Zbyszek Zbyszek
186
BLOG

Czy człowiek to cud?

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Wzięty, w światowych kręgach wpływu i władzy, intelektualista z Izraela, na spotkanie z którym udał się pan premier RP Mateusz Morawiecki, propaguje pogląd, że ludzie to zwierzęta, takie zwierzęta, które są sterowalne. Sam pan premier zresztą na taśmach "u Sowy" wyraził opinię o ludziach: "Ludzie są tak głupi, że to działa", a mówił o klientach swojego banku, którzy byli podatni na działanie reklamy z Chuckiem Norrisem. No głupi no.

Te same prawdy wypowiadał genialny aktor, w życiu pozazawodowym prostyt... showbiznesu, Joaquin Phoenix, gdy w trakcie gali Oscara, w czasie swojej przemowy, perorował, że jesteśmy tylko jednym z gatunków. Na naszym podwórku pewne osoby poprzez sieć instytucjonalnych słupów promowały po przystankach milszą wersję tego samego:

image


Cały świat, wrzaskiem miliardów przekazów, tryliardów powtórzeń i tysięcy źródeł powtarza i wtłacza w nas: Człowiek nie jest nikim i niczym wyjątkowym.

Właściwie to nie do końca wiadomo po co pozbyliśmy się jako zachód, wiary w Boga. Co konkretnie mieliśmy zamiar osiągnąć? A może to typowa rewolucja była? Bo było zło. Więc wszystko wywróćmy do góry nogami, to będzie dobrze. Świat po rewolucji, często bardziej jeszcze trudny niż ten przed. No ale - Boga zdjęto z piedestału i podobno na nim umieszczono człowieka, tylko ów, człowiek tracąc relację z Bogiem, stracił prawo do wyjątkowości.

Oświecenie, które było głównym autorem rewolucji, wierzyło, że rozum zastąpi wiarę i relację z Bogiem. Ła Place sugerował, a wszyscy mieli to poczucie, że rozum wyjaśni wszystko, od rzeczywistości fizycznej, po moralną, od tego "jak coś zrobić", po "co należy robić". Rozwój w oparciu o rozum doprowadził do dwóch rzeźni ludzkości oraz do ludobójczych systemów społeczno-politycznych. Nikt już nie pokłada nadziei w rozumie ludzi, bo - Ludzie są tak głupi, że to działa - oznajmia premier RP. Co się robi ze zwierzętami i to głupimi, i sterowalnymi? Steruje się nimi, karmi się je i się je... wyszczepia, nawet im to mówiąc wprost i otwarcie. "Wywołamy taki stan ducha, taki stan emocji, że ludzie powiedzą - chcemy to mieć" - objaśniał plany pseudo-elity główny inspektor sanitarny Pinkas.

Bez odpowiedzi na to, kim jest człowiek... albo nie. W zależności od odpowiedzi na to pytanie... albo nie. Nie ważne.

Chciałbym tylko, żebyście zwrócili uwagę na taką śmieszną rzecz. Rekiny istnieją dłużej niż ludzie. Jakoś się tam zachowują, coś tam robią. Wieloryby istnieją znacznie dłużej niż ludzie, mają swoje zwyczaje, swój "język", komunikację i dźwięki. My jako ludzie kiedyś tam pojawiliśmy się na Ziemi. Mieliśmy swoje dźwięki i struktury społeczne, jak szympansy czy bonobo, dosyć proste. Jednak wszystkie stworzenia, jak dukały tak dukają. To znaczy, powtarzają, czasem z jakimiś zmianami, to, co potrafią od zawsze. Co jakby mają "w sakwie", w "posagu", "w naturze wpisane".

Tymczasem człowiek od dukania i mało artykułowanych dźwięków pierwotnych przedstawicieli swojego gatunku, przeszedł do Eposu o Giglameszu, od ciosanych kamieni czy posługiwania się kijami, do budowy piramid, Tadż Mahal, czy mostów wiszących. Człowiek przeszedł od wiadomych mu zdolności i umiejętności generowania dźwięków do nokturnów Chopina. Nikt go do tego nie zmuszał.

Człowiek wydaje się posiadać pewną jedną unikalną właściwość. Potrafi generować z siebie, rzeczy, zachowania, wartości, umiejętności, jak zwał tak zwał, potrafi generować coś, czego na świecie przedtem... NIE BYŁO.

I to jest pewien problem. Bo... SKĄD on to bierze? Oczywiście każdemu wychowanemu w kościele przyjdzie do głowy jezusowe "... nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was."

Jakkolwiek powyższe zdanie można traktować ściśle religijnie - do takiego traktowania zachęcają nas "nauczyciele", którzy "wiedzą" - to gdyby spróbować na nie spojrzeć normalnie, nie po religijnemu, to zobaczyć można rzecz uderzającą. Jezus mówi, że SKĄDŚ przyjdzie do jego uczniów, to, co i jak mają mówić. I, że to nie będzie z nich.

Proste zlekceważenie znaczenia realnej możliwości istnienia takich mechanizmów, napotyka na kłopoty w praktycznym kontakcie ze... sztuką. Oto pisarz, poeta, stara się, napina, próbuje, czasem miesiącami i... nic. No nic. Żeby się skręcił, spocił, zmęczył, umarł, to nic. Po ludzku mówimy "nie ma natchnienia". Czyli czego? No nie ma dopływu czegoś NOWEGO z ZEWNĄTRZ tego, co się jawi jako świadomość człowieka.

Doświadcza tego niemal każdy, kto na serio próbował pisać wiersz. Oczywiście, że są zagadnienia warsztatu i cyzelacji językowych. Ale to zwykle są kwestie następcze. Gdy zaczyna się pisać, gdy się siada, z reguły NIE WIE SIĘ, co się napisze. Serio. Zaczyna się pisać. I powstaje wiersz. Dlatego poezja może być tak niezwykła. Bo tak mocno się w niej przegląda, COŚ poprzez człowieka. Poprzez jego osobowość i ukształtowanie, poprzez jego wrażliwość i bagaż doświadczeń, ale jednak owo COŚ nie pochodzi z tego bagażu, z tego ukształtowania. "Będzie wam poddane". "Nie ma natchnienia"....

Więc człowiek jako jedyny "gatunek" na Ziemi, ma dziwną właściwość i możliwość stwarzania rzeczy NOWYCH. Te rzeczy, biorą się w nim, nie wiadomo skąd. Dlatego ludzie stworzyli i język, i muzykę, i nieprzeliczalne aspekty kultury i cywilizacji. Jest tak, jakby człowiek miał jakieś "podłączenie", "połączenie", do "przestrzeni" wiecznie płodnej, wiecznie stwórczej. Jest tak, jakbyśmy mogli, bezwiednie umieli, wchodzić z nią w kontakt, z rzeczywistością przekraczającą rzeczywistość czysto zmysłową, a nawet czysto intelektualną.

Jest równocześnie tak, jakby w tej przestrzeni, poza rzeczywistością "zmysłową", biły różne źródła "natchnienia", do dobrego i tego, co określamy jako złe. Bo przecież byli święci i bohaterowie z jednej strony, zbrodniarze z drugiej. Właściwie to jest tak, jakby te "niekorzystne" dla człowieka źródła, zawsze indukowały w nim postawy tłumące w nim i w innych ten pierwotny dar, parowania się ze źródłem piękna, prawdy, nowości, twórczości, dobra, mądrości itd. Ludzie wykazują swoje "cudowne właściwości" w określonych warunkach. Po pierwsze w warunkach wolności. Po drugie w warunkach miłości, to jest takiego istnienia, gdy ktoś patrzy na człowieka "z miłością", jakkolwiek słowo to zostało wyjątkowo zdeformowane przez współczesność, a to do postaci tkliwego romantyzmu, a to znowu do formy seksu.

Więc cudowne własności człowiek objawia w warunkach wolności i miłości, to znaczy, w warunkach, gdy ktoś kto na niego patrzy, widzi w nim kogoś godnego szacunku, kogoś o potencjale, kogoś kto może wzrastać, kogoś, kto ma wartość. "Ludzie są tak głupi, ze to działa" - mówił doradca Donalda Tuska, zanim został premierem Jarosława Kaczyńskiego. Jak patrzył na ludzi? Jak oni patrzą na nas? Jak właściciel platformy medialnej patrzy na jej użytkowników? Jak manager koncernu patrzy na klientów? Otóż patrzy na nich jak na... z a s ó b . Jesteśmy zasobem. W ich oczach. Trzodą do wyszczepienia. Glupcami, może nawet niebezpiecznymi, do zaorania, do zapanowania nad nimi. To nie jest wzrok "miłości", to jest sposób patrzenia tej drugiej strony, też znajdującej się w przestrzeni poza. Do której sięgają ludzie.

Ci, co wydaje się, że sięgnęli do ciemniejszej strony, udowadniają innym, ze wszystkich sił, że są zwierzętami. Że nie ma w nich, w ludziach niczego wyjątkowego. W sposób sprzeczny z rozumem i doświadczeniem, wpierają ludziom, że są jak.... jak sztuczna inteligencja, która pisze wiersze, opowiadania, która "tworzy" ilustracje, obrazy, muzykę. Ci ludzie mają nam do powiedzenia jedno - jesteśmy nikim. Liczymy się o tyle, o ile potrafimy korzystać z życia, bronić się, być użyteczni dla silniejszych. Nasza wartość i istota jest czystą funkcją użyteczności. Nie mamy podłączenia do niczego poza sobą, bo nic takiego nie istnieje. A sztuczna inteligencja, nie jest żadną inteligencją, tylko sprawnie mielącym rozmaite wątki algorytmem informatycznym. Niczego nie tworzy. Jej "twórczość" jest obrzydliwa. Nie ma w niej nic nowego. Jest obrzydliwa poprzez wyczuwalną przez ludzi nieoryginalność, poprzez brak "tego czegoś". Stąd m.in. wzięła się katastrofa kina. Nam się wydawało, że oglądamy film. Produkt. Guzik prawda. Oglądaliśmy coś, co widział wcześniej człowiek, reżyser, twórca. Oglądaliśmy tego człowieka, jego wrażliwość, jego świat, który zamykał w filmie, powieści, muzyce. Poprzez sztukę obcowaliśmy po prostu z ludźmi, którzy z kolei przynosili nam przez siebie "przecedzone", "przefiltrowane"... n o w e. Ale bożek chciwości, spowodował patrzenie na film, jako na produkt. I się zaczęło. I skończyły się komedie. I filmy zrobiły się nudne i powtarzalne. Jak obrazy sztucznej inteligencji. I przestały nieść ze sobą "owo coś", bo "owo coś" jest ludzkie, a to w tym znaczeniu, że po chodzi spoza człowieka, ale jednocześnie przez człowieka, a człowiek tworząc jednocześnie się tym staje, a my poznajemy coś nieznanego dotąd, a z nami rezunującego, a nowego, poprzez kontakt z dziełem.

Nie ma co infantylizować i wpadać w fałszywe nadzieje. Siły stojące za postawą "wchłaniania", za postawą patrzenia na ludzi, jak na sterowalne zwierzęta, przewyższają swoją zdolnością oddziaływania inne. Swoją drogą, jakim głupcem trzeba być, żeby twierdzić to, co pan Harari, że ludzie to sterowalne zwierzęta? Przecież w tym momencie, on siebie deklaruje, jako sterowalne zwierzę. Chyba, że ma się za "nadczłowieka" i to też jest taka możliwość. "Partia wewnętrzna" i "prole" z 1984 Orwella.

Nie ma się też co oszukiwać, że może nastąpić jakikolwiek trwały i stały sukces postawy deprecjacji, niszczenia, człowieka i człowieczeństwa. Te "cuda" w człowieku, o których była mowa, nie wzięły się znikąd. Ich źródło potrafiło "zabłysnąć" w ludziach, bez niczyjej pomocy. Potrafi też przeprowadzić, co zechce, jeśli ma zamiary i cel. Choć po drodze, wielu z nas, może zostać skrzywdzonych, pogubionych, poranionych.

Mamy więc wielki spór: Człowiek to brzmi dumnie - mówią jedni. Ludzie są tak głupi - mówią drudzy, uważający się prawdopodobnie za nadludzi. O wszystkim decyduje być może efekt Pigmaliona, a więc to, jakim ktoś nas i my kogoś obdarzy wzrokiem. Próbujmy. Próbujmy patrzeć na ludzi rozsądnie, ale jak na wyjątkowe istnienia. Nie bądźmy łatwowierni ani głupi, ale doceniajmy niesamowite możliwości tkwiące w ludziach. Tak, ale my wiemy w jakich ludziach one tkwią - znowu zaczną ci, uważający się za nadludzi. Wypada odpowiedzieć nieco brutalnie - gówno wiecie i albo się obudzicie dla swojego i innych dobra, albo nie. My tymczasem, tego dobra w ludziach się dopatrujmy, czasem wbrew nim samym, a czasem w uzadsadniony sposób. Jeśli kiedykolwiek, ktoś raz, zaskoczy nas, w pozytywny sposób z tego powodu, to... ech... mamy "połączenie" :)



-----------------------------------------

Blog prywatny {TUTAJ}

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo