Zbyszek Zbyszek
127
BLOG

Synod o synodalności. Rewolucja? #01

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

W dniach 4 - 28 października miał miejsce na Watykanie "Synod o synodalności". Co to właściwie jest "Synod"? Czy sformułowanie "synod o synodalności" ma sens? O co właściwie chodziło i co rozpoczęto?

Co to jest "synod"?

Generalnie sprawa jest płynna. Spotkanie wszystkich biskupów nazywane jest soborem, ale od podziału na kościół prawosławny (ortodoksyjny) oraz katolicki (zachodni), nie ma możliwości wspólnych obrad wszystkich biskupów. Stąd spotkania biskupów określane bywają mianem "synod", zwłaszcza w ramach kościoła ortodoksyjnego (wschodniego). W ramach kościoła katolickiego, synody miały i mają rozmaitą formę i uczestników, za każdym razem będąc spotkaniem, a to biskupów, a to poszerzonym o księży lub nawet świeckich.

To dlaczego istnieją różne nazwy? Sobór i synod? Generalnie sobór jest zgromadzeniem podejmującym najważniejsze rozstrzygnięcia w sprawach wiary i kościoła. Synod to było (jest?) takie spotkanie bardziej doradcze, mniejszej wagi. Częściej zwoływane.

Czy sformułowanie "synod o synodalności" ma sens?

Generalnie takie sformułowanie sensu nie ma. Bo jeśli istnieje praktyka - "synodalność", to synod jest owocem istniejącej praktyki. Zebranie się sędziów piłkarskich może rozstrzygać o zasadach gry, może o sędziowaniu, ale gdy rozstrzyga o zbieraniu się sędziów piłkarskich to zaczyna to być pewien nonsens. Bo następuje zapętlenie, tak iż zebranie sędziów piłkarskich może zdecydować, że następnych zebrań nie będzie, bo ono zamiast zajmować się regułami sędziowania, zajmuje się regułami zbierania się sędziów piłkarskich.

Stąd jeśli synod nie zajmuje się sprawami praktyk, tylko sprawami synodów, to sytuacja jest jakby dziwna, bo taki synod - wszystko może. Jednym słowem jego prace nie są niczym ograniczone i w żaden sposób normowane, bo sam ustala wszystko to, co go dotyczy.

O "synodalności" powinien decydować sobór powszechny albo papież, ktoś z zewnątrz synodu i synodalności. A następnie w ramach owej "synodalności", powinny się odbywać synody w sposób, na zasadach określonych we wcześniej wspomnianej decyzji. Załóżmy na chwilę, że jakaś diecezja zwoła synod o synodalności diecezji, w ramach którego, ów synod nie będzie niczym związany, tylko sam ustanawiać będzie zarówno tematy jak i rozstrzygnięcia, jak i zasady własnej pracy w następnych odsłonach. A to jest właśnie decydowanie o synodalności na synodzie.

I rzeczywiście głównym zagadnieniem, któremu poświęcony był miniony Synod jest to, jak mają przebiegać, o czym mają prawo decydować i jakie decyzje mają podejmować następne synody.

Wydaje się zatem, że w istocie, spotkanie na Watykanie w październiku br. było poświęcone nie tyle "synodalności" co czemuś nowemu, nazwijmy to synodalnością powszechną albo demokratycznością kościoła.


O co właściwie chodziło?

W minionym Synodzie chodziło o to, że zmianie ulegają fundamentalne zasady istnienia Kościoła Katolickiego. A zatem:

  1. Zakres spraw w jakich mają lub mogą zapadać rozstrzygnięcia określa synod.
  2. W obradach synodu uczestniczą nie tylko biskupi i nie tylko księża.
  3. Całe funkcjonowanie kościoła zmienia się z formy hierarchicznej na synodalną, rozumianą jako kolegialną, włączającą szerokie spektrum podmiotów i osób nawet spoza kościoła, choć niekoniecznie w obszar decyzyjny.

Jednym słowem - Synod o synodalności rozpoczyna w Kościele Katolickim czas - demokracji.

Oczywiście to początek, oczywiście stanowiska pozostaną, papieża, biskupa, księdza. Ale biskupi zaczną być rozliczani, ale decyzje będą kolegialne, ale krąg osób je podejmujących zostanie poszerzony, o świeckich i o kobiety.

"Roma locuta causa finita" ulega zakończeniu. Teraz w dialogu ze wszystkimi kościół będzie definiował swoje praktyki, zachowania, może nawet jakieś przekonania. Następuje abdykacja duchowieństwa z pozycji absolutnego autorytetu. Zastąpienie hierarchii dialogiem. Zastąpienie nauczania - słuchaniem. Szczególnie tych, co się czują pokrzywdzeni, dyskryminowani ze względu np. na  płeć, rasę czy przeżywaną "tożsamość". Kończy się klerykalizm. Co się zaczyna? Ba...

Każdy katolik powinien przeczytać "Dokument końcowy" "Synodu o synodalności". To ok 40 stron, jak na Kościół Katolicki wyjątkowo spójnego, jasnego i czytelnego tekstu. Oprócz głównego przesłania, iż postać kościoła i jego praca ma być kształtowana nie przez kler czyli męskie duchowieństwo, ale przez szerokie spektrum "ludu bożego", dokument zawiera szereg refleksji i propozycji zmian w funkcjonowaniu kościoła.

Zawiera 3 części: Pierwsza poświęcona jest istotnym zagadnieniom życia, moralności i wiary ludzi. Druga dotyczy specyficznie ludzi i ich funkcji w Kościele Katolickim. Trzecia to zbiór refleksji na tematy pominięte w dwóch pierwszych częściach.

Każda z części ma 3 działy. W pierwszym znajduje się opis tego, "jak jest". W drugim są z reguły pewne wątpliwości zgłaszane przez uczestników Synodu do stwierdzeń działu pierwszego. Trzeci dział, to jest to, co ma być zrobione, żeby było dobrze.

Pewną wskazówką może być zestawienie tytułu w Gościu Niedzielnym "Dokument końcowy Synodu opublikowany w języku polskim" ze stwierdzeniem w samym dokumencie: "Nie jest to w żaden sposób dokument końcowy". Zatem mamy dokument końcowy, który deklaruje, że w żaden sposób nie jest końcowy, co od razu zwraca uwagę na pewien typ podejścia, jaki wynika z synodu o synodalności.

Same kwestie merytoryczne są bardzo ciekawe. Generalnie - będzie rewolucja. Czy kościół uzna rozwody, lgbt, kapłaństwo kobiet, małżeństwa mężczyzn ze sobą trudno powiedzieć, ale wydaje się, że wszystko w tym kierunku zmierza. Dokument znajduje się tutaj: https://www.synod.va/content/dam/synod/assembly/synthesis/polish/POL-Synthesis-Report.pdf

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo