olgerd olgerd
352
BLOG

Pochopnie odrzucona propozycja

olgerd olgerd Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Czekałem na autobus. Deszcz, wilgoć, ciemność i przejeżdżające z piskiem opon motocykle. Pojawił się on. Człowiek udręczony późnym wieczorem. Właściwie to pełzł, a nie szedł. Jakoś dotarł pod wiatę, gdzie i ja, udręczony tym samym wieczorem, stałem oparty o metalową konstrukcję. Mężczyzna, którego fizyczności nie ma potrzeby opisywać, wystarczy krótki, za to konkretny banał: pięćdziesięcioletni przedstawiciel klasy robotniczej z miasta powiatowego zachodniej Małopolski. Stał przed rozkładem jazdy, ale bez wątpienia nie mógł go ogarnąć. Odwrócił się do mnie. Na moje nieszczęście nie zdążyłem uciec wzrokiem.

- Miszczu. Rodaki…

Zrozumiałem go opatrznie, że niby ma mnie za rodaka, gdy tymczasem on pytał o miejscowość Rodaki, w gminie Klucze, do której uczęszczają autobusy.

- Pewnie już mi spierdolił… - sam sobie odpowiedział.

Pokiwałem głową, bo faktycznie, autobus już mu spier…  A potem użył frazy, której piękno mnie poraziło, bo otwarła w mym sercu miłe wspomnienia z czasów studenckich. Wtedy owa fraza była przeze mnie, powiedziałbym, nagminnie nadużywana.

- Miszczu, co zrobić z tak pięknie roszpoczentym dniem?! - wydukał.

- Bym powiedział, że tak pięknie zwieńczonym…. – zasugerowałem.

Oczy mu się otworzyły szeroko.

- Miszczu, ty mnie rozumiesz. Co będę taki niedopity do chałpy wracał…

Popatrzył na mnie wnikliwie.

- Ty, miszczu, też się chcesz taki trzeźwy w domu pokazać?!

Pokiwałem głową, że owszem.

- Podejmę to ryzyko – powiedziałem.

Pogroził mi placem.

- Nie wypada. Ja, jakbym do domu trzeźwy wrócił, to by moja pomyślała, że od baby jakiej wracam.

Bardzo ciekawy był tok jego myślenia.

- Babe swojom trzeba przyzwyczajać, bo inaczej we łbie się może, gupiej, przewrócić.

Może miał rację, kto wie…

Zerknąłem na zegarek. Nie uszło to jego uwadze.

- To co, dasz się miszczu namówić na jednego?

Uniósł palec wskazujący.

- Stawiam! – oznajmił z powagą, jakby podczas gry w pokera rzucał na stół milion dolarów.

Pokręciłem przecząco głową.

- Mój autobus jedzie. Już na zakręcie jest. Obowiązki wzywają.

Teraz on pokręcił głową. Był wyraźnie niezadowolony.

- Człowieku, taka propozycja, a ty ją haniebnie odrzucasz?!

Zmarszczył brwi.

- Ryzykujesz, miszczu…

I oddalił się w nie tylko sobie znanym kierunku, czyli w stronę baru „Kalafior”.

A w autobusie, po skasowaniu biletu, zobaczyłem go. Był tam, no, może niedokładnie on, ale prawie ten sam; spał z głową oparta o szybę, z szeroko otwartymi ustami. Miał tylko dwa zęby w górnej szczęce. Aż się prosiło, żeby włożyć w te usta bilet i go skasować uderzając śpiącego pięścią w głowę. Ale przecież bilet miałem już skasowany…   

olgerd
O mnie olgerd

Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo