"A czym jest 'w porządku?' Dla pana doktora - chodzić pięć dni w tygodniu do pracy. Dla mnie - zabijać. Z bliska, bo pracowałem w zwiadzie, w szarej strefie, na terytorium wroga. Widziałem ich twarze. Bałem się i czułem podniecenie. Nie ma nic seksowniejszego niż walka wręcz. Oni są orkami, nie-ludźmi. Tylko czemu teraz mam poczucie winy?"
Czytało się książki dające pojęcie o piekle wojny. Już na studiach, pod pulpitem, by zagłuszyć paplanie trepów ze studium wojskowego, czytało się Jamesa Jonesa.
Parę lat temu był Larry Heinemann, Paco's Story. Jak piszą w GoodReads:
Paco Sullivan is the only man in Alpha Company to survive a cataclysmic Viet Cong attack on Fire Base Harriette in Vietnam. Everyone else is annihilated. When a medic finally rescues Paco almost two days later, he is waiting to die, flies and maggots covering his burnt, shattered body.
Dziś przeczytało się reportaż Tatiany Kolesnychenko:
https://wiadomosci.wp.pl/pieklo-w-glowie-6959093552880160a
To stamtąd fragment w lead'zie
Gdzieś w BBC podano, że 15 tysięcy osób straciło kończyny przez ostatnie pół roku wojny w Ukrainie. I porównanie, że tyle było okaleczonych w Wlk Brytanii przez całą 2 wojnę światową.
Jakby takie porównania coś wnosiły.
Można cytować setki antywojennych protest-songów, nawet te najmocniejsze nic nie zmienią.
"Even Jesus would never forgive what you do" (Dylan, Masters of War)
Miłego dnia