zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1964
BLOG

Co z aferą podsłuchową?Czy w ogóle była jakaś afera podsłuchowa?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 15

 

Afera taśmowa czy tzw. afera podsłuchowa? W pierwszych dniach po jej ujawnieniu zdawało się, iż ta afera może doprowadzić do upadku rządu Donalda Tuska, do utraty władzy przez rządzący Polską obóz polityczny Platforma Obywatelska - Polskie Stronnictwo Ludowe, a być może do wywrócenia całego polskiego pejzażu politycznego. Co dzisiaj pozostało po aferze podsłuchowej? Nic.

 

Mass media interesują się tym tematem… jakby trochę mniej. Rzeczpospolita ma nowy rząd i nową panią premier. Obywatele RP mają polskiego „europrezydenta” i polską komisarz do spraw rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw w Komisji Europejskiej. Zaś co do przyczyn afery podsłuchowej, co do tego kto, kogo i dlaczego, wiemy tyle, że nie wiemy nic. Jak to się stało, że z nadciągającej potężnej burzy nie spadł nawet drobny deszcz?  

14 czerwca bieżącego roku pojawiły się w polskiej przestrzeni publicznej fragmenty nagrań kompromitujące polityków z pierwszego szeregu obozu rządzącego Polską oraz „obnażające” prezesa Narodowego Banku Polskiego. 16 czerwca bieżącego roku ówczesny premier RP Donald Tusk poinformował na konferencji prasowej poświęconej aferze podsłuchowej, iż w zaistniałej sytuacji nie zamierza on podejmować żadnych decyzji kadrowych. Zaś jako priorytet premier uznał wyjaśnienie przyczyn afery taśmowej i odnalezienie autorów tych nagrań, jak również ich zleceniodawców.

W krótkim czasie po wyżej wymienionej konferencji prasowej Donalda Tuska, pojawiają się kolejne fragmenty nagrań rozmów podsłuchanych polityków. 25 czerwca bieżącego roku, ku zaskoczeniu niektórych przedstawicieli politycznego i medialnego świata, Donald Tusk prosi Sejm o wotum zaufania dla siebie i swojego rządu, po czym uzyskuje je bez większych problemów... Z kolei 11 lipca bieżącego roku koalicja PO-PSL odrzuca wniosek PiS-u o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, jednego z nagranych polityków. Jednak dla wsparcia Platformy i ministra Sienkiewicza PSL głosem swojego przewodniczącego stawia warunek: Janusz Piechociński oczekuje, iż minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz wyjaśni wszystkie kulisy afery podsłuchowej do początku września bieżącego roku. Co wydarzyło się później?

Później były wakacje parlamentarne. Po wakacjach Donald Tusk wygłosił w Sejmie mini exposé, które z perspektywy czasu można uznać za mowę pożegnalną polskiego premiera, którą pożegnał się z rodzimą polityką. Trzy dni później Donald Tusk został wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, no i siłą rzeczy przestał być Prezesem Rady Ministrów RP. Prezydent Polski Bronisław Komorowski oficjalnie przyjął jego dymisję 12 września bieżącego roku i podarował odchodzącemu premierowi busolę tak, żeby ten zawsze potrafił odnaleźć prawidłową drogę... 22 września bieżącego roku został z kolei powołany przez prezydenta RP nowy rząd, któremu przewodzi Ewa Kopacz. A 1 października bieżącego roku nowa pani premier wygłosiła w Sejmie exposé i uzyskała wotum zaufania. Jej rząd poparło 250 posłów, w tym Janusz Palikot, który - jak się okazało – „znowu Boga kocha”...

Co z aferą podsłuchową? No właśnie, nie ma afery podsłuchowej. Afera podsłuchowa wyparowała, ulotniła się, odleciała na miotle! Prokuratura nie doszukała się żadnych znamion przestępstwa w podsłuchanej rozmowie Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką. Przypomnę, że podczas tej rozmowy Marek Belka wspomniał o tym, że w jego opinii ustawa o Narodowym Banku Polskim powinna zostać zmieniona. No i kilka miesięcy później tak się stało i na wniosek rządu owa ustawa została znowelizowana. Prezes NBP wspomniał również, że odejście z rządu ówczesnego ministra finansów i wicepremiera Jacka Rostowskiego byłoby wskazane. No i kilka miesięcy później... to też się stało. Jacek Rostowski przestał być wicepremierem, ministrem finansów i członkiem rządu RP. Ale prokuratura nie dostrzegła potencjalnego związku pomiędzy tym, co się wydarzyło i tym, co można było usłyszeć z podsłuchanej rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki.

Bartłomiej Sienkiewicz przestał być ministrem spraw wewnętrznych. Jednak przed odejściem z tego stanowiska dał do zrozumienia, iż co do przyczyn i okoliczności afery podsłuchowej wie już wszystko, ale nie powie. Czy minister spraw wewnętrznych wywiązał się więc z postawionej mu przez ówczesnego premiera Donalda Tuska i wicepremiera Janusza Piechocińskiego misji wyjaśnienia szeroko rozumianej afery podsłuchowej? Nie wiemy. Albowiem zdaje się, że Bartłomiej Sienkiewicz wie, ale nie powie...

Komu posłużyła albo komu miała posłużyć afera podsłuchowa? Kto na niej zyskał? Kto na niej stracił? Kto za nią stał? Kto miał być jej celem? O co tak naprawdę chodziło tym, którzy nagrywali polityków? Kto zlecał to nagrywanie? Nie wiemy, nic tak naprawdę w tej sprawie nie wiemy!

W czerwcu i lipcu bieżącego roku w polskiej przestrzeni medialnej raz po raz pojawiała się informacja, jakoby w sumie miało by być 900 godzin nagrań podsłuchanych polityków. Jeśli wierzyć tym doniesieniom, to został upubliczniony tylko mikroskopijny fragment wszystkich taśm. Gdzie więc podziały się pozostałe nagrania? Czy w ogóle istnieją?

Pod koniec czerwca bieżącego roku pojawiła się w polskiej przestrzeni medialnej jeszcze jedna informacja, jakoby istniało nagranie podsłuchanej rozmowy ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawłem Wojtunikiem. Jednak to nagranie nigdy nie ujrzało światła dziennego.

Czy takie nagranie istnieje, a jeśli tak to dlaczego nie zostało upublicznione? Czy sam premier Donald Tusk nie apelował publicznie, aby zostały upublicznione wszystkie istniejące nagrania podsłuchanych polityków tak, żeby przerwać spiralę podejrzeń?

Nie ma afery podsłuchowej. Zdaje się zresztą, że wszyscy polityczni aktorzy zeszli już ze sceny tego przedstawienia. Donald Tusk i Elżbieta Bieńkowska wyjeżdżają do Brukseli. Bartłomiej Sienkiewicz przestał być ministrem spraw wewnętrznych. Radosław Sikorski jest marszałkiem Sejmu i również opuścił rząd RP. Na swoim stanowisku pozostał jednak prezes Narodowego Banku Polskiego i trudno się temu dziwić. Skoro prokuratura nie dopatrzyła się niczego nagannego w podsłuchanej rozmowie Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem, a sam Marek Belka uzyskał w tej sprawie status pokrzywdzonego, to dlaczego miałby podawać się do dymisji, czy też zostać zdymisjonowany?

Rzeczpospolita ma nowy rząd i nową panią premier. Medialny szum związany z aferą podsłuchową już opadł i można nawet spotkać się z takim odczuciem, jakby wiele miesięcy, a być może wiele lat dzieliło nas od tamtego czasu. A przecież afera podsłuchowa została ujawniona w czerwcu bieżącego roku, czyli niespełna cztery miesiące temu.

Zdaje się, że po aferze podsłuchowej na dzień dzisiejszy nie pozostało nic. Nie wiadomo kto zawinił, a można odnieść wrażenie, że w tej sprawie tak naprawdę nikt nie czuje się winny i nikt nie ma sobie niczego do zarzucenia. Co to oznacza? Czy nic się nie stało?

Odnoszę takie wrażenie, że jednak coś się stało. Czy w ogóle była jakaś afera podsłuchowa? Odnoszę wrażenie, że tak, choć zdaje się, że nikt nie poniósł - i jak wszystko na to wskazuje nikt nigdy za nią nie poniesie - większych konsekwencji.

Brak odpowiedzialności i brak konsekwencji dla autorów i sprawców staje się smutną normą w III RP. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z tzw. e-aferą. Czy ktoś o tym pamięta? Kto poniósł wówczas jakieś (choćby polityczne) konsekwencje? Jeszcze wcześniej była afera hazardowa. Powstała nawet sejmowa komisja, żeby tę aferę wyjaśnić. Co komisja pod przewodnictwem Mirosława Sekuły wyjaśniła? Kto odpowiadał za aferę hazardową? Czy ktoś poniósł za nią jakieś konsekwencje?

Prokuratura dochodzi do wniosków końcowych w sprawie morderstwa Komendanta Głównego Policji Marka Papały. Okazuje się, że po szesnastu latach śledztwa, pomimo wielkich nakładów logistycznych i niezliczonych grup specjalnych, które zajmowały się tą sprawą, prokuratura dochodzi do wniosku, że Marek Papała został zamordowany przez złodzieja samochodów, który chciał mu ukraść jego (bodajże dziesięcioletnie) daewoo.

W sprawie okrutnego morderstwa Krzysztofa Olewnika wiemy tyle, że nie wiemy nic i to pomimo, iż minęło ponad 11 lat od tej tragedii. Kto zamordował Jaroszewiczów? Też nie wiadomo. Itd., itd., itd., itd.!

25 lat minęło od momentu odzyskania przez Polskę wolności i niepodległości. Podczas tego ćwierćwiecza nasz kraj zmienił się, być może zmienił się on nie do poznania. Mamy coraz bardziej nowoczesną infrastrukturę drogową. Nasz kraj jest nieustannie w budowie i można zauważyć tego efekty. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i NATO. Mamy w Polsce gospodarkę wolnorynkową. Mamy w Polsce demokrację. A państwo prawa? Czy mamy w Polsce państwo prawa?

W państwie demokratycznym rządzący są winni obywatelom możliwie jak największą transparentność dotyczącą ich działalności publicznej i politycznej. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, iż w III RP transparentności rządzących brakuje. Trudno nie odnieść wrażenia, iż polskie władze w wolnej Polsce traktują Polaków nie jak obywateli, tylko jak swoich poddanych, którzy nie zasługują na prawdę obiektywną, na całą prawdę dotyczącą polskiego państwa i działalności jego instytucji. Trudno nie odnieść wrażenia, że w III RP rządzący traktują obywateli  Rzeczpospolitej jak swoich poddanych, którym można wcisnąć każda bajkę, nawet najbardziej absurdalną.

Co z aferą hazardową? Co z e-aferą? I wreszcie - co z aferą podsłuchową? Myślę, że powinniśmy domagać się od rządzących Polską odpowiedzi na te pytania! Myślę, że rządzący Rzeczpospolitą są winni odpowiedzi na te pytania polskim obywatelom. Dlaczego? Albowiem obywatele ci nie są poddanymi rządzących Rzeczpospolitą. Zaś ci, którzy rządzą Polską sprawują władzę w imieniu polskich obywateli i - co być może najistotniejsze - sprawują oni władzę z woli polskich obywateli.

Należy o tym pamiętać!

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka