Czerwcowy żar lał się potokami na głowy pracujących. Czterdziestu budowlańców ustawionych w rzędzie pochylało się i prostowało rytmicznie w takt zaśpiewu płynącego z gardła nieco już ochrypłego brygadzisty. Każdemu wyprostowi towarzyszył mały krok w tył i cały rząd cofał się wówczas równo i płynnie. Żółte kaski pobłyskiwały wesoło słonecznymi refleksami.
"Ziaaarko w garść! Ziaaarko włóż! W góree łeb! Cooofnij znów!" - ryczał brygadzista, ocierając co chwila pot spływający spod kasku na poczerwieniałą od wysiłku i gorąca twarz.
Może i niewymyśle były to rymy, jednak robota pięknie szła naprzód, a o to w końcu chodziło! Do EURO 2012 pozostało już tylko 3 tygodnie!
Kierownik budowy Odcinka 237 autostrady A2 (o długości zaledwie 350 m, ale za to z ostrym zakrętem wokół wzgórza), wychylił się z okna kontenera budowlanego. Rzucił gospodarskim spojrzeniem na pracujących i uśmiechnął się z aprobatą, widząc, że dochodzą już do połowy pasa zieleni rozdzielającego pasy autostrady. Jeszcze trzy godziny i plan nasadzania trawy będzie wykonany. I to pomimo obcięcia kosztów na maszyny, które pierwotnie miały to zrobić.
"I niech mi teraz ktoś powie, że nie można czerpać inspiracji z Rambo! Cwanie to wymyśliły te Wietnamczyki, z tym ryżem" - pomyślał z uznaniem. Był profesjonalistą i takie duperele, jak cięcia kosztów, nauczył się omijać z wdziękiem baletnicy. Bycie profesjonalistą to także dbałość o szczegóły.
"A droga zamknięta, hę!? - krzyknął do brygadzisty.
Ten odwrócił się i odkrzyknął.
"No przecież już mówiłem, że Mietek poszedł!"
"A sprzęt wziął?! - dopytywał profesjonalnie kierownik
"No przecież! Bezpieczeństwo najważniejsze! - wydarł się wyraźnie już zły brygadzista.
"A to w porządku! Kontynuujcie!"
Upewniwszy się, że wszystko idzie, jak należy, kierownik cofnął się do wnętrza kontenera, opadł na fotel i wytrenowanym ruchem wydobył kolejnego schłodzonego browara z przenośnej lodówki. Upał był niemiłosierny.
Robotnicy pozbawieni zaśpiewu pogubili się zupełnie. Równa dotąd linia połamała się – jedni zrobili krok wstecz, inni wtykali ziarenka trawy po raz drugi w to samo miejsce, część w ogóle przestała pracować.
„Co za polski burdel! Nawet na chwilę nie można samych zostawić!” – wrzeszczał brygadzista – „Wracać do szeregu! Wyrównać do przodu!... Ziaaarko w garść!...”
Praca nie potrwała jednak długo. Na horyzoncie pojawiła się sylwetka pędzącego pojazdu.
„No i jak tu można pracować, k…wa mać! – wściekał się brygadzista – „Znowu się jakiś baran wpiernicza! „WSZYSCYYY!!! Spie…lać!!!
Auto przemknęło obok, nie zważając na obraźliwe gesty i okrzyki zirytowanych robotników. Weszło zgrabnie w zakręt i… poleciało w dół po wydłużonej paraboli z miejsca, w którym aktualnie kończyła się autostrada. Rozległ się potężny huk miażdżonego metalu, gdy wbiło się w pokaźny już stos rozbitych pojazdów. W górę wyleciały wirujące blachy. Chaosu dopełniła głucha eksplozja zgromadzonej benzyny.
Robotnicy patrzyli przez chwilę z otwartymi ustami na potężny słup ognia i dymu. Po chwili otrząsnęli się i posypały się mściwe komentarze:
„Ten to się dopiero wpie…lił!
„Dobrze mu tak! Pirat je..ny!”
„A widziałeś? Z dziećmi jechał! Że takich-synów ziemia nosi!
Z okna konteneru ponownie wychylił się kierownik.
„Znoofu jakić piiłat?” - Zapytał niewyraźnie. Cztery piwa w połączeniu z upałem zaczęły dawać efekty.
„Tak panie kierowniku” – odkrzyknął brygadzista i dodał z satysfakcją – „Ma za swoje, sk…wiel jeden!”
"Aaaa, to koondynuuciee…” – Zabełkotał kierownik i zniknął.
Kilometr dalej Mietek wbił wytężony wzrok w znikającą w oddali wstęgę już wybudowanej autostrady.
„No nie! Znowu jakiś degenerat się pcha!” – pomyślał z rezygnacją, widząc szybko powiększający się punkcik.
Przygotował się i - gdy samochód mijał go - wykrzyknął na całe gardło:
„W trosce…!”
Samochód mignął obok niego, zagłuszając resztę. W przelocie dostrzegł, jak zza szyb zamachały do niego śmiejące się dzieci.
„No i jak ma być bezpiecznie na drogach, gdy taki palant, jeden z drugim olewają ostrzeżenia!” – rzucił wściekle za oddalającym się samochodem. – „Fakt, że przez cięcia zabrakło na tablice ostrzegawcze, ale jakby psisyn tak nie zaiwaniał, toby usłyszał! Kazał mu ktoś tak zapindalać!?”
Przez chwilę patrzył jeszcze za oddalającym się autem.
„Dobrze, chociaż, że jest kasa na fotoradary. – Pomyślał z satysfakcją o rozstawionym 100 metrów dalej sprzęcie – „Fotkę cyknie i dowód będzie, że przekroczył prędkość, com mu krzyknął. Ten to już mandatu nie zapłaci, ale rodzinę pewnie jakąś ma. Straż Miejska znajdzie cwaniaczków. Nie ma co pobłażać piratom drogowym! Bezpieczeństwo na drodze – przede wszystkim!”
...pytanie tylko, czy to, aby na pewno jedyniemakabra fiction?