zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
1034
BLOG

Czego mogą nas nauczyć mrówki.

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

Siedziałam w ogrodzie otoczona książkami i kotami. Otoczona także trzema kubkami napojów, bym nie musiała się ruszać i bym mogła spokojnie rozważać to, co czytałam. Kubki wypełniała kawa, herbata i Sprite, którego uwielbiam. I ten właśnie Sprite dostarczył mi niesamowitych emocji i po raz kolejny utwierdził w przekonaniu, że dobrze oceniam temat egzystencji ludzkiej i nie-ludzkiej.

Co się takiego stało.. 

Otóż w czasie gdy piłam kawę, do mojego Sprite wpadły trzy mrówki. Nie wiem kiedy, ale gdy to zauważyłam, jedna już leżała na dnie, a na powierzchni pływały dwie, z których tylko jedna dawała oznaki życia. 

Moja słowiańska natura natychmiast podpowiedziała, że mam desperata wyciągnąć na powierzchnię. 

Tak też zrobiłam.. znalazłam kiścia z niedojrzałych wiśni, które oblatują teraz jak liście jesienią i wyłowiłam mrówcze życie, ale z jakiś powodów, ta martwa załapała się na ratunek i w sumie wyłowiłam dwie mrówki. 

Żywą i martwą. 

Położyłam na kamieniach pod stołem i zajęłam się czytaniem. Po jakiś dobrych kilku minutach, zauważyłam zamieszanie w okolicach kiści. Otóż podbiegło do niej kilka mrówek i zaczęły ratować tą żyjącą. Nie wierzyłam własnym oczom patrząc na tę scenę, ale ponieważ my także ratujemy ledwo żyjących więc wytłumaczyłam to sobie logicznością humanitarnego postępowania. 

Walka o mrówczą kondycję trwała ponad 10 minut. Nie wiem ile to jest 10 minut w mrówczym życiu, ale to co zobaczyłam potem, wprowadziło mnie w stan osłupienia. Otóż po uratowaniu żyjącej mrówki, towarzystwo zajęło się reanimacją tej nieżyjącej. 

Nie wiem co one robiły, ale na wszelki wypadek poszłam sprawdzić w internecie, czy mrówki są kanibalami, bo być może nie pomagają a konsumują. Internet odpowiedział, że mrówki są kanibalami, ale te afrykańskie. 

Moje, nie są. 

Wróciłam uspokojona do ogrodu, siadam na leżaku i zawisłam głową w dół, obserwując co dalej. A dalej trwała akcja ratunkowa, po której martwa przed chwilą mrówka zaczęła się poruszać i nie wiadomo skąd przybiegło jeszcze kilka mrówek.. w tym miejscu zrobiło się czarno mrówki zaczęły biegać w koło, po czym znowu zostało kilka, które kontynuowały reanimację. 

Minęło już dobre 15 minut. 

Nie pozostało mi nic innego jak wyłowić tą trzecią i położyć obok pierwszego kiścia. Mrówki nie zwróciły na to uwagi zajęte wciąż drugą mrówką. Po kolejnych minutach, zmartwychwstała mrówka pomaszerowała do swoich zadań. 

Koniec tematu? 

Nie! 

Gdy akcja ratunkowa się zakończyła, te kilka mrówek ruszyło w stronę kiści, którą przed chwilą położyłam!

Zaczęła się kolejna akcja ratunkowa. Z mojego punktu widzenia nie miała szans, bo to małe ciałko leżało na dnie kubka chyba godzinę. 

Ile to jest godzina w mrówczym życiu? 

Wiem czym jest dla człowieka leżącego godzinę na dnie jeziora, ale te małe istoty, podjęły się zadania z takim profesjonalizmem, że miałam skojarzenie z ludzką ekipą pogotowia ratunkowego. 

Nie za dobrze widziałam co ta ekipa robi więc wróciłam do domu po lupę. Gdy wróciłam akcja trwała, trwała ponad godzinę, a ja w tym czasie pilnowałam, by żaden pająk nie wykorzystał tej okazji do mordu, kark mnie bolał od pół wiszącej pozycji z wykręconą ręką uzbrojoną w lupę, by dobrze widzieć całe zdarzenie. Schemat był ten sam: najpierw coś czego nie mogłam dostrzec a potem, gdy mrówka już się ruszała, dotykały ją swoimi główkami w jej główkę i w tył korpusu. Wydaje mi się, że uratowana mrówka miała klejące łapki od Sprite i nie mogła się odczepić od kamienia. A takie zachowanie miało wywołać drgania, by umożliwić jej swobodne poruszanie się. 

Na moich oczach, po raz kolejny, zawaliła się teoria ewolucji. Wprawdzie nigdy w nią nie wierzyłam, ale tylko z powodu jej kompletnej teoretycznej nielogiczności i absurdalności. Zawsze dzielnie broniłam swojego zdania, co owocowało pałami na lekcjach biologii w liceum. Liceum skończyłam, ale zdania nie zmieniłam. 

I oto dostałam dowód.. na moich oczach, w świecie, który jest podobno daleki od naszych norm, kodeksów i zdolności podejmowania decyzji na głębokich pokładach współczucia, oto w tym świecie, nie wygrało przekonanie, że tylko silniejszy przetrwa, ale wygrała współpraca, solidarność i troska o każde życie. 

Byłam pod takim wrażeniem, że gdy w okolicach kiści było już pusto, wzięłam je do ręki, by sprawdzić czy aby dobrze widziałam to, co obserwowałam. 

Może jakiś mrówczy truposz tam jednak leży? 

Jednak widziałam bardzo dobrze.. 

____________

Od zawsze kocham naszych Braci Mniejszych. Od zawsze, z powodu ich bezbronności wobec naszej agresji i naszych nieprzemyślanych decyzji. Teraz je kocham jeszcze bardziej.. za inteligencję i nieprawdopodobną wolę życia i wolę jego ratowania.


Dziękuję za uwagę.

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości