Przemysław Mandela Przemysław Mandela
1074
BLOG

Jak to Maciej Stuhr przekonał mnie do powrotu

Przemysław Mandela Przemysław Mandela Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

9 kwietnia 2011. To data do niedawna ostatniego wpisu na tym blogu. Jakiś informacyjny tekst rocznicowy dotyczący niemieckiej inwazji na Danię i obalenie mitów dotyczących tego wydarzenia. Ot zwykły kawałek chleba każdego historyka czy miłośnika historii - streszczenie kilku mało popularnych wiadomości, do tego jakaś ledwo chłodnawa dyskusja i... Tyle.

Jednym słowem: nuda. Więcej niż jednym: emocje jak grzybach.

Tak to jest, Szanowny Czytelniku, kiedy za historię biorą się ludzie, którzy z pewnym respektem czy nawet swego rodzaju pietyzmem podchodzą do tematu badań. Głęboko przemyślana teza, dobór odpowiedniej argumentacji czy umiejętność przyznania się do błędu przy jednoczesnym zachowaniu kultury dyskusji może niektórych słuchaczy zafascynować, ale zdecydowana większość odkryje w tym jedynie lek na bezsenność.

Historia to ma bowiem wspólnego, np. z medycyną, że w obu dziedzinach występuje specjalizacja w wybranym zagadnieniu. A ogrom wiedzy specjalistycznej ma to do siebie, że działa na wyobraźnie przede wszystkim specjalistów tego zagadnienia. Przykład? Kardiochirurg będzie raczej bez emocji przyjmował wiadomości o nowinkach w pracy urologa, choć obaj należą wszak do jednej grupy - lekarzy. Podobnie jest z historykami.

Pisząc o historii czy popularyzując wiedzę historyczną bardzo łatwo w taką pułapkę znudzenia wpaść.

Ale, że Historia oprócz nauczycielki życia jest także zołzą, nuda nigdy nie może trwać za długo. Jak swego czasu powiedział pułkownik Poznański do Janka Talara w jednym z pierwszych odcinków kultowego serialu DomHistoria jest przeciwko tym, którzy jej nie rozumieją. Toteż zawsze nic tak nie zabija znudzenia i rutyny jak wypowiedzi takich ludzi na temat historii...

Autora tej, niemal powszechnie znanej w internecie myśli znamy chyba wszyscy: 

Nigdy się nie mówi o nas źle, to znaczy my nie mówimy o sobie źle. Jest Skrzetuski, Wołodyjowski, powstanie warszawskie, powstanie styczniowe, przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super, znaczy to jest najlepsze co Polskę spotkało.

Od razu zaznaczę, że nie zamierzam się nad Panem Maciejem Stuhrem, a raczej stanem jego wiedzy historycznej znęcać. Zrobili to już inni na wszystkie niemal możliwe sposoby. Nie w tym rzecz. Chciałbym na całą sprawę spojrzeć z nieco szerszego kontekstu. 

Otóż ta feralna wypowiedź dla portalu stopklatka.pl, popełniona została w obronie filmu Pokłosie, który to niby opiera się scenariuszu fikcyjnym, ale i tak ma nas - Polaków zmusić do dyskusji i rachunku sumienia.

Szanowny Czytelnik nadąża? 

Oparty na fikcji  film ma być głosem w publicznej debacie na temat polskiego antysemityzmu, który wszak jak wiemy fikcją nigdy nie był i nie jest.  Czy tylko ja czegoś tutaj nie rozumiem? Czy jeślibym zdecydował się poruszyć na ekranie zagadnienie przedstawiające powiedzmy problem denuncjacji  rodzin polskich leśniczych żyjących pod Lwowem w październiku i listopadzie 1939 roku przez ich żydowskich sąsiadów i tej podstawie napisał fikcyjny scenariusz czy Polski Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Kultury także równie ochoczo włączą się w mój projekt? I czy mogę liczyć na Macieja Stuhra przy kompletowaniu obsady? 

Idiotyczna wypowiedź o Cedyni, dzieciach i tarczach, moim zdaniem przesłania nam całość problemu. Otóż w mierzeniu z tak poważnym zjawiskiem jak antysemityzm w Polsce i wśród Polaków zarówno 70 lat temu czy dzisiaj zaczęliśmy się odwoływać do wymyślonych historii. Oczywiście gdzieś tam w czymś opartych na jakiś źródłach, lecz nie sposób określić na ile rzetelnych. Jeżeli tak ma wyglądać dyskusja o naszej przeszłości, do której tak ochoczo zachęca nas Maciej Stuhr to za parę lat będzie ona przypominać debatę głuchego ze ślepym w ciemnym pokoju...

Choć z drugiej strony jeżeli komuś kto wzywa do narodowego rachunku sumienia mylą się role ofiar i oprawców w historii własnego kraju to może nasza publiczna dyskusja o antysemityzmie już dawno zmieniła się w taką debatę ze wspomnianego pokoju? 

Tylko my jesteśmy ślepi i nie potrafimy tego dostrzec.

Bogowie, dajcie mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Dajcie mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I dajcie mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. - Marek Aureliusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura