Niech mi ktoś wytłumaczy - z jakiej racji moja trzyosobowa rodzina ma dopłacić około 20 zł do letnich fanaberii lemingów z Warszawy, Krakowa, Łodzi czy Katowic ?
Dlatego, ze zachciało im się im szybko i wygodnie dojechać do nadmorskiego, plebejskiego jarmarku żeby mieć czas na picie piwka, pzepychanie się między niezliczonymi straganami z badziewiem, opychanie się jakąś padliną ze smażalni i stadne leżenie tysiącami na piachu ? Czy te niewybredne rozrywki stanowią dla rządu Donalda Tuska jakiś ważny cel społeczny ?