Yesmer Yesmer
42
BLOG

Muzyczne bagienko

Yesmer Yesmer Kultura Obserwuj notkę 10
Polska muzyka rozrywkowa jest w sytuacji, jakiej nigdy jeszcze nie była. Jest tragicznie, strasznie i beznadziejnie. To, co się aktualnie dzieje to pandemonium żenady i eksplozja miernoty na olbrzymią skalę. Aż dziw, więc bierze, że ciągłe znajdują się ludzie, którzy oceniają polskich wokalistów pozytywnie. Trzeba wyraźnie tutaj powiedzieć, że na polskim rynku muzyki rozrywkowej nie ma żadnego młodego, zdolnego artysty, który może się pochwalić inteligentnym tekstem, nie banalną wokalizą lub, chociaż sceniczną charyzmą. Jestem tutaj na tyle wyrozumiały, że nie wymagam by śpiewacy mieli wszystkie te cechy, bo na nowego Mercurego raczej nie ma, co liczyć. Wystarczyłaby w zasadzie jedna z pośród nich, bym spokojnie mógł przyznać, że dana osoba faktycznie coś sobą reprezentuje. Tego przyznać nie mogę, bo nawet po wypiciu kilku głębszych razi mnie głupota tekstów, fałszywość dźwięków i plastiku scenicznego wizerunku. Ci z pośród państwa, którzy nie zostali obdarzeni słuchem muzycznym, z pewnością nie zdają sobie sprawy, że dziewięćdziesiąt dziewięć koma dziewięć procent wykonań na żywo takich „gwiazdek” jak Brodka, Andrzejewicz, Gee, Urbańska czy zespół Feel to wykonania pełne drastycznych błędów wokalnych i fałszów dokonywanych we własnych piosenkach. Dla artysty nie ma nic bardziej żenującego niż fałszowanie we własnych utworach. Rodzi to, bowiem podejrzenie, że artysta autorem utworu nie jest, że ktoś mu utwór przygotował, a wykonawca nie odrobił lekcji i nie przygotował się do jego wykonania. Podobnie rzecz się ma, z tekstami. Czy jest coś inteligentnego w refrenie brzmiącym: Pokaż, na co cię stać, ale nie jeden raz słuchaj, słuchaj, je je piękne słowa mówią wszystko lecz nie zmienią nic, ohoh.. Czy nie jest to najbardziej banalny z banałów? Czy ktoś podejmie się wybrania mniej przaśnych i prostackich zwrotów by stworzyć z nich jakiś sens? Problem w tym, ze jest to po prostu niemożliwe. Artyści w rodzaju Feel idą w kierunku maksymalnego uproszczenia tekstów, traktując odbiorców jak bydło i debili, dla których metafory i zakamuflowane chwyty retoryczne będą nie zrozumiałe. Całkiem możliwe, że po prostu polscy artyści do durnie, którzy zwyczajnie nie posiadają niczego po za ładną buzi i umiejętnością do tworzenia skandali, co wyraźnie tłumaczyłoby taką a nie inną sytuacją polskiego rynku. Jednocześni artyści Ci obruszają się, gdy są przyrównywani do Disco Polo, twierdząc, że krytyk to śmieć (Michał Wiśniewski z Ich Troje), albo, że ich to nic nie obchodzi, bo oni są artystami (Gosia Andrzejewicz). Tutaj warto też dodać, że brak samokrytycyzmu jest najgorszą cechą polskich gwiazd. Takiej parady tupetu trudno dopatrzyć się na innych rynkach muzycznych. Okazuje się, że nawet tak wybitny specjalista jak Ela Zapędowska może zostać zakrzyczany przez tłum nastolatek, które bronią swojej ukochanej idoli nie tylko na ślepo, ale i na głucho. W Anglii czy w Stanach taka agresja pod kątem znanych i cenionych fachowców spotkałaby się ze zdziwieniem i zaskoczeniem. Trzecią i ostatnią rzeczą, która charakteryzuje polskich wokalistów jest kompletny brak wizerunku i charyzmy scenicznej. Muzycy nie porywają tłumów. Tłum, co najwyżej nuci lub kołysze się w rytm muzyki często z resztą obok rytmu. Muzyk w programie telewizyjnym nie ma nic do powiedzenia. Nie potrafi obronić swojej twórczości po za krytyką krytyków i twierdzeniem, że on jest artystą, któremu „środowisko” zazdrości talentu i fanów. Brylująca w tym Gosia Andrzejewicz doprowadza mnie do spazmów śmiechu ilekroć pojawia się na szklanym ekranie, bo a ni śpiewać nie umie, ani tekstów pisać nie potrafi a na dodatek nie mając kompletnie nic do powiedzenia zabiega ciągle o popularność i częste wizyty w programach rozrywkowych. Gdzież polskim śpiewakom do Michaela, Jacksona który wywoływał spazmy i omdlenia czy nawet do Backstreet, Boys które było złożone z naprawdę zdolnych i utalentowanych młodych ludzi. Polska to obok Niemiec to jedyny kraj na świecie, gdzie mogą się przebić do masowej świadomości takie gwiazdy jak Blog 27 albo Tokio Hotel. Czyli dzieci muzyków, które po za koneksjami kompletnie niczego sobą nie reprezentują. Proszę sobie porównać punkową kapelę Rancid ze Stanów z polskim zespołem Feel. Mimo, że panowie z Rancid to samouki i typowe punki to na ich koncertach jest czysto, mądrze. Może komuś przeszkadzać estetyka, ale mimo wszystko jest to wyższy poziom muzyczny. I powiem szczerze, brakuje Mietka Foga, Młynarskiego czy nowej Edyty Górniak. Polski rynek muzyczny cierpi na brak młodych i zdolnych. Woli promować młodych i miernych.
Yesmer
O mnie Yesmer

kiedyś młody lewicujący krzykacz, głosujący na Platformę i SLD. Dzisiaj zwolennik dobrej zmiany i konserwatyzmu. Apologeta religii i Boga jako czynników niezbędnych w funkcjonowaniu człowieka. Specjalista od bezpieczeństwa kulturowego i religijnego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura