Mam krytyczną opinię odnośnie pytań referendalnych. Posłużę się cytatami, które wyrażają zasadniczo mój punkt widzenia, choć sam sformułowałbym go w sposób bardziej wyważony
"Referenda jako zbadanie rzeczywistej opinii obywateli o tym, jaką linię rządzenia powinien przyjąć rząd. Przez osiem lat rządów PiS, mając do wyboru wiele strategicznych wyborów w polityce europejskiej, migracyjnej, energetycznej, przemysłowej czy transportowej, PiS ani razu skorzystać z tego instrumentu nie chciał"
"Jest najzupełniej jasne, że referendum to próba polaryzacji społeczeństwa podczas kampanii wyborczej i narzucania tematów, które socjolodzy pracujący dla PiS uznali za wygodne."
"W mojej ocenie te pytania są sformułowane w sposób widocznie chytry, przewrotny i cwany. Społeczeństwo finalnie zauważy tą waszą przewrotność i stracicie na tym"
Pozwolę sobie pozostawić dociekliwości Czytelników, kogo cytuję.
Sam chciałbym zwrócić uwagę na słowo :wyprzedaż" w pierwszym pytaniu referendalnym. Jest ono nacechowane negatywnie, co jest niedopuszczalne w takim przypadku. Można pytać, czy majątek ten powinien pozostać państwowy, czy może być przedmiotem obrotu, słowo 'wyprzedaż' sugeruje, że sprzedawany będzie poniżej wartości godziwej. Pytanie jest zatem sformułowane nie na zasadzie: czy jesteś za czy przeciw, ale sugeruje, że jeśli byłbyś 'za', to byłbyś za czymś niecnym.
W pozostałych pytaniach również mamy do czynienia z tego rodzaju manewrami.
