zbigniewstefanik zbigniewstefanik
3120
BLOG

Więcej plusów czy minusów? Bilans prezydentury Bronisława Komorowskiego

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 86

    Prezydentura Bronisława Komorowskiego w dniu dzisiejszym przechodzi do historii, a sam Bronisław Komorowski dołączył do grona byłych prezydentów RP. Nadszedł więc czas na podsumowanie jego prezydentury, która miała swe plusy i minusy.

    Czy prezydentura Bronisława Komorowskiego to więcej plusów czy minusów? Co się udało Bronisławowi Komorowskiemu, jako prezydentowi RP, a co nie?

    Po stronie plusów prezydentury Bronisława Komorowskiego należy niewątpliwie zaliczyć przewidywalność byłego prezydenta. Podczas pięciu lat swojego urzędowania, Bronisław Komorowski raczej nie podejmował pochopnych kroków, a zwłaszcza w polityce zagranicznej. Były prezydent ograniczał swą rolę na arenie międzynarodowej do reprezentowania Polski i wspierania stanowiska rządu RP, jak również rządowej strategii i polityki zagranicznej. W zakresie polityki zagranicznej, Bronisław Komorowski nie realizował żadnej swojej strategii i nie podejmował żadnych samodzielnych działań. W sprawach zagranicznych mówił on jednym głosem z rządem RP i rządzącą koalicją PO-PSL. Nie mieliśmy więc do czynienia z dwugłosem w sprawach zagranicznych, jak miało to miejsce w okresie urzędowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

    Kolejnym plusem (dużym plusem) prezydentury Bronisława Komorowskiego była zręcznie prowadzona, przez samego prezydenta, jak i jego kancelarię, polityka historyczna. Bronisław Komorowski używał polityki historycznej jako narzędzia promocyjnego Polski w świecie i czynił to z bardzo dobrym skutkiem. Zorganizowanie uroczystości w związku z dwudziestopięcioleciem polskiej wolności, ściągnęło przecież do Polski wielu najwyższych rangą polityków z zachodniego świata, z prezydentem USA Barackiem Obamą na czele. Można powiedzieć, iż dwudziestopięciolecie polskiej wolności stało się wręcz sztandarowym hasłem Bronisława Komorowskiego; hasłem, które były prezydent zwykł był odmieniać przez wszystkie przypadki i przypominać przy każdej możliwej okazji. „Dwudziestopięciolecie polskiej wolności” przekształciło się pod koniec kadencji Bronisława Komorowskiego w wyborcze hasło, które miało mu zapewnić reelekcję. Tak się jednak nie stało...

    Na poczet plusów prezydentury Bronisława Komorowskiego należy również zaliczyć brak turbulencji, większych nieporozumień, czy skandali wywołanych przez polskiego prezydenta podczas jego zagranicznych wizyt i podróży, chociaż bez drobnych wpadek i przejęzyczeń się jednak nie obyło...

     Bronisław Komorowski był prezydentem przewidywalnym - to fakt. Jednak jego przewidywalność była tak dalece posunięta, iż podczas jego kadencji można było być niemal pewnym, że Bronisław Komorowski w żadnej sprawie nie sprzeciwi się rządowi i rządzącej koalicji PO-PSL; zwłaszcza w okresie urzędowania premiera Donalda Tuska.

    Nie udało się Bronisławowi Komorowskiemu uzyskać politycznej niezależności, co jest niewątpliwie potężnym minusem jego prezydentury. W pierwszych miesiącach jego urzędowania, jako prezydenta RP, można było się nawet zastanawiać, czy w Polsce urzęduje jakiś prezydent. Albowiem Bronisław Komorowski bardziej niż rolę prezydenta RP, pełnił rolę rzecznika rządu Donalda Tuska. Bronisław Komorowski nie zdecydował się na żadne polityczne kroki, które mogłyby w jakikolwiek sposób, czy w czymkolwiek  przeszkodzić Donaldowi Tuskowi, jego rządowi i rządzącej koalicji. Co więcej, prezydent Komorowski nie przejawiał większej aktywności legislacyjnej, pozostawiając tym samym 100% inicjatywy politycznej Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej. Tak więc nie bez powodu pojawiło się w polskiej przestrzeni publicznej i politycznej stwierdzenie, jakoby Bronisław Komorowski był „notariuszem” Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska i rządzącej koalicji PO-PSL. Tak naprawdę dopiero w ostatnich miesiącach swojego urzędowania, kiedy to Donald Tusk przeniósł się z Warszawy do Brukseli, Bronisław Komorowski podjął próbę przejęcia inicjatywy politycznej i usiłował wpływać na konstrukcję rządu Ewy Kopacz. Jednak do tego czasu ówczesny prezydent RP był wielkim nieobecnym w procesie decyzyjnym w Polsce, udzielając Donaldowi Tuskowi i jego rządom pełnego politycznego poparcia i pełniąc jedynie rolę kontrasygnata rządowych decyzji i ustaw, autorstwa rządzącej koalicji. Ówczesny prezydent był prezydentem pasywnym, być może wręcz „statycznym”.

    Bronisław Komorowski nie był „prezydentem zgody” i wbrew temu, co wielokrotnie osobiście deklarował, nie szedł on środkiem polskiej drogi politycznej. Bronisław Komorowski nie stronił od sporów politycznych z opozycją i w pełni zaangażował się w spór z obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego, wspierając w tym konflikcie Platformę Obywatelską i samego Donalda Tuska. Co więcej, jeśli o sporach mowa, to prezydent Komorowski sam je również wywoływał, a swe urzędowanie zaczął właśnie od wywołania konfliktu o krzyż na Krakowskim Przedmieściu...  

    Nie można powiedzieć o Bronisławie Komorowskim, iż był on prezydentem spokojnym. Koronnym dowodem na to stwierdzenie jest błyskawicznie zaproponowane przez Bronisława Komorowskiego referendum po jego przegranej w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Jak można się domyślać, pod wpływem silnych emocji, próbując odzyskać inicjatywę w wyścigu o fotel prezydencki, Bronisław Komorowski zaproponował referendum dotyczące kwestii kluczowych z punktu widzenia polskiego państwa i jego funkcjonowania. Zdaje się, że forsując przeprowadzenie referendum, urzędujący wówczas prezydent postąpił tak, jakby w ogóle nie liczył się z kosztami i z ewentualnymi implikacjami tej inicjatywy dla Rzeczpospolitej i jej obywateli.

    Trzeba pamiętać, iż przyszło Bronisławowi Komorowskiemu objąć fotel prezydenta i sprawować swoje rządy w trudnych dla niego okolicznościach. Bronisław Komorowski, wskutek katastrofy smoleńskiej, pełnił obowiązki prezydenta RP jako marszałek Sejmu. Dopiero później, w wyniku wyborów przeprowadzonych w nadzwyczajnych okolicznościach, zastąpił on w Pałacu Prezydenckim tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To wszystko sprawiło, że atmosfera wokół Bronisława Komorowskiego od samego początku sprawowania przez niego urzędu prezydenta nie była dla niego - najdelikatniej to ujmując –ani łatwa, ani przyjazna... Sam Bronisław Komorowski sprawiał wrażenie, jakby sobie nie radził z otaczającą go atmosferą oskarżeń i podejrzeń, co sprawiło, że popełnił wiele politycznych błędów, w tym ten największy - nie uszanował emocji tych, którzy chcieli kultywować pamięć po prezydencie Lechu Kaczyńskim. Bronisław Komorowski stał się stroną w tzw. smoleńskim sporze, a można również zaryzykować stwierdzenie, iż należy on do tej grupy polityków, którzy ten spór wywołali.

    Przez cały okres swojego urzędowania, Bronisław Komorowski był narażony na ogromną, wręcz bardzo brutalną krytykę. Prawdziwy przemysł pogardy i nienawiści stanął w kontrze do Bronisława Komorowskiego. Ówczesny prezydent nie zdołał (a być może nie potrafił) ani sobie z brutalnymi atakami poradzić, ani skutecznie tym atakom przeciwdziałać. Wobec potężnej agresji i niesamowicie brutalnych ataków na swoją osobę oraz  niezliczonych obelg pod jego adresem, Bronisław Komorowski pozostawał pasywny i najczęściej milczał, co sprawiło, iż stopniowo tracił on wiarygodność, gdyż nie potrafił obronić majestatu Prezydenta RP. Brak odpowiedzi ze strony Komorowskiego na przemysł nienawiści i pogardy, którego stał się celem i ofiarą, spowodował, iż był on coraz częściej postrzegany jako słaby polityk, jako słaby prezydent, co częściowo tłumaczy jego klęskę w tegorocznych wyborach prezydenckich.

    Powtórzę, Bronisław Komorowski był prezydentem przewidywalnym i uczynił wiele w dziedzinie polityki historycznej, co z kolei znacząco przyczyniło się do podniesienia wartości „marki Polska” i atrakcyjności Rzeczpospolitej w Europie oraz w świecie zachodnim. Polityka historyczna jako instrument na rzecz promocji Polski w świecie - oto największy plus prezydentury Bronisława Komorowskiego, a zarazem największy sukces samego byłego prezydenta. Jednak Bronisław Komorowski nigdy nie uzyskał politycznej samodzielności i ograniczał się do wspierania rządów PO-PSL. Bronisław Komorowski nie uczestniczył aktywnie w tworzeniu strategii polityki zagranicznej RP, tylko ograniczał się do wspierania rządu w tej dziedzinie i reprezentowania naszego kraju za granicą. Bronisław Komorowski nie był prezydentem zgody, albowiem sam nierzadko wywoływał konflikty i aktywnie angażował się w spory z polityczną opozycją, jednocześnie zawsze udzielając wsparcia koalicji rządzącej. Dlatego też w mojej opinii prezydentura Bronisława Komorowskiego zasługuje na ocenę niedostateczny plus. Dużo więcej minusów, niż plusów - oto bilans prezydentury Bronisława Komorowskiego.

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

 

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka