W pierwszej kolejności Estonia, Niemcy i Wielka Brytania. Następnie raz jeszcze Niemcy, potem Węgry, Stany Zjednoczone, Rumunia oraz Chiny. Z kolei Ukrainę, Francję i Belgię (w tym Brukselę, gdzie znajdują się instytucje Unii Europejskiej) urzędujący prezydent ma zamiar odwiedzić w późniejszym terminie. Oto plany dotyczące zagranicznych wizyt Andrzeja Dudy w pierwszych stu dniach jego urzędowania. Na podstawie tego kalendarza wyjazdów można wywnioskować pierwsze zarysy zagranicznej strategii Pałacu Prezydenckiego.
Zwiększenie bezpieczeństwa i aspekty gospodarcze - te dwa czynniki mają stać się motywem przewodnim działań i przedsięwzięć prezydenta RP oraz jego otoczenia. Jednak zdaje się, iż zarówno kwestie związane z bezpieczeństwem Rzeczpospolitej, jak również ze sprawami gospodarczymi (w tym z promocją polskich podmiotów gospodarczych) to elementy składające się na strategię zagraniczną byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. A więc warto postawić następujące pytanie: czy przedstawiony przez Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy kalendarz na przyszłe sto dni jego zagranicznych wizyt wskazuje na korektę, na przełom, czy raczej na kontynuację polityki zagranicznej prowadzonej przez jego poprzedników?
Wszystko wskazuje na to, iż w czasie urzędowania Andrzeja Dudy, Pałac Prezydencki będzie dążył do możliwie jak najdalej idącego pogłębienia i rozszerzenia współpracy pomiędzy państwami należącymi niegdyś do Układu Warszawskiego oraz państwami wchodzącymi w przeszłości w skład Związku Sowieckiego, co jest oczywistym nawiązaniem do strategii zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Warto też zauważyć, iż - choć nieskutecznie, a być może wręcz nieudolnie - poprzednik Andrzeja Dudy Bronisław Komorowski również podążał tą polityczną drogą.
W Tallinie, w 76. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop - Mołotow, polski prezydent zapewne będzie chciał podkreślić ogrom tragedii, do której doprowadziła współpraca sowiecko-nazistowska. W tym wyborze można dopatrzeć się pewnego subtelnego podtekstu, prezydenckiego przekazu o następującej treści: lata, w których to Berlin i Moskwa decydowały o losach środkowej i wschodniej Europy były czasem dramatycznym i nie wolno dopuścić, aby ten okres powrócił. Taki komunikat (choć najprawdopodobniej nie zostanie wprost wypowiedziany) zapewne popłynie z Tallina podczas prezydenckiej wizyty w stolicy Estonii.
Tzw. mały szczyt NATO, który odbędzie się w Bukareszcie, również (jak można się domyślać) ma posłużyć rozszerzeniu i scementowaniu na lata politycznej współpracy pomiędzy państwami dawnego RWPG (Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej). Na tzw. « miniszczycie » NATO w Bukareszcie, spotkają się głowy państw Estonii, Litwy, Łotwy, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii i Polski, aby przygotować szczyt Sojuszu Półnoatlantyckiego, który ma odbyć się w Warszawie w przyszłym roku. Ów mały szczyt z pewnością stanie się dla polskiego prezydenta okazją do promowania koncepcji szeroko zakrojonej (wykraczającej poza ramy Unii Europejskiej) politycznej współpracy pomiędzy uczestnikami tego wydarzenia. Można również domyślać się, iż podczas wyżej wymienionego spotkania, prezydent Duda będzie starał się przekonać swych partnerów do przyjęcia twardszego, niż ma to miejsce teraz, stanowiska wobec Rosji Putina. W tej sprawie Węgry, Słowacja i nie tylko oni nie podzielają polskiego punktu widzenia. W Bukareszcie Andrzej Duda będzie usiłował to zmienić.
Choć obecność polskiego prezydenta na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej zdaje się być formalnością, wynikającą z traktatowych obowiązków międzynarodowej współpracy, to dla Andrzeja Dudy będzie to okazja, by spróbować doprowadzić do « politycznej reanimacji i reaktywacji » Grupy Wyszehradzkiej. W ostatnich latach zrzeszenie to zdaje się być jedynie międzynarodową grupą dyskusyjną, podczas swych spotkań uczestnicy wymieniają swoje poglądy na sprawy międzynarodowe, i nic poza tym… Można domniemywać, iż polski prezydent będzie starał się to zmienić i nadać Grupie Wyszehradzkiej całkiem nowej i świeżej dynamiki politycznej.
Odwiedzając dwukrotnie Niemcy (najpierw Berlin, a później Erfurt), Andrzej Duda swym politycznym adwersarzom w Polsce wytrąca z ręki argument, jakoby był on wrogo nastawiony do Niemców i nie dostrzegał wagi i znaczenia współpracy polsko-niemieckiej. Jednak warto dodać, iż poprzednik Andrzeja Dudy Bronisław Komorowski, też udał się do Niemiec z jedną ze swych pierwszych wizyt zagranicznych, i to na samym początku swojego urzędowania.
Wizytę prezydenta Dudy w Stanach Zjednoczonych można zaliczyć do standardowych wizyt polskich głów państwa w momencie rozpoczynania przez nich urzędowania. USA to główny partner Polski w zakresie obronności, jak również największy gwarant polskiego bezpieczeństwa. Można oczekiwać, iż Andrzej Duda, podobnie jak Bronisław Komorowski i Lech Kaczyński, będzie zabiegał u amerykańskiego prezydenta o zwiększenie gwarancji dla Polski w kwestiach obronności i bezpieczeństwa. Prezydent Andrzej Duda w bilateralnej rozmowie z Barackiem Obamą, jak można się domyślać, nie omieszka poruszyć tematu zwiększenia militarnej obecności Amerykanów na terytorium Polski.
Wizyta Andrzeja Dudy w Chinach to z kolei działanie w kierunku promocyjnym na rzecz polskiej gospodarki i rodzimych podmiotów gospodarczych. Polski prezydent będzie z pewnością usiłował przekonać Chiny, iż to Polska jest politycznym i - co dla Chińczyków ma większe znaczenie - gospodarczym liderem Europy Środkowo-Wschodniej.
Nieumieszczenie wizyty w Paryżu na czele prezydenckich priorytetów w zakresie polityki zagranicznej, można zaś uznać za dostrzeżenie i zaakceptowanie przez Pałac Prezydencki faktu, iż polsko-francuskie relacje znajdują się w martwym punkcie, i to od wielu lat. Stosunki polsko-francuskie nie są priorytetem ani dla Warszawy, ani dla Paryża; to właśnie potwierdził Andrzej Duda, nie czyniąc, jak może się zdawać, żadnych starań, aby Paryż stał się jedną z pierwszych stolic, którą odwiedzi jako urzędujący prezydent RP.
Z kolei odłożenie na później wizyty w Brukseli można odczytać jako odzwierciedlenie myśli politycznej obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego o Unii Europejskiej. Dla tzw. zjednoczonej prawicy Unia Europejska to organizacja państw, w której decydują relacje i postanowienia międzypaństwowe, a nie instytucje unijne. « Europy narodów » i « Europy państw », zdaje się, że właśnie tego chce Pałac Prezydencki i dlatego też wizyta w Brukseli i spotkania z przedstawicielami unijnych instytucji nie są priorytetem ani dla obecnie urzędującego prezydenta, ani dla jego współpracowników.
Jak natomiast zinterpretować brak planu wizyty polskiego prezydenta w Kijowie w pierwszych stu dniach jego urzędowania? W ostatnich miesiącach i w ostatnich latach Warszawa zrobiła bardzo wiele, aby doprowadzić do wzorowych stosunków polsko-ukraińskich. Polska zabiegała i zabiega o Ukrainę. Ale czy Ukraina zabiega o Polskę? Niekoniecznie... W relacjach polsko-ukraińskich Kijów będzie musiał się bardziej postarać i uczynić więcej, niż miało to miejsce dotychczas. Tak, aby zatrzeć wrażenie, że z punktu widzenia Kijowa « Polak zrobił swoje, Polak może odejść ». Taki komunikat zdaje się płynąć z Pałacu Prezydenckiego pod rządami Andrzeja Dudy do Kijowa, prezydenta Poroszenki i premiera Jaceniuka.
Andrzej Duda zamierza być prezydentem dynamicznym i aktywnie włączyć się w stworzenie i prowadzenie polskiej polityki zagranicznej. To wiemy na pewno, albowiem świadczy o tym kalendarz zagranicznych wizyt przygotowanych na pierwsze sto dni urzędowania nowego prezydenta. Jednak należy zauważyć, iż w tym momencie w sferze polskiej polityki zagranicznej nie mamy do czynienia z dwugłosem. Zdaje się, że urzędujący prezydent RP nie zamierza wchodzić w konflikt z rządem Ewy Kopacz w sprawach zagranicznych, a można nawet odnieść wrażenie, iż w kwestiach zagranicznych prezydent Duda poszukuje metody na dobrą współpracę z kohabitacyjnym rządem PO-PSL i że w sprawach zagranicznych z owym rządem jest gotów pójść na kompromis. Warto również dodać, iż w tym momencie w zakresie polityki zagranicznej nie mamy do czynienia z autorskimi pomysłami Andrzeja Dudy; raczej z podejmowaniem przez niego politycznych kierunków i kontynuacją strategii realizowanej częściowo przez Bronisława Komorowskiego, a częściowo realizowanej przez Lecha Kaczyńskiego.
Zdaje się, że (przynajmniej w tym momencie) Andrzej Duda w sprawach zagranicznych idzie drogą swoich poprzedników. Nie korekta, nie przełom, tylko kontynuacja. Na to wskazuje kalendarz pierwszych zagranicznych wizyt Andrzeja Dudy.
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.