Paweł Łęski Paweł Łęski
316
BLOG

Zbigniew i Lee Wołyńscy

Paweł Łęski Paweł Łęski Polityka Obserwuj notkę 1

Zbigniew i Lee Wołyńscy

Przy braku pogłębionej wiedzy historycznej ważne stają się symbole kształtujące świadomość zwaśnionych plemion. Zapominamy, że na przemiany zachodzące w latach 1980-1989 złożyło się wiele faktów i osób, o których nie przeczytamy na kartach podręczników, dlatego tym bardziej warto o nich przypominać, nawet jeśli nikt oprócz nas ich nie spisze i nie przechowa dla potomności. 

W amerykańskiej strategii lat siedemdziesiątych Polska zajmowała kluczową pozycję w polityce rozbicia bloku komunistycznego. Podkreślano, istnienie dogodnych ku temu przyczółków. Tu działał niezależny Katolicki Uniwersytet Lubelski, niezależna gazeta jakim był "Tygodnik Powszechny". Wzrastające zadłużenie, podkopujące ekonomię nie tylko Polski, ale i całego bloku wschodniego, gdyż udzielający kredytów stosowali zasadę „russian umbrella”, nie różnicując poszczególnych krajów RWPG. Względnie niezależna polityka gospodarcza przejawiająca się doprowadzeniem do dywersyfikacji energetycznej czy jak się później okazało prowadzeniem własnego programu jądrowego, przerwanego nagłą śmiercią profesora Sylwestra Kaliskiego. To co kładło się długim cieniem na zaufaniu towarzyszy radzieckich i powodowało zniecierpliwienie przedstawicieli polskich resortów siłowych budziło nadzieję strony amerykańskiej.

Polska była jedynym krajem bloku wschodniego, który pozwolił USA na prowadzenie programów kulturalnych i informacyjnych, bez potrzeby formalnej wzajemności i często porozumienia ograniczającego wymianę. Jedynym, który odpowiedział pozytywnie na deklarację Lyndona B. Johnsona z 7 października 1966 "Budowania mostów dla Europy Wschodniej". W ramach polityki „zróżnicowania”, o ile dany kraj bloku sowieckiego był skłonny do współpracy z USA w wymianie politycznej, gospodarczej, społecznej, USA gwarantowały wzajemność. Polska miała również tę zaletę, że miliony Polaków nastawionych antykomunistycznie mieszkało w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Istniała potężna instytucja kościoła katolickiego, która nie podlegała tak jak w innych demoludach kontroli władz komunistycznych.


W 1970 roku do Warszawy przyjechali obywatele amerykańscy Zbigniew Wołyński i jego żona Lee. On były kawalerzysta, weteran kampanii wrześniowej, walk w Afryce, we Włoszech, gdzie stracił nogę. W USA pracujący nad projektami łodzi podwodnych (Stone & Webster Engineering Corporation i US Naval Base, Porthsmouth (NH)). Jak mówił bez jego zgody żadna z łodzi podwodnych nie mogła opuścić portu. Ona wcześniej asystentka Henry’ego Kissingera w Harvardzie, za której pieniądze niezamożny ówcześnie naukowiec mógł wyprawić swój ślub. Lee pochodząca z arystokracji bostońskiej, władająca wspaniałą polszczyzną, której ją uczył sam mistrz, Osterwa. Oboje z miejsca zaangażowali się w działania niepodległościowe w Polsce. Dostarczali gazety i literaturę otwarcie krytyczną wobec systemu komunistycznego i panujących reżimów, ułatwiali kontakty dysydentów z władzami USA, wspomagali finansowo działalność niepodległościową. Jednym z częstych ich gości stał się późniejszy doradca Cartera ds. wschodnich Leonard Bałdyga. 
W maju 1974 roku, z inicjatywy Leonarda Bałdygi amerykańska ambasada w Warszawie sfinansowała pierwszą konferencję PAN, polskich i amerykańskich historyków. Konferencja miała miejsce w Nieborowie. Podczas sesji otwarcia pojawili się dwaj niezaproszeni Rosjanie. Jednym z nich był Igor Andropow syn Jurija, szefa KGB. Doszło do spotkań Igora Andropowa i Leonarda Bałdygi. Rok później Igor znalazł się w delegacji radzieckiej, w Helsinkach, podpisującej końcowy akt zgadzający się na poszanowanie praw człowieka i jego podstawowych wolności. Od tego momentu ruch desydencki w Polsce nabrał przyspieszenia, zaczęły powstawać organizacje takie jak KOR czy ROPCiO powołujące się na końcowy akt KBWE. 
Zbigniew i Lee Wołyńska współpracowali z działaczami późniejszego KPN Leszkiem Moczulskim i Romualdem Szeremietiewem. W swoich wspomnieniach Leszek Moczulski przytacza fakt, że m.in. dzięki wstawiennictwu Wołyńskich prezydent Carter udzielił wywiadu dla podziemnego czasopisma „Opinie”. 
Na zdjęciu Paweł Łęski i Zbigniew Wołyński (St.Augustine FL)
CDN

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka