zbigniewstefanik zbigniewstefanik
639
BLOG

Czy porozumienie doprowadzi prawicę do sukcesu politycznego?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 11

 

 

 

19 lipca bieżącego roku Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin - w imieniu ugrupowań politycznych, których są przywódcami - podpisali porozumienie o politycznej współpracy. Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro i Polska Razem Jarosława Gowina zamierzają współdziałać na rzecz stworzenia alternatywy dla obozu politycznego obecnie rządzącego Polską, w którego skład wchodzą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe.

Współpraca w Sejmie, w Senacie i w terenie. Wspólne listy do wyborów samorządowych i parlamentarnych. Politycy Solidarnej Polski i Polski Razem mają startować do Sejmu z list PiS. W wyborach do Senatu Prawo i Sprawiedliwość ma odstąpić kilka wyborczych okręgów kandydatom Solidarnej Polski i Polski Razem. Współpraca przy wyborach prezydenckich. Wspólny sztab wyborczy i komisja koordynacyjna. Wspólna praca nad programem wyborczym. Wspólny projekt nowej konstytucji dla Rzeczpospolitej - oto polityczne plany na najbliższe miesiące, deklarowane przez PiS, SP i PR.

Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro, Jarosław Gowin oraz ich środowiska polityczne mają (a przynajmniej wiele na to wskazuje) ambitne plany polityczne i wiążą z tym  porozumieniem daleko idące nadzieje. Ale czy porozumienie doprowadzi prawicę do politycznego sukcesu?

Polska prawica zrobiła pierwszy krok w stronę zjednoczenia, jednak należy pamiętać, iż w tym momencie mamy do czynienia jedynie z pierwszym krokiem; tak naprawdę mamy do czynienia jedynie z deklaracją intencji i woli o wzajemnym współdziałaniu. Do zjednoczenia prawicy jeszcze daleko, a być może bardzo daleko. Do wyborów samorządowych zostały cztery miesiące, do wyborów prezydenckich niemalże rok, a do wyborów parlamentarnych - więcej niż dwanaście miesięcy. Wiele się może wydarzyć w tym czasie na prawicy…

Jarosław Kaczyński osiągnął sukces, podpisując porozumienie ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem. Prezes PiS-u wyeliminował w ten sposób polityczną konkurencję dla swojego ugrupowania politycznego. Pytanie jednak brzmi: czy eliminując konkurencję dla swojej partii, Jarosław Kaczyński nie stworzył politycznej konkurencji dla siebie w swoim obozie politycznym?

Nawiązując współpracę ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem, prezes PiS-u wpuścił prezesów Solidarnej Polski i Polski Razem do politycznej przestrzeni Prawa i Sprawiedliwości. Od tego momentu, zarówno Zbigniew Ziobro, jak również Jarosław Gowin, będą mogli swobodnie poruszać się po politycznej przestrzeni PiS-u, rozmawiać (a być może również nawiązywać) bliską współpracę z innymi aktorami obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Zarówno Zbigniew Ziobro, jak również Jarosław Gowin odtąd będą mogli nawiązywać kontakty, a być może także współpracę z organizacjami i środowiskami, które są przychylne partii Prawo i Sprawiedliwość.

Nasuwa się w związku z tym kilka pytań. Czy wpuszczenie prezesa Solidarnej Polski i prezesa Polski Razem do PiS-owskiej przestrzeni politycznej może w przyszłości stanowić zagrożenie dla przywództwa Jarosława Kaczyńskiego? Czy Zbigniew Ziobro, a więc ten, którego w przeszłości nazywano „delfinem prezesa PiS-u” zechce powalczyć o przywództwo prawicy, która się właśnie porozumiała? A może polityczne plany na leadership prawicy ma także Jarosław Gowin?

Warto również pamiętać o innych uczestnikach tego porozumienia. Choć nie podpisali się pod dokumentem świadczącym o porozumieniu, to przecież odgrywają oni istotną rolę w politycznej układance polskiej prawicy. Jest tutaj mowa, między innymi, o przewodniczącym „Solidarności” Piotrze Dudzie, który jasno przecież zadeklarował, że jeśli przewodniczący „Solidarności” będzie potrzebny, to on jest do dyspozycji. Czy Piotr Duda również aspiruje do rangi przywódcy polskiej prawicy? Wiele, a być może wszystko wskazuje na to, że tak.

Kluby „Gazety Polskiej” i środowiska związane z Tomaszem Sakiewiczem wspierały porozumienie prawicy. Ale w tym miejscu również nasuwa się szereg pytań. Czy także Tadeusz Rydzyk odegrał jakąś rolę w tym porozumieniu? Czy środowiska związane z Radiem Maryja, „Naszym Dziennikiem” i Telewizją Trwam są częścią tego porozumienia? Czy Tadeusz Rydzyk popiera zjednoczenie prawicy, czy raczej zamierza wspierać jakiś inny projekt polityczny? Czy konflikt o medialny leadership pomiędzy Tomaszem Sakiewiczem a Tadeuszem Rydzykiem jest już passé? Czy wraz z porozumieniem politycznym zostało zawarte na prawicy jakieś porozumienie medialne? Mówiąc wprost: czy środowiska związane z Tomaszem Sakiewiczem i środowiska związane z Tadeuszem Rydzykiem zamierzają współpracować, czy też zamierzają się zwalczać?

Polityczna prawica porozumiała się. Jednak pytanie brzmi: czy owe porozumienie nie zamieni prawicowej przestrzeni politycznej w polityczne pole bitwy, na którym liderzy poszczególnych środowisk, organizacji czy ugrupowań politycznych będą walczyli między sobą o wpływy na prawicy i o władzę nad prawicą? Jeśli taki scenariusz miałby się ziścić, to oznaczałoby to dla prawicy o wiele większe podziały, niż miało to miejsce dotychczas i niewątpliwą polityczną porażkę, której przejawem byłyby kolejne klęski wyborcze.

Z pewnością porozumienie na prawicy jest korzystne dla prezesa PiS-u. Jednak warto się zastanowić nad następującą kwestią: czy jest ono również korzystne dla pozostałych sygnatariuszy?

Zbigniew Ziobro niczego nie traci na porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim. Jego formacja polityczna - z punktu widzenia programowego i ideologicznych deklaracji  - niewiele różni się od PiS-u. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż Solidarna Polska miała być taką nieco „uaktualnioną” kopią PiS-u; „taki PiS, tylko lepszy” - oto komunikat, który (jak może się zdawać) przesyłali liderzy Solidarnej Polski od pierwszych dni istnienia swojego ugrupowania. Jeśli przyjąć tezę, że Solidarna Polska miała być „uaktualnioną kopią Prawa i Sprawiedliwości” to wówczas można uznać, że z punktu widzenia tożsamości politycznej, przywódca i pozostali liderzy Solidarnej Polski niczego nie mogą stracić, podejmując na nowo współpracę z Prawem i Sprawiedliwością. Jednak w przypadku Polski Razem i Jarosława Gowina mamy do czynienia z całkowicie odwrotną sytuacją.

Jarosław Gowin budował swoja tożsamość polityczną i tożsamość polityczną swojego ugrupowania na gospodarczym liberalizmie. Partii Prawo i Sprawiedliwość do gospodarczego liberalizmu daleko, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że propozycje PiS-u mieszczą się w kategorii gospodarczego socjalizmu, a przynajmniej w zachodnioeuropejskim rozumieniu tego określenia. Gospodarczy liberalizm i gospodarczy socjalizm to nie to samo; to z punktu widzenia koncepcji gospodarczych dwa bieguny. A więc jak wypracować wspólny program gospodarczy, kiedy jedna strona broni gospodarczego liberalizmu, a druga gospodarczego socjalizmu? Czy można pogodzić te dwa modele gospodarcze? W mojej opinii - nie.

Podpisując porozumienie z Jarosławem Kaczyńskim Jarosław Gowin, jako ten, który reprezentuje w tym porozumieniu mniejszy podmiot, będzie miał niezwykle trudne zadanie, aby przekonać przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości do swoich pomysłów, które przecież są nacechowane gospodarczym liberalizmem. No chyba, że przyjmie się tezę, że PiS to partia, która socjalnego modelu gospodarczego broni tylko tak na niby...

Współpraca z Jarosławem Kaczyńskim może spowodować utratę politycznej tożsamości przez Jarosława Gowina i Polskę Razem. Wyborcy Gowina i Polski Razem mogą poczuć się zawiedzeni, iż partia, która miała stać na straży gospodarczego liberalizmu, raptem wchodzi we współpracę z ugrupowaniem, które deklaruje gospodarczy socjalizm. Na kogo zagłosują w przyszłości zawiedzeni wyborcy Polski Razem? Z pewnością nie zagłosują oni na PiS. Być może część z nich zagłosuje ponownie na Platformę Obywatelską, kierując się teorią wyboru mniejszego zła. Jednak najpewniej większość z nich dołączy do grupy, która nie bierze udziału w procesie wyborczym, czyli nie głosuje. Trudno bowiem sobie wyobrazić, i to wbrew sondażom, aby wyborcy Jarosława Gowina i Polski Razem mieli zagłosować na Janusza Korwina-Mikke i Kongres Nowej Prawicy...

Warto również pamiętać, iż Jarosław Gowin  - długoletni działacz i jeden z najbardziej rozpoznawalnych, a wręcz pierwszoplanowych liderów Platformy Obywatelskiej - jest nową polityczną postacią w przestrzeni politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Pytanie więc brzmi: czy prezes Polski Razem zostanie zaakceptowany przez obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego? Czy Jarosław Kaczyński (w perspektywie średnio- lub długoterminowej) widzi jakieś miejsce dla Jarosława Gowina w swoim obozie politycznym? Jak Jarosław Gowin zostanie przyjęty przez współpracowników Jarosława Kaczyńskiego i pozostałych liderów jego obozu politycznego? Czy dla Jarosława Gowina istnieje szansa na zbudowanie swojej frakcji, która mogłaby swobodnie i w sposób nieskrępowany funkcjonować w PiS-owskiej przestrzeni politycznej? Zdaje się to być bardzo wątpliwe...

Ale nasuwają się też kolejne pytania. Czy Jarosław Gowin utrzyma swój dotychczasowy status politycznego podmiotu? Czy w przyszłości Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie polityczne potraktują Jarosława Gowina (z punktu widzenia politycznego) w sposób instrumentalny, a może wręcz przedmiotowy?

W tym momencie niewiele wskazuje na to, aby porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin miało zapowiadać polityczny sukces prawicy. Wszak, jak udowadnia to historia, Prawo i Sprawiedliwość przejawia pewne skłonności do „zjadania swoich przystawek”. Najprawdopodobniej właśnie taki los czeka zarówno Solidarną Polskę, jak i Polskę Razem. Zaś jej liderzy (jeśli będą trwali w porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim) powoli zaczną tracić na politycznym znaczeniu i staną się zwyczajnymi działaczami, czy też szeregowymi parlamentarzystami PiS-u. Pozostaną oni zwyczajnymi działaczami lub szeregowymi parlamentarzystami PiS-u aż do dnia, kiedy zostaną zmarginalizowani, a następnie wypchnięci z Prawa i Sprawiedliwości przez samego Jarosława Kaczyńskiego albo przez jego otoczenie polityczne. Prezes PiS-u nie wybacza politycznych zdrad. Przecież jakiś czas temu mówił w Bolesławcu, co jego zdaniem robi się z dezerterami. Zaś Jarosław Gowin, no cóż… Dla Jarosława Kaczyńskiego założyciel Polski Razem to ktoś „obcy”, to „obce ciało polityczne”.

Porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin niekoniecznie musi doprowadzić do wzrostu poparcia społecznego dla PiS-u. Wielu wyborców z pewnością to porozumienie odbierze jako powrót do PiS-u tych, którzy z partii Jarosława Kaczyńskiego odeszli i nie uzna tego porozumienia za zapowiedź jakiegoś nowego otwarcia na polskiej prawicy.Z koleipoparcie, które udało się zbudować Zbigniewowi Ziobro czy Jarosławowi Gowinowi, niekoniecznie przejdzie na PiS. Być może wyborcy potraktują w następnych wyborach Zbigniewa Ziobro, Jarosława Gowina i innych startujących z list PiS-u polityków Solidarnej Polski i Polski Razem  jako zwyczajnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas oznaczałoby to dla partii Jarosława Kaczyńskiego, iż porozumienie z Ziobro i Gowinem nie sprawiło, że PiS powiększył swój stan posiadania pod względem kapitału politycznego i poparcia społecznego.

Zdaje sie, że (przynajmniej na jakiś czas) Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin porozumieli się i zamierzają współdziałać w celu odsunięcia od władzy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jednak w tym momencie nic nie wskazuje na to, aby to porozumienie miało doprowadzić prawicę do politycznego sukcesu. Warto również zauważyć, iż za jakiś czas w Platformie Obywatelskiej może - hipotetycznie - dojść do politycznego trzęsienia ziemi. Jeśli Donald Tusk wyjedzie do Brukseli, to w Platformie wszystko może się zmienić. Być może w partii rządzącej dojdzie do bardzo daleko idących zmian pod względem kadrowym, co mogłoby oznaczać dla Platformy nowy polityczny początek. Nowy polityczny początek w Platformie Obywatelskiej może z kolei bardzo utrudnić prawicy marsz ku władzy w Polsce. W takiej sytuacji i wtenczas porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin prawicy mało pomoże...

Porozumienie Kaczyński-Ziobro-Gowin nie gwarantuje prawicy politycznego sukcesu. Za to powyższe porozumienie niemal na pewno gwarantuje jeszcze większe zabetonowanie polskiej sceny politycznej i jeszcze większą polaryzację owej sceny na obóz polityczny Platformy Obywatelskiej oraz obóz polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Dla Polski, dla wyborców, dla obywateli RP to zła wiadomość!

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka