Dostalismy przeciek. Przez przypadek. Otóż Seremet zalazł paru ludziom osobiscie za skórę. Zwykłym ludziom. Pokrzywdzonym w śledztwach. Skrzyknęli sie o to "imigranctwo" Seremeta. Przeczesują Amerykę szukając danych. Znaleźli. Ale jazda!
Z perspektywy różnych zdarzeń w Polsce i na świecie nie rozumiemy jak tzw. ludzie ze świecznika mogą wierzyc w "jedną prawowitą prawdę" mediów drukowanych. To doba internetu. Doba robotów przeszukujących dane w bazach danych. To doba mediów elektronicznych. Przekazanie i ujawnienia danych jest błyskawiczne. Jak można zyc w ułudzie, że liczy sie tylko to co napisane w gazecie?