niktt niktt
552
BLOG

Kampery - bajery i nowoczesność myślenia

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 


Kampery to pojęcie w tej opowiastce raczej umowne.

Chodzi nie tylko o kampery w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc o autka-ślimaki, które wolno poruszając się po świecie, wloką ze sobą tę całą ciasnotę materii towarzyszącej nam w życiu. Chodzi mi też o przyczepy campingowe doczepiane do naszych codziennych samochodów. Bo jedno i drugie ma za zadanie umożliwić nam zabranie na wakacje tego wszystkiego od czego pragniemy uciec.

Od lat obserwuję rozrastanie się pomysłów projektantów oraz determinację producentów w dziedzinie kamperów. To już nie jakieś tam głupie kilka pokojów, łazienka, kuchnia i wypasiony WC. Nie tylko firaneczki, serweteczki i pluszowe misie. Nie wystarczają już baldachimy wysuwane ręcznie i automatycznie, talerze anten do odbioru TV satelitarnej i lokalnej, dostęp do internetu etc.

Teraz konieczne są bajeranckie zaczepy na rowery, bo to ekologicznie pojeździć sobie rowerem, zaczepy na motorówki, na łódki z żaglem i łódki bez żagla. Konieczne są też przyczepy na małe i duże motory. Sznury i liny do czegoś tam zwykłego i czegoś niezwykłego. Kształt takiego kampera też powinien być niezwykły, szyby kryształowe, plandeki i markizy lśniące, a uczepione skutery - barwne.

Już wszystko widziałem! A i tak wciąż jestem czymś zaskakiwany, bo świat zmienia się w tempie zabójczym i moja wyobraźnia po prostu nie nadąża.

Wczoraj na przykład przyjechał tutaj Holender z przyczepą, którą ustawiał przy pomocy autopilota. Jego samochód stał obok, on stał obok i z pewnej, niewielkiej odległości tą swoją przyczepą przez godzinę kręcił się po niewielkim campingowym placyku, naciskając co rusz jakieś kolorowe guziczki w telewizyjnym pilocie.

Inni właściciele kamperów zerkali nań zazdrośnie. Stali i patrzyli. Albo udawali, że coś tam robią, lecz go bacznie obserwowali. A może tak mi się tylko wydawało? Może to był jakiś cholerny obciach? Może oni to już przerabiali i teraz tego bajeru nawet nie chcą tknąć?

Napędzanie konsumpcji to znak naszego czasu.

Jeden z wielu znaków naszego czasu. Czasu bez wojen, czasu dobrobytu opartego na rozbuchanym konsumpcjonizmie. To producenci i sprzedający narzucają nam jak mamy żyć. Zniewalają nas swymi, najczęściej idiotycznymi, pomysłami. Wpajają nam przekonanie, że bez tych, przed chwilą wyprodukowanych rzeczy, nie da się w ogóle funkcjonować. Że dotychczasowe życie bez nich było zwyczajną pomyłką.

A my bezrefleksyjnie idziemy na tę miłą nam rzeź. Bezrefleksyjnie kupujemy rzeczy zupełnie nam niepotrzebne. Staliśmy się ofiarą tego potwora - lecz jesteśmy także jego częścią. Pracujemy u niego, od niego otrzymujemy nasze pieniądze, które szybko z powrotem mu oddajemy.

Konsumpcjonizm objął całe nasze życie.

Lecz nikogo to nie przeraża. Nie przeraża nas to, bo jesteśmy niewolnikami pana, którym sami jednocześnie jesteśmy. Nie chcemy się uwolnić, bo nam się wydaje, że zażywamy wolności.

W istocie, z dnia na dzień stajemy się coraz bardziej zniewoleni.

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości