zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1253
BLOG

„Jestem do dyspozycji”. Tylko czy Piotr Duda = „Solidarność”?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 12

 

 

 

Nie doszło do zjednoczenia prawicy, a przynajmniej nie w tym momencie. Ani przewodniczący Polski Razem Jarosław Gowin, ani przewodniczący Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro nie wzięli udziału w tzw. „Konwencji Zjednoczeniowej Organizacji i Środowisk Patriotycznych”.

Kongres zorganizowany przez PiS - który miał stać się nowym początkiem dla polskiej prawicy, jak również stanowić pierwszy krok polskiej prawicy w marszu po władzę w Rzeczpospolitej - okazał się „strzałem kulą w płot“. Kongres ten można - co najwyżej! -  traktować w kategorii zwyczajnego eventu, których Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy zorganizowali w przeszłości już wiele. Z niedawnego Kongresu wynika bowiem tyle, że nie wynika nic.

Do zjednoczenia prawicy nadal nie dochodzi. Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin powołali wspólny Klub Parlamentarny „Sprawiedliwa Polska“. Klub ten ma reprezentować w Sejmie zarówno partię Solidarna Polskę, jak również ugrupowanie Polska Razem. Ale nie ma zjednoczenia nowego klubu parlamentarnego z Klubem Parlamentarnym Prawo i Sprawiedliwość. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie pomiędzy oboma klubami  będzie jedynie dochodzić do doraźnej współpracy, której jednak ramifikację i zasady nie zostały w tym momencie jasno zdefiniowane przez obie strony.

Choć nie ma zjednoczenia prawicy, to przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda juz poczuł się patronem tego zjednoczenia. Przewodniczący „Solidarności” wziął udział w PiS-owskiej konwencji poświęconej zjednoczeniu prawicy; zjednoczeniu, do którego w końcu nie doszło. Zdaniem Piotra Dudy serca członków środowiska NSZZ „Solidarność” są rozdarte. Albowiem nie ma jednego obozu politycznego reprezentującego całą prawicę. Przewodniczący „Solidarności” apeluje więc, aby taki obóz stworzyć i deklaruje, że jeśli przewodniczący „Solidarności” byłby potrzebny, to jest on do dyspozycji.

Nie raz i nie sto Piotr Duda deklarował, że nie interesuje go polityka. Wielokrotnie przewodniczący „Solidarności” twierdził, że nie interesuje go udział w polityce. Duda wielokrotnie zapewniał, że on sam nie ma żadnych ambicji politycznych. Jednak można odnieść wrażenie, że, jakby to powiedzieć..., że przewodniczący „Solidarności” nie był do końca szczery... Z pewnością Piotr Duda nie jest zainteresowany jakimś miejscem na liście do Sejmu. Z pewnością Piotr Duda nie jest również zainteresowany mandatem senatora. Nie, Piotr Duda (a przynajmniej wiele na to wskazuje) chce być tym, który uczestniczy w realnym podejmowaniu decyzji w Polsce.

Jak przewodniczący „Solidarności” mógłby dojść do pozycji decydenta w Rzeczpospolitej? Ano stając się patronem zjednoczenia prawicy, a być może wręcz przywódcą zjednoczonego obozu prawicowego. To właśnie stąd, jak można się domyślać, deklaracja przewodniczącego „Solidarności”, że jest on do dyspozycji.

Jednak perspektywa objęcia przez Piotra Dudę patronatu czy też przywództwa obozu prawicowego (jeśli taki miałby kiedyś powstać) zdaje się mało realna. Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby Jarosław Kaczyński zechciał podzielić się władzą z Piotrem Dudą. Trudno nawet sobie wyobrazić, że Jarosław Kaczyński dopuści kiedykolwiek do tego, aby wyrastała u jego boku i w szeregach jego obozu politycznego konkurencja, która chciałaby przejąć leadership na prawicy. Albowiem, jeśli Jarosław Kaczyński dąży do zjednoczenia prawicy to chodzi mu z pewnością o takie zjednoczenie, które miałoby się odbyć pod szyldem jego partii - Prawa i Sprawiedliwości. No i pod jego przywództwem.

Przecież Jarosław Kaczyński nie uznaje żadnego innego sposobu na rządzenie partią czy obozem politycznym, jak jednowładztwo, czyli - w tym przypadku – jego władztwo. Wyklucza to więc możliwość objęcia leadershipu na prawicy przez Piotra Dudę, który na pewno nie może sobie pozwolić na konfrontację z Jarosławem Kaczyńskim. Albowiem na taką konfrontację Dudzie brakuje zarówno potencjału politycznego, jak również możliwości oddziaływania na polską prawicę. Piotr Duda będzie mógł zdziałać tyle, na ile pozwoli mu Jarosław Kaczyński. Jednak przewodniczący „Solidarności” sprawia wrażenie, jakby tego nie rozumiał i próbuje ustawić siebie samego w pozycji tego, który na prawicy rozdaje karty. Piotr Duda próbuje ustawić się w pozycji tego, od którego na prawicy wiele zależy.

Można odnieść wrażenie, że Piotr Duda czyni wiele starań, aby – mówiąc kolokwialnie - wejść w buty kogoś innego. Trudno nie zauważyć, że Piotr Duda czyni wiele starań, aby przedstawiać się jako osoba zajmująca pozycję, której przecież nie zajmuje.

W procesie jednoczenia polskiej prawicy od urzędującego przewodniczącego „Solidarności” nie zależy nic. Nie ma on bowiem możliwości wpływania ani mocy oddziaływania na decyzje Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma on możliwości nakłonienia Zbigniewa Ziobry czy Jarosława Gowina do współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. Piotr Duda nie ma tak naprawdę żadnej realnej możliwości na doprowadzenie do zjednoczenia prawicy. Trudno więc wyobrazić sobie, żeby Piotr Duda był patronem zjednoczenia prawicy, skoro nie posiada on żadnych realnych instrumentów, które mogłyby do tego zjednoczenia doprowadzić.

Piotr Duda wielokrotnie wyrażał swoje pretensje pod adresem aktualnie rządzącego Polską obozu politycznego. Twierdził, że obóz ten na nowo próbuje pisać najnowszą historię Rzeczpospolitej. Jednak jeśli ktoś pisze najnowszą polską historię na nowo, to nie kto inny, jak Piotr Duda.

Przewodniczący „Solidarności” czyni bardzo wiele, aby pomniejszyć zasługi pierwszego przewodniczącego „Solidarności” Lecha Wałęsy. Duda nierzadko usiłował dewaluować zarówno postać, jak również dokonania tego, który stał się pierwszym przywódcą pierwszej niezależnej od władzy ludowej i samorządnej organizacji w zniewolonej przez sowiety i „Czerwonego” Polsce. Jest tu oczywiście mowa o Lechu Wałęsie, o którym Piotr Duda nierzadko wypowiadał się w sposób, najdelikatniej to ujmując, niepochlebny. Być może Piotr Duda chciałby być Lechem Wałęsa? Jednak trudno nie zauważyć, że nim nie jest. Właśnie o tym najwidoczniej zapomina urzędujący przewodniczący „Solidarności”. Piotr Duda zapomina również o tym, że jeśli dzisiaj może być przewodniczącym Niezależnego i Samorządnego Związku Zawodowego to tylko dlatego, że ktoś ten Związek stworzył; dlatego, że ktoś wywalczył dla tego Związku możliwość swobodnego i nieskrępowanego funkcjonowania.

Tym kimś nie był Piotr Duda, chociaż kiedy słucha się wypowiedzi Dudy, to nierzadko można odnieść wrażenie, że przewodniczący „Solidarności” daje do zrozumienia: „Solidarność” - to ja. Kiedy słucha się Piotra Dudy to można odnieść wrażenie, że urzędujący przewodniczący „Solidarności” sugeruje, iż przed nim nie było skutecznej działalności Związku; że przed nim - tak naprawdę - niczego nie było...To jest nie do przyjęcia!

Piotr Duda usiłuje pisać historię Polski na nowo, negując przy tym role tych, którzy nie tylko wywalczyli wolną Polskę, ale w pierwszych latach jej funkcjonowania znajdowali się u sterów Rzeczypospolitej. Przewodniczący „Solidarności” daje do zrozumienia (i to aż nadto wyraźnie), że eksperci „Solidarności” z lat 80. ubiegłego wieku nie byli jej członkami. W związku z tym ich wpływ na polskie przemiany był mniejszy, niż mogłoby się wydawać. Propagując taką narrację, Piotr Duda podważa dorobek i zasługi dla Polski takich czołowych postaci polskiego życia politycznego jak Tadeusz Mazowiecki czy Bronisław Geremek.

Piotr Duda nierzadko atakuje (czasem wręcz brutalnie) czołowych opozycjonistów, którzy walczyli z „Czerwonym”, współtworzyli opozycję antykomunistyczną, w tym „Solidarność”; a później swoją walką przyczynili się do upadku komunistycznego reżimu i odzyskania przez Polskę wolności i niepodległości. Podam tylko jeden przykład spośród wielu. Nierzadko Bogdan Borusewicz staje się obiektem ataków przewodniczącego „Solidarności”. Jednak warto zapytać: gdzie był Piotr Duda w 1980, 1981 czy w 1988 roku? Czy Piotr Duda był w sierpniu 1980 roku w Gdańsku, Szczecinie czy Jastrzębiu? Czy Piotr Duda był w Hucie „Katowice”, w Kopalni „Wujek” czy w Kopalni „Piast” w grudniu 1981 roku? Czy Piotr Duda był w Nowej Hucie w maju 1988 roku?

Gdzie był Bogdan Borusewicz, kiedy w latach 80. ubiegłego wieku „Solidarność” walczyła o praworządność i wolność w Polsce? A gdzie był wówczas Piotr Duda? Ci, którzy znają historię, znają również odpowiedzi na to i pozostałe pytania...

Z pewnością odpowiedzi na te pytania zna również Piotr Duda i być może dlatego atakuje on tak często i w tak brutalny sposób tych, którzy wolną Polskę wywalczyli. A przecież w ciemnym dla Polski i Polaków okresie PRL-u ze zniewoleniem i ze „zniewalającym” jedni walczyli, a inni walczyli jakby troszkę mniej... Czy się mylę?

Piotr Duda to nie Lech Wałęsa. Piotr Duda to nie Lech Kaczyński. Piotr Duda to nie Marian Krzaklewski. Piotr Duda to nie Jarosław Kaczyński. Czy się mylę?

Pytam, albowiem trudno mi się oprzeć wrażeniu, że aktualny przewodniczący „Solidarności” sprawia wrażenie, jakby nie był tego świadom, jakby tego nie przyjmował do wiadomości, jakby tego nie rozumiał...

Czy „Solidarność” to Piotr Duda? W mojej opinii - absolutnie nie!

Urzędujący przewodniczący „Solidarności” uczestniczy pod szyldem związkowym w kongresach politycznych i usiłuje odegrać polityczną rolę w Polsce, energicznie zabiegając o możliwość odgrywania roli na polskiej scenie politycznej. Jednak w demokratycznym państwie prawa, w państwie nowoczesnym (w europejskim rozumieniu tego określenia) związek zawodowy nie jest powołany do prowadzenia oficjalnej działalności politycznej.  Warto przypomnieć, że dzisiejszy NSZZ „Solidarność” to wyłącznie związek zawodowy. W latach 80. XX wieku „Solidarność” była opozycyjnym ośrodkiem wobec władzy ludowej i skupiała pod swoim sztandarem środowiska, które nie zgadzały się na rzeczywistość panującą w ówczesnej Polsce i usiłowały tę rzeczywistość zmienić. Tak było kiedyś.

Dzisiaj zadaniem Związku Zawodowego „Solidarność” winno być zabieganie o prawa pracownicze, a także obrona tych praw. Tylko tyle i aż tyle. Jednak pod sztandarem związkowym prowadzona jest działalność polityczna. Czy to jest w porządku?

Piotr Duda usiłuje odegrać rolę napisaną dla kogoś innego, w innych czasach i w innym kontekście politycznym. Rolę, którą próbuje odegrać Duda już ktoś zagrał ponad 30 lat temu. Tym kimś nie był Piotr Duda. Postawa i działalność aktualnego przewodniczącego „Solidarności” skłania mnie więc do postawienia następujących pytań:

Czy można odnieść wrażenie, że  Piotr Duda jest jedynie naśladowcą?

Czy można odnieść wrażenie, że w pewnym sensie Piotr Duda zachowuje się jak polityczny uzurpator?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka