To taki motocykl kiedyś produkowany w PRL.
I co z nim?
Ano wytwarzano go w kilku wersjach.
Najtańsza to wersja z silnikiem o pojemności 125 ccm.
Młodzi ludzie kupowali i byli zadowoleni bo za dość niewielkie pieniądze (rzędu półrocznych dochodów takiego młodziana) mogli mieć pierwszy motocykl.
Były do kupienia też inne wersje WSK z silnikiem o pojemności 175 ccm.
Oprócz nich , w ramach unii europ… Upsss :) sorry. Oczywiście RWPG (funkcjonujące na zasadach podobnych obecnej UE) można było nabyć np. motocykle CZ 250 i 350 ccm oraz szczyt ówczesnej motoryzacji socjalistycznej czyli MZ 250 ccm.
Pod koniec lat osiemdziesiątych zamknięto w PRL produkcję WSK.
Na sugestie pojawiające się po zapowiedzi zakończenia produkcji, ostrzegające przed tym, że natychmiast CZ i MZ podrożeją, odpowiadano uspokajająco, że to jest niemożliwe. Wszak umowy między rozsądnymi państwami partnerskimi gwarantują niezmienność cen. Ostrzegających nie nazywano wtedy szurami czy foliarzami ale traktowano właśnie w taki sposób.
Skończyła się produkcja WSK.
I co?
I ceny MZ i CZ od razu poszybowały w górę.
Dlaczego o tym piszę?
Ostatnio protestują rolnicy.
Wielu postępowych i nowoczesnych uważa, że należy rolnictwo w tenkraju zlikwidować, wszak to tylko maksimum 2,5% PKB, Żywność można importować bo przecież już w marketach jest żywność z krajów unijnych i spoza UE i jakoś ceny trzymają się (no, pięć procent w górę ale to jest cena za depisizację) to o co chodzi?
Przecież się zaimportuje i będzie. Nawet wielu wieszczy, że będzie taniej.
Otóż nie, nie będzie taniej.
A historia WSK to pokazała już w latach osiemdziesiątych, kiedy również byliśmy w kołchozie, a zasady współpracy i zasady produkcji były takie jak obecnie serwuje nam UE.
I nie, nikt w UE nie będzie pochylał się z troską nad krajem, w którym wycięto produkcję żywności, bo niby dlaczego?