19 lipca bieżącego roku Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin - w imieniu ugrupowań politycznych, których są przywódcami - podpisali porozumienie o politycznej współpracy. Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro i Polska Razem Jarosława Gowina zamierzają współdziałać na rzecz stworzenia alternatywy dla obozu politycznego obecnie rządzącego Polską, w którego skład wchodzą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe.
Współpraca w Sejmie, w Senacie i w terenie. Wspólne listy do wyborów samorządowych i parlamentarnych. Politycy Solidarnej Polski i Polski Razem mają startować do Sejmu z list PiS. W wyborach do Senatu Prawo i Sprawiedliwość ma odstąpić kilka wyborczych okręgów kandydatom Solidarnej Polski i Polski Razem. Współpraca przy wyborach prezydenckich. Wspólny sztab wyborczy i komisja koordynacyjna. Wspólna praca nad programem wyborczym. Wspólny projekt nowej konstytucji dla Rzeczpospolitej - oto polityczne plany na najbliższe miesiące, deklarowane przez PiS, SP i PR.
Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro, Jarosław Gowin oraz ich środowiska polityczne mają (a przynajmniej wiele na to wskazuje) ambitne plany polityczne i wiążą z tym porozumieniem daleko idące nadzieje. Ale czy porozumienie doprowadzi prawicę do politycznego sukcesu?
Polska prawica zrobiła pierwszy krok w stronę zjednoczenia, jednak należy pamiętać, iż w tym momencie mamy do czynienia jedynie z pierwszym krokiem; tak naprawdę mamy do czynienia jedynie z deklaracją intencji i woli o wzajemnym współdziałaniu. Do zjednoczenia prawicy jeszcze daleko, a być może bardzo daleko. Do wyborów samorządowych zostały cztery miesiące, do wyborów prezydenckich niemalże rok, a do wyborów parlamentarnych - więcej niż dwanaście miesięcy. Wiele się może wydarzyć w tym czasie na prawicy…
Jarosław Kaczyński osiągnął sukces, podpisując porozumienie ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem. Prezes PiS-u wyeliminował w ten sposób polityczną konkurencję dla swojego ugrupowania politycznego. Pytanie jednak brzmi: czy eliminując konkurencję dla swojej partii, Jarosław Kaczyński nie stworzył politycznej konkurencji dla siebie w swoim obozie politycznym?
Nawiązując współpracę ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem, prezes PiS-u wpuścił prezesów Solidarnej Polski i Polski Razem do politycznej przestrzeni Prawa i Sprawiedliwości. Od tego momentu, zarówno Zbigniew Ziobro, jak również Jarosław Gowin, będą mogli swobodnie poruszać się po politycznej przestrzeni PiS-u, rozmawiać (a być może również nawiązywać) bliską współpracę z innymi aktorami obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Zarówno Zbigniew Ziobro, jak również Jarosław Gowin odtąd będą mogli nawiązywać kontakty, a być może także współpracę z organizacjami i środowiskami, które są przychylne partii Prawo i Sprawiedliwość.
Nasuwa się w związku z tym kilka pytań. Czy wpuszczenie prezesa Solidarnej Polski i prezesa Polski Razem do PiS-owskiej przestrzeni politycznej może w przyszłości stanowić zagrożenie dla przywództwa Jarosława Kaczyńskiego? Czy Zbigniew Ziobro, a więc ten, którego w przeszłości nazywano „delfinem prezesa PiS-u” zechce powalczyć o przywództwo prawicy, która się właśnie porozumiała? A może polityczne plany na leadership prawicy ma także Jarosław Gowin?
Warto również pamiętać o innych uczestnikach tego porozumienia. Choć nie podpisali się pod dokumentem świadczącym o porozumieniu, to przecież odgrywają oni istotną rolę w politycznej układance polskiej prawicy. Jest tutaj mowa, między innymi, o przewodniczącym „Solidarności” Piotrze Dudzie, który jasno przecież zadeklarował, że jeśli przewodniczący „Solidarności” będzie potrzebny, to on jest do dyspozycji. Czy Piotr Duda również aspiruje do rangi przywódcy polskiej prawicy? Wiele, a być może wszystko wskazuje na to, że tak.
Kluby „Gazety Polskiej” i środowiska związane z Tomaszem Sakiewiczem wspierały porozumienie prawicy. Ale w tym miejscu również nasuwa się szereg pytań. Czy także Tadeusz Rydzyk odegrał jakąś rolę w tym porozumieniu? Czy środowiska związane z Radiem Maryja, „Naszym Dziennikiem” i Telewizją Trwam są częścią tego porozumienia? Czy Tadeusz Rydzyk popiera zjednoczenie prawicy, czy raczej zamierza wspierać jakiś inny projekt polityczny? Czy konflikt o medialny leadership pomiędzy Tomaszem Sakiewiczem a Tadeuszem Rydzykiem jest już passé? Czy wraz z porozumieniem politycznym zostało zawarte na prawicy jakieś porozumienie medialne? Mówiąc wprost: czy środowiska związane z Tomaszem Sakiewiczem i środowiska związane z Tadeuszem Rydzykiem zamierzają współpracować, czy też zamierzają się zwalczać?
Polityczna prawica porozumiała się. Jednak pytanie brzmi: czy owe porozumienie nie zamieni prawicowej przestrzeni politycznej w polityczne pole bitwy, na którym liderzy poszczególnych środowisk, organizacji czy ugrupowań politycznych będą walczyli między sobą o wpływy na prawicy i o władzę nad prawicą? Jeśli taki scenariusz miałby się ziścić, to oznaczałoby to dla prawicy o wiele większe podziały, niż miało to miejsce dotychczas i niewątpliwą polityczną porażkę, której przejawem byłyby kolejne klęski wyborcze.
Z pewnością porozumienie na prawicy jest korzystne dla prezesa PiS-u. Jednak warto się zastanowić nad następującą kwestią: czy jest ono również korzystne dla pozostałych sygnatariuszy?
Zbigniew Ziobro niczego nie traci na porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim. Jego formacja polityczna - z punktu widzenia programowego i ideologicznych deklaracji - niewiele różni się od PiS-u. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż Solidarna Polska miała być taką nieco „uaktualnioną” kopią PiS-u; „taki PiS, tylko lepszy” - oto komunikat, który (jak może się zdawać) przesyłali liderzy Solidarnej Polski od pierwszych dni istnienia swojego ugrupowania. Jeśli przyjąć tezę, że Solidarna Polska miała być „uaktualnioną kopią Prawa i Sprawiedliwości” to wówczas można uznać, że z punktu widzenia tożsamości politycznej, przywódca i pozostali liderzy Solidarnej Polski niczego nie mogą stracić, podejmując na nowo współpracę z Prawem i Sprawiedliwością. Jednak w przypadku Polski Razem i Jarosława Gowina mamy do czynienia z całkowicie odwrotną sytuacją.
Jarosław Gowin budował swoja tożsamość polityczną i tożsamość polityczną swojego ugrupowania na gospodarczym liberalizmie. Partii Prawo i Sprawiedliwość do gospodarczego liberalizmu daleko, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że propozycje PiS-u mieszczą się w kategorii gospodarczego socjalizmu, a przynajmniej w zachodnioeuropejskim rozumieniu tego określenia. Gospodarczy liberalizm i gospodarczy socjalizm to nie to samo; to z punktu widzenia koncepcji gospodarczych dwa bieguny. A więc jak wypracować wspólny program gospodarczy, kiedy jedna strona broni gospodarczego liberalizmu, a druga gospodarczego socjalizmu? Czy można pogodzić te dwa modele gospodarcze? W mojej opinii - nie.
Podpisując porozumienie z Jarosławem Kaczyńskim Jarosław Gowin, jako ten, który reprezentuje w tym porozumieniu mniejszy podmiot, będzie miał niezwykle trudne zadanie, aby przekonać przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości do swoich pomysłów, które przecież są nacechowane gospodarczym liberalizmem. No chyba, że przyjmie się tezę, że PiS to partia, która socjalnego modelu gospodarczego broni tylko tak na niby...
Współpraca z Jarosławem Kaczyńskim może spowodować utratę politycznej tożsamości przez Jarosława Gowina i Polskę Razem. Wyborcy Gowina i Polski Razem mogą poczuć się zawiedzeni, iż partia, która miała stać na straży gospodarczego liberalizmu, raptem wchodzi we współpracę z ugrupowaniem, które deklaruje gospodarczy socjalizm. Na kogo zagłosują w przyszłości zawiedzeni wyborcy Polski Razem? Z pewnością nie zagłosują oni na PiS. Być może część z nich zagłosuje ponownie na Platformę Obywatelską, kierując się teorią wyboru mniejszego zła. Jednak najpewniej większość z nich dołączy do grupy, która nie bierze udziału w procesie wyborczym, czyli nie głosuje. Trudno bowiem sobie wyobrazić, i to wbrew sondażom, aby wyborcy Jarosława Gowina i Polski Razem mieli zagłosować na Janusza Korwina-Mikke i Kongres Nowej Prawicy...
Warto również pamiętać, iż Jarosław Gowin - długoletni działacz i jeden z najbardziej rozpoznawalnych, a wręcz pierwszoplanowych liderów Platformy Obywatelskiej - jest nową polityczną postacią w przestrzeni politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Pytanie więc brzmi: czy prezes Polski Razem zostanie zaakceptowany przez obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego? Czy Jarosław Kaczyński (w perspektywie średnio- lub długoterminowej) widzi jakieś miejsce dla Jarosława Gowina w swoim obozie politycznym? Jak Jarosław Gowin zostanie przyjęty przez współpracowników Jarosława Kaczyńskiego i pozostałych liderów jego obozu politycznego? Czy dla Jarosława Gowina istnieje szansa na zbudowanie swojej frakcji, która mogłaby swobodnie i w sposób nieskrępowany funkcjonować w PiS-owskiej przestrzeni politycznej? Zdaje się to być bardzo wątpliwe...
Ale nasuwają się też kolejne pytania. Czy Jarosław Gowin utrzyma swój dotychczasowy status politycznego podmiotu? Czy w przyszłości Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie polityczne potraktują Jarosława Gowina (z punktu widzenia politycznego) w sposób instrumentalny, a może wręcz przedmiotowy?
W tym momencie niewiele wskazuje na to, aby porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin miało zapowiadać polityczny sukces prawicy. Wszak, jak udowadnia to historia, Prawo i Sprawiedliwość przejawia pewne skłonności do „zjadania swoich przystawek”. Najprawdopodobniej właśnie taki los czeka zarówno Solidarną Polskę, jak i Polskę Razem. Zaś jej liderzy (jeśli będą trwali w porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim) powoli zaczną tracić na politycznym znaczeniu i staną się zwyczajnymi działaczami, czy też szeregowymi parlamentarzystami PiS-u. Pozostaną oni zwyczajnymi działaczami lub szeregowymi parlamentarzystami PiS-u aż do dnia, kiedy zostaną zmarginalizowani, a następnie wypchnięci z Prawa i Sprawiedliwości przez samego Jarosława Kaczyńskiego albo przez jego otoczenie polityczne. Prezes PiS-u nie wybacza politycznych zdrad. Przecież jakiś czas temu mówił w Bolesławcu, co jego zdaniem robi się z dezerterami. Zaś Jarosław Gowin, no cóż… Dla Jarosława Kaczyńskiego założyciel Polski Razem to ktoś „obcy”, to „obce ciało polityczne”.
Porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin niekoniecznie musi doprowadzić do wzrostu poparcia społecznego dla PiS-u. Wielu wyborców z pewnością to porozumienie odbierze jako powrót do PiS-u tych, którzy z partii Jarosława Kaczyńskiego odeszli i nie uzna tego porozumienia za zapowiedź jakiegoś nowego otwarcia na polskiej prawicy.Z koleipoparcie, które udało się zbudować Zbigniewowi Ziobro czy Jarosławowi Gowinowi, niekoniecznie przejdzie na PiS. Być może wyborcy potraktują w następnych wyborach Zbigniewa Ziobro, Jarosława Gowina i innych startujących z list PiS-u polityków Solidarnej Polski i Polski Razem jako zwyczajnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas oznaczałoby to dla partii Jarosława Kaczyńskiego, iż porozumienie z Ziobro i Gowinem nie sprawiło, że PiS powiększył swój stan posiadania pod względem kapitału politycznego i poparcia społecznego.
Zdaje sie, że (przynajmniej na jakiś czas) Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin porozumieli się i zamierzają współdziałać w celu odsunięcia od władzy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jednak w tym momencie nic nie wskazuje na to, aby to porozumienie miało doprowadzić prawicę do politycznego sukcesu. Warto również zauważyć, iż za jakiś czas w Platformie Obywatelskiej może - hipotetycznie - dojść do politycznego trzęsienia ziemi. Jeśli Donald Tusk wyjedzie do Brukseli, to w Platformie wszystko może się zmienić. Być może w partii rządzącej dojdzie do bardzo daleko idących zmian pod względem kadrowym, co mogłoby oznaczać dla Platformy nowy polityczny początek. Nowy polityczny początek w Platformie Obywatelskiej może z kolei bardzo utrudnić prawicy marsz ku władzy w Polsce. W takiej sytuacji i wtenczas porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin prawicy mało pomoże...
Porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin nie gwarantuje prawicy politycznego sukcesu. Za to powyższe porozumienie niemal na pewno gwarantuje jeszcze większe zabetonowanie polskiej sceny politycznej i jeszcze większą polaryzację owej sceny na obóz polityczny Platformy Obywatelskiej oraz obóz polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Dla Polski, dla wyborców, dla obywateli RP to zła wiadomość!