Zamki na Piasku Zamki na Piasku
3788
BLOG

Pierzcie tylko naszą Propagandą. Pierzemy rozum do czysta.

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

Czyż 2 + 2 = 4 nie jest już herezją? 

Pewna - nie sposób mi określić jak duża, ale za to wystarczająca głośna - część prawników, polityków i dziennikarzy przeżywa swoisty szok poznawczy próbując dostosować się do zmian lub poprzeć wywoływany  i wprowadzany właśnie chaos prawny. Chaos, który można określić neo-praworzadnością. Czy rzeczywiście nie można wprowadzać zmian w prawie obowiązujących powszechnie w drodze uchwały Sejmu? Naprawdę? Czy rzeczywiście wymagany jest ten staromodny sposób procedowania? Nagle przeczytanie ze zrozumieniem prostego zdania zamieszczonego art. 87 Konstytucji o źródłach prawa jest co najmniej tak trudne jak czytanie "Finnegan Wake" James'a Joyce'a. Nagle powszechnie znany od lat tryb zmian w legislacji stał się wyjątkowo skomplikowany tak jak całkowanie i różniczkowanie. Dziennikarz, przemilczę który, z napięciem i zarazem jakąś nadzieją,  zadaje prawnikowi - konstytucjonaliście na serio pytanie: czy wpisanie do KRS nielegalnych władz TVP sprawi, że problem z podważaniem ich legalności stanie się nieistniejący? Mówiąc inaczej - nie obawiamy się zapytać o to czy można zalegalizować bezprawie. Aż tacy pruderyjni nie jesteśmy :). Ot, do jakich ciekawych czasów podróżujmy wraz nową ekipą rządzącą. Przecież wspominany art. 87 czyli coś tak prostego jak 2 + 2 = 4 brzmi dziś jak herezja. I jest herezją. O art. 7 czyli "Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa" nawet nie mówmy na zasadzie milczenia o sznurze i wisielcu. Podsumuję to może słowami z "Biesów" F. Dostojewskiego: "Chociaż trudno już było dziwić się czemukolwiek, jednakże rzeczywistość zawsze ma w sobie coś wstrząsającego". 

Ociec... prać? Prać!

Sam fakt, że rząd D. Tuska chce, poprzez niezgodne z prawem przejęcie mediów publicznych, wprowadzić nas w nowy, wspaniały świat medialnego pluralizmu może u tych, co rozsądniejszych, budzić niekłamane zdumienie. Bo jeżeli istniał w Polsce jakikolwiek pluralizm medialny to właśnie miał on miejsce w ciągu 8 ostatnich lat. Być może o tym wszyscy już zapomnieli, że przed 2015 roku problemem było przyznanie koncesji niszowej telewizji Trwam. Nawet niszowej telewizji. Taka była walka o monopol przekazu. Nie ma już gór tak wysokich na Ziemi, aby opisać osiągnięty szczyt hipokryzji. Himalaje nie wystarczą. Krytycy mediów publicznych z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy nagle utracili sprzed swoich oczu rzeczywistość taką, jaką ona jest w Polsce i to nie od dziś - media (TV, radio, główne portale internetowe) są antyprawicowe. Do tej ekskluzywnej ligi mają awansować ponownie także media publiczne. Będzie pluralizm jak się patrzy! Gdy wszyscy myślą tak samo nie ma o co się kłócić :). Nie byłem specjalnym amatorem ani TVN24 ani TVP Info. Niemniej przekonanie, że TVP Info to była tylko i wyłącznie czysta propaganda a TVN24 to była tylko i wyłącznie czysta prawda ociera się o czyste szaleństwo. Jeżeli już nie nim jest. Bo czy człowiek o zdrowych zmysłach może mieć przekonanie, że PiS jest partią prorosyjską lub też, że PiS wprowadził dyktaturę? Antyniemiecką - owszem. Pro-ukraińską - jak najbardziej. Pro-amerykańską - jeszcze bardziej. Propaganda mocno pierze umysł. Do czysta. Nie pozostawia ani plam ani niedopowiedzeń ani miejsca na wątpliwości. Zostają już tylko hasła. Paradoks całej sytuacji: lamenty i krzyki o odbieranej wolności przez PiS oraz oklaski i poczucie satysfakcji, gdy wolność słowa jest realnie rugowana poza majestatem prawa przez płk. B. Sienkiewicza. Zabawne, że metody stosowane na Białorusi zostały przyjęte z takim szczerym aplauzem w Polsce przez pewną część publiczności. Zemsta - wiadomo ma swój słodki smak. A jednak - jak pisał M. Gandhi (nic to, że nie zbyt go cenię): "Oko za oko uczyni cały świat ślepym".

Czy leci z Wami pilot? 

I może owo zaślepienie jest clou polskich problemów? Może zbytnio obie strony zacietrzewiły się w tym sporze? Może to wywołane przez media i polityków zaślepienie odpowiada za to, że pewna część Polaków postrzega już  świat w barwach wyłącznie białych i czarnych. Nie ma miejsca na jakieś światłocienie i niuanse. Zemsta i odwet. Po jednej stronie są niewinni a po drugiej stronie są zbrodniarze. Patrząc na świat przez pryzmat medialnego przekazu trudno wyłowić w nim realne zaniepokojenie tym, co się dzieje. Jest wojna, mordy drą, jest fajnie - jest co pokazać i o czym pisać. A, że sprawy idą w złym kierunku? My tylko relacjonujemy. Czyżby?  A dekonstrukcja państwa prawa to przecież prosta droga do anarchii a z czasem i wojny domowej. Sens państwa prawa w jednym zgrabnym zdaniu ujął niedawno znawca prawa konstytucyjnego Ryszard Piotrowski (cytuję z pamięci) - "prawo rządzi rządem a nie rząd prawem". Żadne płomienne przemowy i mnożenie argumentów uzasadniających bezprawie nie spowodują, że przestanie nim być. Przeciwnie. Bowiem jak pisał W. Szekspir w "Makbecie": "Zły plon bezprawia nowym się tylko bezprawiem poprawia". Rozumiał to doskonale austriacki Żyd, więzień obozu Auschwitz Viktor Frankl pisząc, że nawet doznane cierpienie z powodu bezprawia nie daje nikomu prawa do bezprawia. Więzień obozu w Auschwitz kontra obecnie rządzący, którzy cierpieli na ośmioletni brak władzy i to im daje prawo do przestępstw? Czy leci z Wami pilot obywatelu Tusk i pułkowniku Sienkiewicz?

Dzikie waśnie i spory 

A być może doszliśmy jako naród do stanu, który tak zwięźle opisał w swojej książce John Glubb. "Innym niezwykłym i nieoczekiwanym symptomem upadku narodu jest intensyfikacja wewnętrznych politycznych nienawiści. Można by oczekiwać, że w sytuacji, gdy przetrwanie narodu wydaje się zagrożone, polityczne frakcje porzucą rywalizację i staną w jednym szeregu w obronie kraju.

W XIV stuleciu słabnące imperium bizantyjskie było zagrożone i zdominowane przez Turków Osmańskich. Sytuacja była tak poważna, że wszyscy poddani Bizancjum powinni porzucić partykularne interesy i stanąć wspólnie do ostatniej, desperackiej próby ocalenia kraju. Nastąpiło jednak coś zupełnie przeciwnego. Bizantyjczycy poświęcili ostatnie pięćdziesiąt lat na wewnętrzne walki podczas kolejnych wojen domowych. W końcu przybyli Osmanowie i zadali ich imperium coup de grâce.

Wielka Brytania była zarządzana przez wybieralny parlament przez wiele stuleci. W minionych latach rywalizujące ugrupowania przestrzegały wielu niepisanych praw. Żadna partia nie próbowała wyeliminować innej. Wszyscy członkowie parlamentu zwracali się do siebie jak do godnych szacunku dżentelmenów. Jednakże ta kurtuazja obecnie zniknęła. Gwizdy, krzyki i hałasowanie podminowały powagę Parlamentu, a rozognione kłótnie są coraz częstsze. Mamy szczęście, że owa rozpalona rywalizacja toczy się głównie w Parlamencie, ale czasem taka nienawiść przenosi się na ulice w formie strajków, demonstracji, bojkotów i podobnych wydarzeń. Słuszną pozostaje niestety konstatacja, że narody w Fazie Schyłkowej nie wykazują prób pojednania celem własnego ratunku. Przeciwnie: wewnętrzna rywalizacja staje się bardziej gwałtowna w miarę słabnięcia narodu". 

Koniec długiego cytatu. Może właśnie znajdujemy się na ścieżce pierwszego roku z 50, które jeszcze przed nami. Bo przecież J. Glubb napisał to w 1978 roku. A wtedy świat nie był jeszcze tak zdziczały w tym - nieznośnym i nieznoszącym sprzeciwu ani w nieposzukającym jakiegokolwiek wspólnego dobra - przekonaniu o własnej racji. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura