Uzbrojeni po zęby bandyci wkraczają na wschodnie terytorium Polski.
Otaczają budynki policji, urzędów administracji państwowej, samorządowej, elektrownie....
Nie strzelają, ale demonstrują swoją siłę, poruszają się wozami bojowymi, na których widać dobre uzbrojenie i gotowych do akcji, zamaskowanych i umundurowanych ludzi. Jest ich wielu, bardzo wielu....
Wśród ludności cywilnej zapanował strach, odczuwa się coraz większą panikę. Nikt nie wie, kim są napastnicy, chociaż słychać, że mówią po rosyjsku.
I co dalej.....
Tak się składa, że ten napad wydarzył się w piątek wieczorem i cała UE rozpoczęła weekend!
Niepokojące informacje z Polski trafiają w pierwszej kolejności, na pierwsze strony europejskich gazet, wiadomo, że dziennikarze pracują na okrągło, bo żyją z sensacji, a takie - zdarzają się najczęściej nocą przed weekendem!
W sobotę rano, jakiś szef rządu, jakiegoś europejskiego kraju, pijąc kawę w swoim weekendowym domu, przegląda prasę i z niej, dowiaduje się, że w Polsce dzieje się coś niepokojącego. Lekko wnerwiony, sięga po telefon do swojego odpowiednika w innym europejskim kraju - do rozmowy nie dochodzi, jego odpowiednik jeszcze śpi, ale jak się obudzi to oddzwoni. Szef rządu jakiegoś europejskiego kraju ma zepsuty ranek, a przecież, weekend zapowiadał się tak dobrze.
Po paru godzinach, wszyscy szefowie, wszystkich europejskich krajów już wiedzą, że coś się wydarzyło . Porozmawiali między sobą i ustalili, że w poniedziałek, wydadzą komunikaty, każdy w imieniu swoich rządów.
W pniedziałek komunikaty poszły w świat.
Obcy, którzy wkroczyli na terytorium Polski zajmują coraz większy obszar, padają strzały.....szefowie europejskich krajów są zgodni - zrobiliśmy wszystko co było możliwe.