Na stronie głównej S24 pręży się dumnie tekst Rolexa, w którym ów oprócz zdemaskowania alkoholizmu panującego wśród dziennikarzy Radia Zet i charakterystyki „najbardziej obciachowych ministrów najciemniejszego rządu w dziejach RP”, dokłada również „najciemniejszej masie mieszkańców wielkich miast z awansu antyspołecznego” pijących wódę pod śledzia w „Pędzącym Króliku”.
Jako ciemniak z wielkiego miasta i awansu społecznego w trzecim pokoleniu, wyborca PO, do tego wnuk komunistycznych aparatczyków o semickim rodowodzie, a więc w oczach Rolexa absolutne dno dna, czuję się wezwany do wniesienia drobnego sprostowania. Otóż w "Pędzącym Króliku" ciężko byłoby o wódeczkę, zwłaszcza pod śledzika, co autor o niezmierzonej swej mądrości i najczystszym pochodzeniu sugeruje. Wszak przybytek ów li tylko kawiarnią jest, do tego marną. Gdyby częściej odwiedzał Rolex Teatr Wielki, pewnie przekonałby się o tym organoleptycznie, ale rozumiem, że tak światły umysł nie zaśmieca sobie głowy jakimiś głupotami dobrymi jedynie dla aspirującego ciemniaka z wielkiego miasta, którym niechybnie jestem.
