niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
1367
BLOG

Bartmiński: Nacjonalizm jest chorobą

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 143

Trochę na marginesie dyskusji pod jedną poprzednich notek, gdzie dyskutant wyraził się w te słowa: „Osobiście, od dłuższego czasu wyraźnie odróżniam nacjonalizm, który jest zjawiskiem, zachowaniem zupełnie normalnym i ludzkim od skrajnej jego formy czyli szowinizmu.”

Grzebałem sobie – jak czasem lubię -  w zeszłorocznych czasopismach, dogrzebałem się rozmowy z Prof. Jerzym Bartmińskim zatytułowanej „Ojczyzna na języku” (TP nr 20/2017). Przedmiotem rozmowy jest dokument Konferencji Episkopatu Polski „Chrześcijański kształt patriotyzmu”.

Bartmiński podchodzi zdroworozsądkowo i – jak na naukowca - językoznawcę przystało – podaje definicje:

W dokumencie tym wreszcie klarownie i zgodnie z duchem języka polskiego zostały zdefiniowane patriotyzm i nacjonalizm. Polacy od dawna ostro kontrastują oba te pojęcia. Najlepsze ich definicje podaje słownik z 1996 r. (pod red. Bogusława Dunaja). Patriotyzm to „postawa wobec ojczyzny, narodu, przejawiająca się rzetelną pracą, przedkładaniem nadrzędnych wartości, np. niepodległości, suwerenności, nad własne cele, gotowością do ich obrony nawet za cenę życia”. Proszę zauważyć, że tu nie mówi się ogólnikowo o „miłości ojczyzny”, tylko konkretnie o pracy i gotowości ofiary. A nacjonalizm to „ideologia i postawa społeczno-polityczna zakładająca nadrzędność interesów własnego narodu, co wiąże się zwykle z niechęcią lub wrogością do innych narodów, przejawiającą się w ich dyskryminowaniu, prześladowaniu, terrorze, wojnach”. Parafrazując słynne zdanie Umberto Saby można powiedzieć, że patriotyzm, nacjonalizm i szowinizm mają się do siebie jak zdrowie, choroba i obłęd. Nacjonalizm jest chorobą.

Dalej wysuwa pewne zastanawiające porównanie:

Dokument polskiego Episkopatu przypomina mi – oby to była tylko odległa analogia! – encyklikę Piusa XI „Mit brennender Sorge. O położeniu Kościoła katolickiego w Rzeszy Niemieckiej” z 1937 r. To była encyklika dla Niemców, kiedy oni ulegali ideologii narodowej. Kościół wtedy się odciął od tego bałwochwalstwa, egoizmu, stawiania narodu ponad prawo Boże. Niestety, ten apel okazał się nieskuteczny.

Niezłą odpowiedzią na to jest komentarz jaki pomieszczono w „sieciowej” wersji tej publikacji. Pisze komentator ‘oportunista’: Panie Profesorze raczy Pan chyba żartować. Po pierwsze kto wsłuchuje się głos owej encykliki, gorzej, kto wsłuchuje się w listy pasterskie i w ogóle w to co prawią biskupi. Na pewno nie robią tego nacjonaliści, szowiniści, anarchiści lewacy…. i ta cała banda niedouczonych imbecyli. Nie słuchają tego nawet stare babcie i dziadziusiowie wysiadujący w kościele dla zabicia czasu. Klepią oni sobie zdrowaśki nie zawracając sobie głowy tym co im czyta ksiądz. Nie słucha tego młodzież i dziatwa spędzona do kościołów pod groźbą pały z religii i perturbacji w szkole. Egzaltuje się tym nieliczna rzesza intelektualistów, można by jeszcze kogoś dorzucić, ale wiele tego nie ma.

Ponieważ nie bardzo odpowiada mi zaliczenie do „intelektualistów” poprzestanę na tym.

I zapiszę jeszcze kilka myśli prof. Bartmińskiego, bez wielkich nadziei, że do kogoś to dotrze, komuś myślenie wyostrzy.

Interlokutorka Bartmińskiego wrzuca: „Z wdzięcznością przyjmujemy dokument KEP” – napisali na swojej stronie internetowej przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej. Na to Bartmiński: To zdumiewające, typowy przykład kradzieży wielkich słów, zawłaszczenia idei i zakłamywania ich sensu. Wypracowaliśmy w okresie I Rzeczypospolitej pojęcie narodu politycznego, ponadwyznaniowego i ponadetnicznego, i to powinien być nasz wkład do wspólnoty europejskiej, a nie zapyziały nacjonalizm etniczny. Jan Paweł II w swojej książce „Pamięć i tożsamość” mówił nawet o ojczyźnie europejskiej, o patriotyzmie europejskim.

Na pytanie w którym przywołano hasła „śmierć wrogom ojczyzny” i  „Polska dla Polaków” Bartmiński odpowiada m.in. tak:

Rozumienie patriotyzmu i nacjonalizmu, głównie przez młodzież, się zmienia. […]Emocje wzięły górę nad racjonalnością. […]Bardziej stabilne okazało się rozumienie nacjonalizmu jako „patriotyzmu w skrajnej formie” połączonego z brakiem tolerancji, nienawiścią do innych, agresją i pogardą, zbliżonego do faszyzmu. Niemniej w ostatnich kilku latach widzimy fascynację części młodych ludzi opacznie pojmowaną „ideą narodową”, która zamiast w stronę patriotyzmu prowadzi ich na manowce nacjonalizmu i szowinizmu. Być może w jakiejś mierze jest to wpływ zachodnioeuropejski, bo Niemcy, Francuzi czy Anglicy patriotyzm i nacjonalizm stawiają prawie na równi. Ale tradycja polska jest inna i powinniśmy ją chronić.[…]

Jak młodych ludzi przekonać, że hasło „Polska dla Polaków” jest po prostu głupie? Może im uświadamiać, że gdyby inni myśleli podobnie, to miliony Polaków nie znalazłyby dla siebie miejsca w innych krajach świata? Kiedyś w szkole uczono tolerancji, czyżby współczesna szkoła odchodziła od tej tradycji?

Konstatuję ze smutkiem, że niewiele z dojrzałej mądrości ludzi takich jak Bartmiński przebije się. Wygrywają mielący na wszelkie sposoby „miłość ojczyzny” bez jakiejkolwiek zawartości treściowej. Tak jak w życiu wygrywają miernoty powtarzające w kółko „kocham cię”, a nie potrafiące wyjść poza samouwielbienie.


inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo