PAP
PAP

PiS czeka dramatyczna walka o przetrwanie. Partii grozi degradacja (WYWIAD)

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 151
Trzecia Droga będzie najpoważniejszym przeciwnikiem, z jakim Prawo i Sprawiedliwość mierzyło się od momentu powstania. Ewentualna druga tura Trzaskowski kontra Hołownia może się dla PiS skończyć tym, czym dla AWS klęska wyborcza Mariana Krzaklewskiego w 2000 roku. Największą partię opozycyjną czeka dramatyczna walka o przetrwanie – mówi Salonowi 24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytet Warszawski.

Trwa ostra wojna polityczna wokół mediów, prokuratury, sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jednocześnie media donoszą o poważnych zgrzytach w obozie Prawa i Sprawiedliwości. Czy największa partia opozycyjna po porażce nie jest w stanie się pozbierać, czy przeciwnie, konsoliduje się i niebawem powróci do rywalizacji o odzyskanie władzy?

Prof. Rafał Chwedoruk: To, co dzieje się w ostatnich tygodniach wyraźnie dowodzi asymetrii sił obu uczestniczących w tym politycznym sporze bloków. Zdecydowanie więcej atutów jest po stronie obozu, który przejął władzę. Prawo i Sprawiedliwość nie tylko przegrało wybory. Tego, że to się stanie, można było się spodziewać wiele miesięcy wcześniej. PiS przegrywa też jednak wszystkie batalie powyborcze. Co więcej, wątpliwości co do działań liderów pojawiły się też w części samej prawicy. Rodzi się więc naturalne pytanie, po co w ogóle w niektórych z tych batalii partia uczestniczy, szczególnie w tych związanych z mediami, skoro od początku większość opinii publicznej była raczej po stronie rządzących.

Czemu PiS idzie na zwarcie w sprawach, w których nie ma poparcia?

Logiczna odpowiedź nasuwa się tylko jedna. Chodzi o konsolidację partii po utracie władzy. O to, żeby nie powróciły zmory lat 90. w postaci rozbicia o rozdrobnienia partii. Bo nawet przegrywane konflikty, w których traci się poparcie części własnych wyborców, mają z tej perspektywy pewien sens. Bo umiarkowani sympatycy odchodzą, ale zdeklarowany, twardy elektorat się konsoliduje. I myślę, że to najlepiej oddaje miejsce, w którym jest Prawo i Sprawiedliwość jako formacja. Mało zauważona była wypowiedź Mateusza Morawieckiego dotycząca przywództwa w PiS-ie i jego udziału w nim. Były premier zadeklarował, że chętnie zostałby następcą Jarosława Kaczyńskiego.


To jest jednak jakieś przekroczenie Rubikonu wewnątrz PiS-u, pokazujące, że kryzys tam naprawdę jest bardzo głęboki. Znacznie głębszy, niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka. Chociaż bitewny zgiełk nieustannego konfliktu różnic i pęknięć nie anihiluje, ale jednak daje szansę na konsolidację elektoratu, pozwala ratować formację przed całkowitym rozpadem. To jest sytuacja analogiczna do 2011 roku, gdy w PiS doszło wprawdzie do oderwania się Solidarnej Polski, ale partia jako jednolita całość przetrwała, zachowała pozycję lidera prawej strony i jednej z głównych dwóch sił politycznych w Polsce. A gdy sytuacja ogólna się zmieniła, rząd PO-PSL wpadł w problemy, PiS był w stanie wygrać wybory i przejąć władzę.

Pewnym sygnałem jest opisywany przez media spór w klubie PiS, gdzie większość posłów nie poparła odwołania Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka Sejmu. Wielu polityków główniej partii opozycyjnej przyznaje w kuluarach, że błędem było niewpuszczenie osiem lat temu do prezydium Sejmu przedstawiciela PSL, brak prób porozumienia z ruchem Kukiza, konfrontacyjna polityka wobec wszystkich, która poskutkowała brakiem możliwości koalicyjnych w obecnej kadencji Sejmu. PiS zmieni swoją politykę, czy raczej będzie jeszcze bardziej powielać dotychczasowe błędy?

Nie ma wątpliwości co do błędów, popełnionych przez Prawo i Sprawiedliwość. Partia ta przez całe lata nie wypracowała strategii wobec Polskiego Stronnictwa Ludowego, miotała się między frontalnymi atakami na ludowców, w tym na Waldemara Pawlaka, jednego z ważniejszych wciąż polityków PSL, a próbami przyciągania i oferowaniem współpracy. To samo można powiedzieć o stosunku do Konfederacji, z jednej strony traktowano ją jako konkurencję po prawej stronie, z drugiej jako możliwego koalicjanta. W kontekście chociażby demograficznym mógł to być podmiot przez PiS pożądany dużo bardziej niż te grupki skrajnej prawicy, które PiS do siebie przyciągnęło w ostatnich kilku latach. Tak samo z lewicą, która walcząc o podobnego wyborcę, jakiego ma Platforma, siłą rzeczy mogła być w jakimś sensie wygodnym taktycznym partnerem, tymczasem PiS skutecznie od Lewicy się odizolował. W tym sensie w istocie największa partia opozycyjna płaci wysoką cenę zarówno za ostatnią kampanię wyborczą, strategię totalnej bipolaryzacji polityki, wojny z całym światem itd., jak i za błędy popełnione dużo wcześniej.

Czy w przyszłości PiS utrzyma swoją pozycję głównej siły po prawej stronie, czy też zagrozi mu na przykład Konfederacja?

Jeśli chodzi o Konfederację, to myślę, że rozpoczyna się wielka gra o jej rozparcelowanie. Sprawdzianem będą wybory samorządowe. Jeśli Konfederacja nie wejdzie do przynajmniej dwóch, trzech sejmików województw, nie pojawi się w radach niektórych miast, nie będzie uczestnikiem gry o większość w tych radach, o ewentualny udział w jakichś koalicjach z udziałem prezydenta miasta, to partia ta podzieli los Ruchu Palikota, czy ruchu Pawła Kukiza. Grupa Janusza Korwina-Mikkego i Grzegorza Brauna zajmie miejsce Konfederacji, ale już ze słabszym wynikiem. Trzecia Droga i PiS spróbują podzielić między siebie klub parlamentarny, struktury terenowe, a przede wszystkim wyborców. Poradzenie sobie z konkurencją Trzeciej Drogi będzie największym wyzwaniem głównej partii opozycyjnej.

Trzecia Droga jest jednak dziś jednym z głównych członów koalicji rządzącej, trudno takiej formacji odbierać głosy partii opozycyjnych?

To jednak konieczność. Przypomnijmy, że to ciche poparcie PO podniosło notowania Trzeciej Drogi w ostatnich wyborach parlamentarnych. Formacji tej będzie bardzo trudno utrzymać dotychczasową strukturę poparcia. Wyborcy wcześniej czy później przyjrzą się poglądom i biografiom Szymona Hołowni i innych czołowych polityków jego formacji, dostrzegą
elementy konserwatywne. Więc kapitał wyborczy, możliwość poszerzenia elektoratu Szymona Hołowni, ludowców, jest dziś po prawej stronie. Jeśli marszałek Sejmu faktycznie będzie chciał zawalczyć z Rafałem Trzaskowskim w wyborach prezydenckich, będzie musiał zawalczyć o bardziej umiarkowanych wyborców PiS, czy Konfederacji. Trzecia Droga będzie najpoważniejszym przeciwnikiem, z jakim Prawo i Sprawiedliwość mierzyło się od momentu powstania. Druga tura Trzaskowski – Hołownia może się dla PiS skończyć tym, czym dla AWS klęska wyborcza Mariana Krzaklewskiego w 2000 roku.

Wtedy doszło do upadku AWS, formacja ta już nie istnieje. PiS podzieli ten sam scenariusz?

W dłuższym horyzoncie czasowym Prawo i Sprawiedliwość ma tak naprawdę jedną szansę na przetrwanie. Musi utrzymać względną zwartość swojej formacji i doczekać do ewentualnej prezydentury Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Wtedy wartość PiS-u na krajowej scenie politycznej po prostu wzrośnie. Jeśli na to nałożą się jeszcze zjawiska kryzysowe w gospodarce, główna partia opozycyjna zyska szansę na przezwyciężenie problemu izolacji, braku zdolności koalicyjnej. Każdy inny scenariusz dla Prawa i Sprawiedliwości może być scenariuszem stopniowego degradowania tej partii, którą czeka dramatyczna walka o utrzymanie statusu jednej z dwóch głównych sił politycznych w Polsce.

Redakcja

Fot. Prof. Rafał Chwedoruk. Źródło: PAP/Mateusz Marek

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka