Wzorem b. ojczyzny rewolucji w miarę narastania kłopotów rosną notowania partii rządzącej.
Z sondażu CBOS wynika, że w stosunku do lipca Platforma zyskała 4 punkty procentowe, 2 punkty procentowe zyskało PSL, natomiast straciło Prawo i Sprawiedliwość i to aż 3 punkty proc.
Cud nad Wisła roku 2012 polega na tym że partie których środowiska bezpośrednio lub pośrednio są umoczone w afery (taśmową i Amber Gold) zyskują - PO 4 pkt i PSL 2 a PiS traci aż 3 pkt.
Również SP i SLD tracą po 1 pkt a RP bz.
Gdyby wierzyć w te notowania to jesteśmy chyba jedynym krajem na świecie który można śmiało nazwać domem wariatów.
Teorię domu wariatów wspiera fakt że w tym sondażu badano tylko tych którzy zapewniali że z pewnością pofatygują się do urn. Wynikałoby z tego że to nie wyborcy PO i PSL zniechęcają się do wyborów w wyniku afer ale wyborcy opozycji. Czyli dom wariatów do kwadratu.
Uczynienie z Polski domu wariatów to chyba największe osiągnięcie PO. Oczywiście jeżeli wyniki sondażu są prawdziwe. Bo jeżeli są prawdziwe wyniki i przedstawione tendencje to wystarczą jeszcze ze dwie afery dużego kalibru i poparcie dla partii rządzących wzrośnie w sumie do 99%. Zupełnie jak w ZSSR, ojczyźnie wariatkowa.
Ponieważ sondaże znacząco odbiegają od wyników innych pracowni oraz od zdrowego rozsądku, sądzę że to CBOS wcielił się w rolę radzieckich propagandystów chcących zaczarować rzeczywistość.