Freeman Freeman
1782
BLOG

OPZZ "Solidarność", rozdział 2

Freeman Freeman Polityka Obserwuj notkę 3

Niedawno napisałem notkę, w której wyraziłem pewne rozczarowanie tym czymś, co się dzisiaj nazywa "Solidarność". Przeoczyłem przy tym tekst posła Śniadka o tym, jak to działa "Solidarność w obronie prawdy".

No tak... Adamowicz zrobił sobie jaja, wpuścił tzw. "prawicę" na wąski tor prowadzący w bicie piany i odwracajacy uwagę od rzeczy naprawdę istotnych, a "Solidarność" zawalczyła bohatersko i zakryła napis nad bramą stoczni. Sukces jak cholera i jest się czym pochwalić, a jakże. Co prawda to chwalenie się przypomina przechwałki jeńca, który co prawda broń złożył, ale guzika z munduru nie oddał, a baretki sprytnie przemycił w gaciach oszukując strażników w obozie. Wczesniej zaś napisał petycję do komendanta obozu, domagając się bardziej ludzkich warunków niewoli. Oczywiście komendant to olał.

Zresztą przykłady możnaby mnożyć, ale te dwa wystarczą, by zauważyć, iż "Solidarność" z jednej strony obraca się w sferze symboli, a z drugiej akceptuje istniejący układ i naiwnie stara się coś wynegocjować na gruncie obowiązującego prawa, które i tak decydenci mają w dupie. I w sumie NSZZ niewiele się różni od typowej partii politycznej, zaś diametralnie od związku zawodowego, który powstawał trzydzieści dwa lata temu.

Owszem, dawna, tzw. "pierwsza Solidarność" też walczyła o prawdę (a w zasadzie przeciwko powszechnemu kłamstwu, bo prawdę  zna chyba jedynie Pan Bóg), ale przede wszystkim walczyła o wolność i godność czlowieka, o godność pracy i uczciwość. Sprzeciwiała się szmaceniu ludzi i "zwykłej" codziennej niesprawiedliwości nie tylko gadając i negocjując.

Ja nie twierdzę, że symbole są nieważne i trzeba sobie odpuścić w tej sferze. Nie. Ale nie można dać się tak wessać i urobić systemowi, że traci się z oczu to, co wyrabia się "na dole". Każdy w tym kraju wie, że znowu funkcjonuje nomenklatura, że nepotyzm przypomina to, co zabawnie opisywał Stanisław Lem w afrykańskiej przygodzie Ijona Tichy'ego i naprawde nie trzeba "Solidarności", żeby o tym gadać.

Pytałem i pytam naiwnie nadal - gdzie są związkowcy w państwowych firmach, w których prl wrócił i ma się świetnie? Firmach, które są zwyczajnie niszczone i rozgrabiane, w których zwalnia się dobrych, kompetentnych pracowników, by zastąpic ich nie mającymi o niczym pojęcia kolesiami, póki jeszcze coś zostało do rozkradzenia?

Ja wiem, gdzie są "solidarnościowcy" w takich firmach. Najczęściej w zarządach.

I dlatego, zanim "Solidarność" zacznie naprawiać "państwo" i ustawy, niech najpierw zrobi porządek we własnym domku i wymiecie najpierw te śmieci. Niech zajmie się ratowaniem przed zniszczeniem tych firm i instytucji, gdzie "prezesi" z nadania i ich kolesie bezkarnie dewastują coś, co do nich nie należy, spychając etos pracy w niebyt i niszcząc przy okazji ludzi.

 

Freeman
O mnie Freeman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka