Po aferze z taśmami Serafina/Łukasika, odwołano dyrektora generalnego Andrzeja Śmietanko. Osoba tak skompromitowana nie powinna sprawować funkcji kierowniczej w tej spółce. Można było sądzić, że władza będzie chciała się uwiarygodnić i teraz powoła w spółce osobę nie skompromitowaną, osobę przyzwoitą. W tym kontekście w internecie sugerowano kandydaturę dra Daniela Alain Korony b. prezesa spółki z roku 2007, kiedy Elewarr kwitł a jej renoma była wysoka. Szybko okazało się jednak, że władze nie tylko nie są tym zainteresowane, wręcz odwrotnie. Jak poinformowały niezależne media, pełniącym obowiązki dyrektora generalnego w spółce został Adam Rytelewski - osoba niegdyś skazana na wyrok w zawieszeniu i na zakaz pełnienia funkcji kierowniczych, w związku z tzw, aferą maślaną z lat 1990-tych. Co prawda wyrok uległ zatarciu, a zatem wymogi prawne zostały dochowane, ale standardy etyczne na pewno nie. Dla pikanterii Andrzej Śmietanko nie był karany, a nowy p.o. dyrektor generalny – owszem. Czy to mają być wyższe standardy, o których mówił Tusk?
Poinformowano również o powołaniu na p.o. prezesa Agencji Rynku Rolnego Lucjana Zwolaka, dotychczasowego przewodniczącego rady nadzorczej spółki Elewarr i dotychczasowego wiceprezesa Agencji. A zatem osoba, która nie dopełniła obowiązku nadzorczego, została powołana na czelu organu podejmującego decyzje właścicielskie ws. Elewarru. Czy to mają być te wyższe standardy, o których mówił Tusk?
