Poznałyśmy się w szkole podstawowej. Na początku, nie zwracałyśmy na siebie szczególnej uwagi, ale z biegiem czasu polubiłyśmy się i szukałyśmy swojego towarzystwa.
Pod koniec podstawówki byłyśmy przyjaciółkami.
Chłopcy się w Niej kochali, a dziewczyny - lubiły, co było ogólnie raczej dziwne, ale w Jej przypadku - zupełnie normalne.
Była zawsze radosna, rozgadana i miała ogromne piwne oczy, które rozbrajały każdego...
Wybrałyśmy różne szkoły średnie...i chociaż mieszkałyśmy na tej samej ulicy, to widziałyśmy się tylko w przelocie...
Pod koniec szkoły średniej zaczęła do mnie przychodzić...była markotna, uśmiechała się smutno, mówiła o problemach w szkole i w domu...czuła się osamotniona i niekochana...
Typowe problemy dojrzewającej dziewczyny...
Czas mijał...dla Niej był łaskawy...
Dojrzała, była świadoma swojej urody, wdzięku, uroku...znalazła miłość, urodziła dziecko, które pokochała nad życie.
Zmieniła się - z radością uczyła się gotować, piec, prasować, sprzątać i...przyszywać guziki - co jeszcze do niedawna, wydawało się Jej niemożliwe...ale miłość działa cuda.
W tym okresie znowu byłyśmy przyjaciółkami..
Wir historii rozrzucił nasze losy...ja zostałam, Ona wyjechała z Polski za mężem - dwa tygodnie przed stanem wojennym...
Jej mąż zaczął tam studiować, a Ona - pracować...
I tu, zaczęła się Jej droga przez mękę, która trwała długie lata, a z której nie zdawała sobie nawet sprawy.
Miłość jest ślepa...ale paradoskalnie, dzięki temu, daje siłę, by przetrwać...
Ciężko pracowała, by utrzymać dziecko i studiującego męża...odkładała cent do centa...
Odłożyła na tyle, by móc otworzyć własny biznes. który z biegiem czasu, zaczęł przynosić niewielkie, ale stałe dochdy...
Jej mąż skończył studia,dostał dobrze płatną pracę...zjął się swoją karierą i...korzystał pełną piersią z życia...W jakiś czas potem, sprowadził do USA swoją rodzinę...która nie potrafiła odnaleźć się w nowych warunkach, więc żyła "na garnuszku" mojej przyjaciółki... bo Jej maż, zarobione przez siebie pieniądze, inwestował w siebie...
Moja przyjaciółka kochała swojego męża....
Poznałam historię Jej życia w USA, kiedy spotkałyśmy się tam po latach.
Często rozmawiałyśmy przez skypa...
Niedawno, powiedziała mi, że choruje na raka, ale jest pełna optymizmu i wiary, że wygra z nim walkę.
Miałyśmy się spotkać...za jakiś czas...
Dzisiaj już wiem, że spotkamy się na pewno...kiedyś....