niezapominajka niezapominajka
311
BLOG

KIEDYŚ SIĘ SPOTKAMY...

niezapominajka niezapominajka Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Poznałyśmy się w szkole podstawowej. Na początku, nie zwracałyśmy na siebie szczególnej uwagi, ale z biegiem czasu polubiłyśmy się i szukałyśmy swojego towarzystwa.

Pod koniec podstawówki byłyśmy przyjaciółkami.

Chłopcy się w Niej kochali, a dziewczyny - lubiły, co było ogólnie raczej dziwne, ale w Jej przypadku - zupełnie normalne.

Była zawsze radosna, rozgadana i miała ogromne piwne oczy, które rozbrajały każdego...

Wybrałyśmy różne szkoły średnie...i chociaż mieszkałyśmy na tej samej ulicy, to widziałyśmy się tylko w przelocie...

Pod koniec szkoły średniej zaczęła do mnie przychodzić...była markotna, uśmiechała się smutno, mówiła o problemach  w szkole i w domu...czuła się osamotniona i niekochana...

Typowe problemy dojrzewającej dziewczyny...

Czas mijał...dla Niej był łaskawy...

Dojrzała, była świadoma swojej urody, wdzięku, uroku...znalazła miłość,  urodziła dziecko, które pokochała nad życie.

Zmieniła się - z radością uczyła się gotować, piec, prasować, sprzątać i...przyszywać guziki - co jeszcze do niedawna, wydawało się Jej niemożliwe...ale miłość działa cuda.

W tym okresie znowu byłyśmy przyjaciółkami..

Wir historii rozrzucił nasze losy...ja zostałam, Ona wyjechała z Polski za mężem - dwa tygodnie przed stanem wojennym...

Jej mąż zaczął tam studiować, a Ona  - pracować...

I tu, zaczęła się Jej droga przez mękę, która trwała długie lata, a z której nie zdawała sobie  nawet sprawy.

Miłość jest ślepa...ale paradoskalnie, dzięki temu, daje siłę, by przetrwać...

Ciężko pracowała, by utrzymać dziecko i studiującego męża...odkładała cent do centa...

Odłożyła na tyle, by móc otworzyć własny biznes. który z biegiem czasu, zaczęł przynosić niewielkie, ale stałe dochdy...

Jej mąż skończył studia,dostał dobrze płatną pracę...zjął się swoją karierą i...korzystał pełną piersią z życia...W jakiś czas potem, sprowadził do USA swoją rodzinę...która nie potrafiła odnaleźć się w nowych warunkach, więc żyła "na garnuszku" mojej przyjaciółki... bo Jej maż, zarobione przez siebie pieniądze, inwestował w siebie...

Moja przyjaciółka kochała swojego męża....

Poznałam historię Jej życia w USA, kiedy spotkałyśmy się tam po latach.

Często rozmawiałyśmy przez skypa...

Niedawno, powiedziała mi, że choruje na raka, ale jest pełna optymizmu i wiary, że wygra z nim walkę.

 

Miałyśmy się spotkać...za jakiś czas...

Dzisiaj już wiem, że spotkamy się na pewno...kiedyś....

 

Posiadaczka...doświadczeń życiowych, kochającego męża, dorosłej córki i czarno-białej, szczekającej radości. Otwarta na prawdę i życzliwość, zamknięta na fałsz i chamstwo. Poniżej wiersz Yuhmy, pod którym mogę się podpisać! Kocham obciach od zawsze, gardzę wrzaskiem gromady, bliższe mi to, co słabsze, pędzone na zagładę. Ciemnogrodem już byłem, oszołomem i lachem, moherem i pedrylem, a teraz jestem obciachem! Obciach - czyż nie brzmi to dumnie? Wszak trzeba odwagi, rozumu, by nie stać się zwykłym durniem - papugą wśród papug tłumu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości