowy centralny ośrodek dyspozycji politycznej nie tylko powinien być wolny od patologii polityki transakcyjnej, ale także od ograniczeń związanych z zaszłościami z czasów PRL. Powinien też chcieć i realizować [sic] wskazane wyżej cele narodowe”.
A takie drobiazgi jak konstytucja, wybory, podział władzy? W tym fragmencie dokumentu nie ma słowa o takich miazmatach. Ważne jest powołanie jednolitego, centralnego, silnego „ośrodka dyspozycji politycznej”, nie obciążonego jak widać nadmiernymi uzależnieniami od przypadkowego społeczeństwa, a który będzie w stanie realizować „cele narodowe”. Pytanie: kto stanie na czele takiego „ośrodka”? Kto ma specjalny wgląd w cele narodowe, jest wolny od zaszłości i „polityki transakcyjnej”? Chyba tylko jeden jest taki polityk w Polsce…
Dużo więcej na temat manifestu programowego PiS – już niedługo, w moim obszernym artykule w jednym z opiniotwórczych dzienników polskich.