Agent? Kapuś? Ubek? Zdrajca? Marionetka Kiszczaka i byłego aparatu bezpieki PRL? Bohater? Wódz? Mąż stanu? Jeden spośród największych Polaków? Stary spór o Lecha Wałęsę trwa na nowo w Polsce, którą rządzi obóz polityczny tzw. „dobrej zmiany”.
Spór o przeszłość, dokonania i rolę Lecha Wałęsy w polskim marszu ku wolności i niepodległości nie jest w Polsce niczym nowym. Jednak obecnie mamy do czynienia z nowym rozdziałem w awanturze o byłego prezydenta. Ten spór przenosi się bowiem za granicę, a więc tam, gdzie Lech Wałęsa był od dziesiątek lat uznawany za symbol demokratycznych przemian przeprowadzanych metodą bezkrwawą i pokojową.
W sporze o Wałęsę zabiera głos coraz więcej ludzi, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Można wręcz odnieść wrażenie, że każdy ma coś do powiedzenia na ten temat i trudno się temu dziwić. Albowiem bez względu na to, jak oceniamy Wałęsę i jaki mamy stosunek do jego wieloletniej działalności politycznej, to jednemu zaprzeczyć się nie uda nikomu. Wałęsa to - zarówno dla nas, Polaków, jak i dla obywateli państw za naszymi granicami - postać nieprzeciętna, być może nie do końca zrozumiana; z pewnością to także postać bardzo symboliczna, choć dla różnych grup i polskich środowisk Wałęsa symbolizuje coś zupełnie innego.
Spór o Wałęsę to nie tylko spór o to, co podpisał, a co nie; co zrobił, a czego nie zrobił przywódca „Solidarności” i były prezydent RP. Spór o Wałęsę to debata o przeszłości; przeszłości Polski i jej obywateli, przeszłości Europy Środkowej i Europy Wschodniej; przeszłości naszego europejskiego kontynentu, gdzie przez niemal 50 lat panował „porządek” jałtański. To właśnie do położenia kresu tego „porządku” (temu chyba nikt nie zaprzeczy) przyczynił się Lech Wałęsa. Spór o Wałęsę to spór o polską transformację i jej przebieg. Tak było kiedyś? No właśnie, albowiem zdaje się, iż obecnie polsko-polska awantura o Lecha Wałęsę i jego przeszłość to zwyczajny instrument polityczny, którego obecnie rządzący Polską obóz polityczny używa dla za legitymizowania swych działań i swoich kontrowersyjnych decyzji; zarówno tych, które już zostały podjęte, jak również tych, które (jak wiele może na to wskazywać) zostaną podjęte w przyszłości...
Warto jednak zastanowić się nad skutkami sporu o Wałęsę, starego sporu prowadzonego w określonym celu w powyborczej sytuacji politycznej w Polsce; Polsce coraz bardziej rozdartej pomiędzy dwoma obozami politycznymi. Warto zastanowić się nad bilansem zysków i strat sporu o Wałęsę, sporu prowadzonego w kraju, gdzie obecni rządzący chcą przekreślić to, co było, zburzyć to, co jest i budować wszystko na nowo, z historią Polski włącznie. Historii, która (jak się zdaje) jest obecnie pisana od nowa przez obóz tzw. „dobrej zmiany” i jego sojuszników...
O stratach wynikających z obecnej awantury o Wałęsę, stratach, które ponosi Polska i jej obywatele w kraju, jak i za granicą, można pisać wiele. Czy można natomiast pisać o zyskach tej awantury? Czy takowe w ogóle istnieją? Zdaje się, że nie. Ktoś być może powie: „no jak to, przecież dokumenty znalezione u Kiszczaka, to krok naprzód w poznawaniu i odsłanianiu dotychczas nieznanych wątpliwości i elementów w najnowszej historii Polski”. Jednak osobiście absolutnie nie zgodziłbym się z takim twierdzeniem. Należy bowiem pamiętać, iż te dokumenty (o ile ich autentyczność zostanie potwierdzona) nie wnoszą jakiś przełomowych informacji do powszechnie przecież znanej biografii Lecha Wałęsy. Fakt podpisania przez Wałęsę zobowiązania do współpracy z komunistyczną bezpieką w latach 70. ubiegłego wieku jest przecież powszechnie (a przynajmniej osobom, którzy się tym tematem interesują) wiadome, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ten fakt jest nawet relacjonowany w filmie Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei“; produkcji, która traktuje o życiorysie Lecha Wałęsy, a przecież trudno uznać Andrzeja Wajdy za przeciwnika byłego prezydenta RP. Tak więc z dokumentów Kiszczaka nie dowiadujemy się o niczym, co mogłoby znacząco wpłynąć na dotychczasowy stan wiedzy o opozycyjnej działalności Lecha Wałęsy wobec systemu komunistycznego w Polsce.
A więc żadnych zysków, same straty. Obecny spór o Wałęsę przynosi tak naprawdę same straty, spośród których niech będzie mi wolno wymienić najistotniejsze.
1) Obecna awantura o Lecha Wałęsę, jak również wydarzenia z nią związane, pokazują brak profesjonalizmu Instytutu Pamięci Narodowej, a także podważają niezależność tej instytucji publicznej, która przecież powinna być apolityczna i zajmować się badaniami historycznymi, a nie braniem udziału w bieżącej polskiej polityce wewnętrznej. Zdaje się bowiem, iż działania Instytutu Pamięci Narodowej, w związku z ujawnieniem dokumentów Kiszczaka, dodają rozmachu narracji obozowi politycznemu Jarosława Kaczyńskiego; narracji o „ubeckiej III RP” i państwie sterowanym z tylnego siedzenia przez ludzi, którzy w przeszłości należeli do aparatu władzy i represji PRL.
Brak profesjonalizmu Instytutu Pamięci Narodowej może szokować, albowiem zostały ujawnione dokumenty, których autentyczność i wiarygodność nie została wpierw sprawdzona i trudno nazwać to inaczej, niż niebywałym skandalem. Można zrozumieć, iż Instytut Pamięci Narodowej znajdował się pod potężną presją medialną, być może również społeczną. Jednak IPN miał obowiązek zatroszczyć się wpierw o wiarygodność dokumentów, które miały zostać ujawnione. Niestety, tak się nie stało i można postawić pytanie, czy (i jeśli tak, to dlaczego) komuś tak bardzo spieszyło się z ujawnieniem dokumentów znalezionych u Kiszczaka?
2) Obecny spór o Wałęsę, czyli tak naprawdę w dużej mierze zwyczajne zniesławianie pierwszego wybranego demokratycznie i w wyborach bezpośrednich w powojennej Polsce prezydenta RP, przyczynią się do zniesławiania, a wręcz przekreślania 26 lat starań, pracy przy budowie demokratycznej, wolnej i niepodległej Polski oraz jej sukcesów i dokonań w minionym ćwierćwieczu. Co więcej, obecna awantura o Lecha Wałęsę przyczynia się do całkowitego zniekształcenia tego, co było jednym z największych polskich sukcesów, czyli obalenie komunizmu w Polsce w sposób niemal bezkrwawy. Jeśli przyjąć narrację tych, którzy twierdzą, że Wałęsa był „marionetką Kiszczaka”, to można dojść do wniosku, że to tak naprawdę nie antykomunistyczna opozycja, ale Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Mieczysław Rakowski i inni komunistyczni dygnitarze obalili komunizm w Polsce, a antykomunistyczna opozycja z „agentem Bolkiem” na jej czele, była wyłącznie taką atrapą, swojego rodzaju zabiegiem marketingowym i PR-owskim, zastosowanym przez reformującą się tzw. „władzę ludową”, która w taki oto sposób chciała legitymizować w oczach polskiego społeczeństwa (jak i całego świata) polską transformację ustrojową, której to tak naprawdę „oni”, „nieznani sprawcy” byli pomysłodawcami i autorami.
Czy tak właśnie się stało? Czy taka narracja jest zgodna z tym, co wydarzyło się w Polsce na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku? Dla każdego, kto zna choć trochę najnowszą historię Polski odpowiedź na to pytanie jest absolutnie oczywista i jednoznaczna!
3) Lech Wałęsa to nie tylko były polski prezydent, czy przywódca opozycji antykomunistycznej. Obecnie Lech Wałęsa, czy (jeśli ktoś woli) jego mit to jeden z najcenniejszych polskich towarów eksportowych. Polski „Walesa“ to dla świata (i to nie tylko tego zachodniego) symbol bezkrwawych demokratycznych przemian. Polski „Walesa” to dla świata żywy dowód na to, że można przeprowadzić niemal bezkrwawo transformację ustrojową. Polski „Walesa” to dla świata dowód na to, że reforma ustrojowa jest nie tylko możliwa bez uprzedniego przelania morza krwi, ale że łagodna w przebiegu, kompromisowa i wynegocjowana zmiana ustrojowa może się udać, że jest ona jak najbardziej możliwa.
Powtórzę raz jeszcze, „Lech Walesa”, polski „Walesa” to jeden z najcenniejszych polskich towarów eksportowych. Tak było dotychczas, albowiem obecna awantura o Wałęsę powoduje, że nasz cenny (jeden z najcenniejszych) towarów eksportowych traci na wartości.
Każde państwo, każdy ustrój ma swojego lub swoich ojców założycieli. V Republika Francuska za ojca założyciela ma generała Charlesa de Gaulle’a. A Polska? Polska niepodległa, Polska wolna i demokratyczna, czyli III Rzeczpospolita miała swoich ojców założycieli. Tak było kiedyś. Jak jest obecnie? Zdaje się, że Polska poddana terapii szokowej i politycznemu eksperymentowi tzw. „dobrej zmiany“ za ojca założyciela ma „agenta Bolka“, „marionetkę Czesława Kiszczaka“...
„Kopernik był Niemcem“. „Marie Curie była Francuską“. „Piłsudski był agentem japońskim i austriackim“. „Lech Wałęsa był agentem Bolkiem i marionetką Czesława Kiszczaka”. Czy został nam jeszcze jakiś polski bohater? Tak, Karol Wojtyła; papież Jan Paweł II. Tak jest teraz, ale to się przecież może zmienić. Jak? Wystarczy, że ktoś, gdzieś lub u kogoś znajdzie jakąś teczkę, jakieś dokumenty i opublikuje je bez sprawdzenia ich wiarygodności. A ktoś inny nazwie to „dobrą zmianą”...
Francuska narracja historyczna potrafiła uczynić z największej francuskiej klęski i hańby wielkie francuskie zwycięstwo. We Francji o rządach Vichy mówi się jako o klęsce i hańbie - to fakt. Jednak równolegle mówi się również o wielkim i odważnym człowieku, podpułkowniku, a później generale de Gaulle’u, który zbudował francuski ruch oporu, odbudował francuską armię poza granicami Francji i współuczestniczył w zwycięstwie nad faszyzmem i nazizmem. Francja więc była zwycięska i należała do grona zwycięzców, ponieważ generał de Gaulle Francję do zwycięstwa poprowadził i wprowadził ją do grona aliantów i zwycięzców, pomimo hańby rządów Vichy i kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami. Tak głosi francuska narracja historyczna. Wielką klęskę i niesamowitą hańbę Francja potrafiła zastąpić opowieścią o wielkim (jednym z największych w swojej historii) zwycięstwie. A w Polsce? W Polsce, poddanej tzw. „dobrej zmianie”, wielkie zwycięstwo, jakim było niemal bezkrwawe obalenie komunizmu, usiłuje się obecnie przedstawiać, jako wielką, być może największa polską klęskę. Zaś lidera antykomunistycznej opozycji i postać symboliczną, cieszącą się uznaniem na całym świecie; dla świata ikonę demokratycznych przemian, usiłuje się przedstawiać jako „agenta Bolka i marionetkę komunistycznej bezpieki”. Taki paradoks...
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.