Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
617
BLOG

Znów zaczną ginąć ludzie?

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka Obserwuj notkę 26

                             

  Kim trzeba być, by piętnastoletnim dzieciom sankcjonować seks i "ubogacać" go zabezpieczającą tabletką, najczęściej też poronną? Kim trzeba być? Kulturalna odpowiedź na to pytanie mnie przerasta. Bywa, że brak mi słów. Brak mi też skali. Ale próbować trzeba - w imię prawdy i by zrozumieć.

  Tusk rozbroił Polskę w roku 2008. Wraz ze swoim ministrem Obrony Narodowej, Bogdanem Klichem ogłosili oficjalnie zaprzestanie poboru do wojska. Minister Klich zapowiedział również, że od października 2009 roku nie będzie już w koszarach żołnierzy służby zasadniczej. Zostaliśmy bezbronni, wydani na pastwę żarłocznych sąsiadów. Śp. Prezydent Lech Kaczyński swoim podpisem zaakceptował ten stan. Już wtedy trzeba było wiedzieć, a przynajmniej się domyślać, kim on jest. Tusk, oczywiście. Choć śp. Prezydent też swoją zbyt pochopną akceptacją tej ustawy powinien nas wówczas zaniepokoić.

  Bo w kraju w tamte lata 2008-2015 nie działo się dobrze. A dla wielu z nas wręcz tragicznie - nastał czas nieoczekiwanych zgonów, pogrzebów, kondolencji: katastrofy podniebne w Mirosławcu, niedługo potem pod Smoleńskiem, zabrały nam wielu bardzo wartościowych działaczy, polityków, patriotów. Także dwóch Prezydentów Polski.  Ludzi  naprawdę trudnych do zastąpienia. Ich brak odczuwamy dotkliwie do dziś, gdy ubolewamy nad jakością naszej politycznej klasy. Ale komuś jakby jeszcze było mało - do akcji wkroczył "seryjny samobójca" i zebrał niebagatelną liczbę ofiar - kilkadziesiąt znaczących zawodowo i publicznie osób. Narastała atmosfera żałoby, niepokoju, a nawet przerażenia. Pamiętamy liczne wówczas deklaracje osób znanych tylko z tego, że są znani, czyli celebrytów, ujawniających w mediach swoje przywiązanie do życia doczesnego. Nie tylko celebrytów w tym ironicznym znaczeniu tego słowa, także ludzi, którzy mieli prawo czuć się zagrożonymi. Tym mocniej, że dochodzenia w sprawie tajemniczych zgonów toczyły się dziwnie niemrawo i i były najczęściej szybko umarzane. Ukazywali się więc na wizji, albo na swoich portalach i zapewniali, że nie dręczy ich depresja samobójcza. Tak pamiętam tamten czas - dwie kadencje premiera Tuska.  To też nie powinno wówczas ujść naszej uwadze. Mirosławiec, Smoleńsk i obfite plony seryjnego samobójcy (razem ponad 150 osób), to kilkakrotnie więcej, niż suma wszystkich wcześniejszych dziwnych rozstań z życiem za poprzednich premierów. Podkreślam - samobójstw osób, o których powszechnie wiedziano, że są pełni energii i chęci życia. Ale cierpieli na jedną chorobę, zakaźną - za dużo wiedzieli, a często też podejmowali się rozwikłać problemy zbyt niebezpieczne. Proszę nie podejrzewać, że oskarżam Tuska o te "katastrofy" i zgony. Broń Boże! Może po prostu ma pecha, tak bywa. Ale tez przyznajmy szczerze - istniał wówczas klimat jakiegoś rozluźnienia w służbach bezpieczeństwa i w prokuraturze, a może nawet i przyzwolenia?  

  Więc mnie dziś nic już nie dziwi, ani nie gorszy, jedynie przygnębia i złości. A z tą złością trudno sobie dać radę. Bo zło doznane od złego boli, ale psychicznie nie rujnuje, bo jest w jakimś stopniu naturalne. Gdy zło  spada stamtąd, skąd oczekiwałeś przyzwoitości - obezwładnia, czasem na wiele tygodni,  miesięcy, a nawet lat. Bywa, że szukasz usprawiedliwień dla sprawców, albo chcesz wierzyć, że to jakieś nieporozumienie. Późno do ciebie dochodzi, że to prawda.  Gdybym nie miał już za sobą wcześniejszych dramatycznych doświadczeń z funkcjonariuszami PiS, to bym dalej nie wierzył. Doświadczeń więcej niż dramatycznych! Dlatego dzisiaj jest we mnie tylko gniew. 

  Gniew - bo mogło być inaczej. Powinno być inaczej. Wystarczyło odrobinę więcej uczciwości i pokory, trochę mniej kłamstw, pychy i prostackiego cynizmu. Odsuwam na bok osobiste krzywdy, nie o mnie wszak chodzi. Poza tym wspominałem o nich w kilku tekstach sprzed lat prawie dziesięciu - są zdumiewająco aktualne.(1)  Przyjąłem je z godnością, jak przystało na człowieka, któremu służby w PRL-u próbowały zrujnować życie od 18. roku życia, zakładając co parę lat sprawy operacyjnego rozpracowania. Uodporniłem się, choć powtórzę: ciosy zadane przez swoich bolą stukrotnie mocniej. Bo na przykład  esbecy potrafili mnie czasem zaskoczyć sympatycznymi  odruchami przyzwoitości!  "Moich" na to stać nie było, do dziś.

  Śp. Janusz Kurtyka przewidział na niedługo przed swą tragiczną śmiercią 10.10.2010 roku: „Demontaż Państwa się skończył, teraz zaczną ginąć ludzie”. Czy teraz będzie aż tak źle? - niczego wykluczyć nie można. Musimy być przygotowani na wszystko. 

  Dziś powstają nowe partie prawicowe, konserwatywne, odwołujące się do najwyższych wartości naszej łacińskiej cywilizacji. Moje pokolenie, zwiedzione i oszukiwane niezliczoną ilość razy obserwuje to z dystansem, często z nieufnością. To zrozumiałe. Nie możemy jednak tracić nadziei, a nadzieja to zaufanie. Ostrożne, ale jednak z poparciem i aktywnością. Zwłaszcza kiedy mamy przykłady pokrywania się programowych deklaracji z czynami. Kiedy możemy powiedzieć, że mamy dowody prawdomówności. Taką partią wydaje się być Polska Jest Jedna. I takim człowiekiem wydaje się być jej szef, Rafał Piech. Piszę: "wydaje się być" - to właśnie wynik tej ostrożności, którą jak przekleństwo nosi w sobie moje pokolenie. Ale niech to nie znaczy, że nie ufamy. Znaczy, że liczymy na takie najbliższe  wybory, jakie pamiętamy z roku 1989. 

   A było wtedy tak: w poniedziałek rano Komitet Obywatelski „S” w Warszawie miał już wyniki wyborów z całego Kraju, z każdej jego części, z każdej komisji obwodowej. W dobie parcianej informatyki i nieobecnej telefonii komórkowej!!!  I mógł podać te swoje wyniki wyborów, nieoficjalne, około godziny, jak pamiętam, 8-9 rano. Państwowemu Komitetowi Wyborczemu z przewodniczącym Czaplickim, a jakże, mianowanym jeszcze przez Jaruzelskiego, nie pozostało już nic innego, jak ogłosić oficjalne wyniki parę godzin później. Niemal identyczne z naszymi!

  Tylko wówczas w każdej komisji obwodowej był nasz mąż zaufania. Byłem nim i ja, i pamiętam, jak byliśmy do tego przygotowani. Liczenie głosów odbywało się pod naszą kontrolą. Kilkakrotnie indywidualnie, sąsiad sprawdzał sąsiada, a na końcu wspólnie. Bo człowiek omylnym jest. A my byliśmy w pełnej gotowości bojowej. Choć bez zbroi. Takie to były czasy.

   Po obecnej klęsce PiS może się wydawać, że  prawica nieuchronnie zmierza do unicestwienia. Od kilkunastu lat zabierałem głos publicznie, tu na salonie24 także, upominając się o jedność prawicy, o konieczne, obustronne puszczenie w niepamięć osobistych urazów, krzywd i uprzedzeń. Proszę zajrzeć do tych publikacji (2)

  Jest Konfederacja, jest PJJ i jakieś pierwsze akty współpracy. Nie wiem, czy PiS jest w stanie moralnie się odrodzić, pozbyć się tych, którzy poważnie zaciążyli na jego publicznym wizerunku. Przyznać się do błędów, zbyt poważnych, by o nich milczeć. To wymaga odwagi, a według mnie PiS najbardziej zgrzeszył brakiem odwagi. Przy wielu swoich zaletach i pozytywnych dokonaniach! To właśnie brak odwagi doprowadził PiS do utraty władzy. 

  O ileż głębiej dziś rozumiem i doceniam słowa Jana Pawła II "Nie lękajcie się!".  Ważne, by wzięli je sobie do serca  i rozumu politycy. Bo bez odwagi nie ma dla nas przyszłości. Ale odwagi, nie zuchwałości, którą od kilku tygodni obserwujemy z niesmakiem.


1 - https://www.salon24.pl/u/1312eksa46/598758,polska-wola-o-ludzi sumienia

https://www.salon24.pl/u/1312eksa46/596258,duchowi-memu-dala-w-pysk-i-poszla

https://www.salon24.pl/u/1312eksa46/617281,teraz-zaczna-zamykac-ludzi https://www.salon24.pl/u/1312eksa46/628342,pis-po-smolensku        

2 -  http://1312eksa46.salon24.pl/592528,do-beaty-kempy

http://1312eksa46.salon24.pl/585474,pochwala-niedoskonalosci

http://1312eksa46.salon24.pl/534317,proba-wyciagnietej-dloni

http://1312eksa46.salon24.pl/532459,fatalny-rezultat-podkarpackich-wyborow

http://1312eksa46.salon24.pl/530752,jeszcze-raz-o-jednosci

http://1312eksa46.salon24.pl/522286,pieknie-sie-roznic




Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka