niktt niktt
189
BLOG

Wizytówka Putina

niktt niktt Polityka Obserwuj notkę 5

 Nie pamiętam kiedy poznałem pana Krzysia. Nie pamiętam też w jakich okolicznościach stał się on mym klientem. Może ktoś go do mojej kancelarii przyprowadził, a może po prostu sam do niej, przez jakieś zrządzenie losu, trafił.

 Było to dość dawno, chyba z końcem ubiegłego stulecia, kiedy wśród różnych podmiotów gospodarczych, jakie wówczas prawniczo obsługiwałem znalazł się także i maleńki panakrzysiowy podmiocik. Niewielki i rachityczny on był, a przy tym nie wiadomo czym się zajmujmował. Nazywał się tak jak wiele podobnych mu - Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe. Czyli PHU.

 W tej pojemnej nazwie mieściło się wszystko. Mieściła się tam i działalność pana Krzysia. Bo pan Krzysio zajmował się wszystkim i niczym. Handlował czym się dało, przewalał na tym handlu głupszych od siebie, pożyczał to co ktoś zechciał mu pożyczyć, aby potem latami nie oddawać, wynajmował to, co wynająć było można, a potem czynszu za ów najem nie miał zamiaru zapłacić. I tak dalej.

 Wyrzucali więc pana Krzysia z różnych miejsc panakrzysiowej działalności. Grozili mu sądem, procesowali się z Krzysiem latami, aby w końcu uzyskać wyrok, którego od Krzysia w żaden sposób wyegzekwować się nie dawało, bo on biedny był i formalnie zupełnie pozbawiony majątku.

 Włóczyłem po sądach całego niemal kraju jako jego nieszczęsny procesowy pełnomocnik. Stawałem tam gdzie przeciwko niemu wytaczano procesy o zapłatę kwot, których on płacić nie zamierzał, zaś procesy pragnął ciągnąć tak długo jak to było możliwe, mnożąc wątpliwości i składając wciąż nowe wnioski dowodowe.

 Zdarzyło się nawet, że wyciągałem Krzysia z aresztu śledczego, gdzie słusznie umieścił go prokurator, a telewizja pokazała jako oszusta niepłacącego wynagrodzenia swoim pracownikom zatrudnionym na wyczarterowanym promie. Wyczarterowany prom stał bezczynnie przy nabrzeżu, oburzeni pracownicy pyskowali reporterowi w mikrofon, telewizja pokazywała wstrząsające obrazki, a pan Krzysio trząsł się ze strachu w miejskim areszcie. W końcu i ja zerwałem z nim współpracę, bo zaniechał wypłacania także mojego honorarium. Taki był pan Krzysio.

 Może nadmiernie rozpisałem się. Może aż taka dokładność w opisie pana Krzysia nie jest w tym opowiadanku potrzebna, bo ma być ono o czymś zgoła innym. A może przeciwnie, może ta dokładność niezbędna jest aż nadto?

 Bo oto zdarzyło się nieoczekiwanie kiedyś tak, że powracając wieczorem krzysiowym samochodem z jakiegoś przegranego w głębi kraju procesu usłyszeliśmy w radio informację, iż z wyboru Borysa Jelcyna premierem Federacji Rosyjskiej został nikomu nieznany, niejaki Władymir Władymirowicz Putin.

I wtedy nagle smutne oblicze pana Krzysia pojaśniało, a policzki pokraśniały. „Znam człowieka” - krzyknął pan Krzysio – „Znam go, od dawna jesteśmy przyjaciółmi. Nawet mieszkał u mnie prze tydzień kiedy był w Polsce. Chodziliśmy razem na basen. Fajny facet. Ma łeb do interesów. Handlowałem z nim maskami gazowymi. Sprowadzaliśmy je z NRD, a on miał tam super wejścia i wiele mi wtedy pomógł i pozałatwiał. Potem pracował w Petersburgu. Jak byłem w Rosji to go odwiedziłem. Dał mi wtedy nawet wizytówkę i powiedział, że gdybym miał jakieś kłopoty, to tylko do niego.”

 Spojrzałem na Krzysia z niedowierzaniem. Nie tyle z niedowierzaniem, co raczej z pobłażaniem. „Buja Krzyś, łże Krzyś jak pies!” - pomyślałem sobie.

 Czasy były wówczas przedziwne. To jasne. Wszystko wywracało się do góry nogami. To też jasne! Ale żeby Krzysio ot tak sobie  zaprzyjaźnił się z premierem Federacji Rosyjskiej to już przesada. Co to, to nie! Aż tak dziwne tamte czasy to jednak nie były.

„A ma pan, panie Krzysiu jeszcze tę wizytówkę tego Putina?” - zapytałem z przekąsem.

 I wtedy pan Krzysio odchylił się niedbale w fotelu, z tylnej kieszeni powycieranych dżinsów wciągnął równie wytarty portfel, przez chwilę w nim grzebał i wyjął zeń śliczną wizytówkę, gdzie drobnymi literkami wydrukowano napis: Władymir Władymirowicz Putin i coś tam jeszcze, czego dziś już nie pamiętam oraz dopisano ręcznym pismem jakiś numer telefonu. Niesamowite! Oniemiałem!


niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka