Możliwość powrotu PiS do władzy nieszczególnie mnie martwiła, zanim ta partia oficjalnie nie zaczęła skłaniać się do teorii o zamachu smoleńskim. Chodzi o to, że przy żadnych realnych zmianach w kraju, zaczęłoby się polowanie na czarownice, zemsta na "wrogu", a od strony gospodarczej byłoby jak za PO. To ja już wolę Platformę i Tuska. Jednak chciałbym tu poruszyć temat ważny, dlaczego bowiem PiS nie jest żadną konkretną alternatywą dla PO.
Platforma Obywatelska poczyniła kilka mało rozsądnych kroków, z sięganiem do OFE, Funduszu Rezerwy Demograficznej, podwyżką VAT, podniesieniem składki rentowej po stronie pracodawcy, zwiększeniem płacy minimalnej, czego skutki odczuwamy obecnie, w postaci spowolnienia gospodarczego. Ciężko powiedzieć jakie są proporcje wpływu tych czynników na wzrost bezrobocia, na spadający popyt, ale z ekonomicznej kalkulacji można śmiało stwierdzić, iż podwyżka VAT spowolniła konsumpcję, będąc bombą z opóźnionym zapłonem. Warto nadmienić, że PKB w II kwartale 2012 wzrósł o 2,4% wobec 3,5% w I kwartale, daleko poniżej oczekiwań (nawet pesymistyczne zakładały wzrost na poziomie 2,9%). Co prawda od czasu podniesienia podstawowej stawki podatku VAT z 22 do 23%, stawki 7 na 8%, oraz 3 na 5% minęło już półtora roku, ale trzeba brać poprawkę na kwestie czysto ludzkie takie jak przyzwyczajenie konsumenta, który nie rezygnował z konsumpcji przez jakiś czas, czy obniżanie kosztów produkcji w obawie przed odpływem klienta. Jednak podniesienie VATu przełożyło się w końcu na wzrost cen, zwłaszcza że nawet żywność zostaje pośrednio dotknięta najwyższą stawką tego podatku. Poniesiona została także płaca minimalna. Jej wpływ na zwiększanie bezrobocia jest ekonomicznie udowodniony, a w okresie spadku popytu ma to niebagatelne znaczenie. Rząd nie ma żadnych planów poza podnoszeniem podatków, ale gdzie tkwi problem o tym później bo teraz chciałem napisać o propozycjach PiSu.
PiS deklaruje że VATu podnosić nie chce, nie chce też podnosić innych istniejących podatków, lecz postuluje o nowe. Tzw podatki od wielkiego kapitału, od hipermarketów czy od banków. W zasadzie nie widzę tu większej różnicy między działaniami PO, a deklaracjami PiSu. Chodzi o to, żeby wyciągnąć nam z kieszeni więcej pieniędzy. Bo w czym rzecz. Po pierwsze, ten rzekomo wielki kapitał to jest pryszcz w porównaniu z samą tylko potrzebą dopłacenia do ZUS 240 miliardów w ciągu najbliższych 4 lat, po drugie wszystkie koszty związane z takim podatkiem zostaną przerzucone na konsumenta i jest to nieuniknione. Już teraz banki zwiększają opłaty za prowadzenie konta, bowiem muszą sobie wyrównać straty spowodowane działalnością kredytową. Co ich powstrzyma przed dalszymi podwyżkami, choćby tych podstawowych usług? Co powstrzyma właścicieli hipermarketów przed podwyżką cen towarów skoro już teraz to robią, nawet chcąc być konkurencyjni? Tusk podnosi VAT, Kaczyński chce podatku od hipermarketów, a efekt dokładnie ten sam.
Gdzie tkwi problem, bo to jest kluczowa część tego wpisu. Ani PO, ani PiS nie mają w planach, żadnych drastycznych cięć w budżecie. Za to ochoczo mówią o potrzebie wzrostu gospodarczego, tak jakby ten wzrost miał przyjść z dokładania kolejnych podatków czy ich podnoszenia. Oni mówią o potrzebie wzrostu tylko po to, żeby uzasadnić nienormalnie wysokie wydatki z budżetu państwa. Póki ci wszyscy politycy, będą szukali pieniędzy by utrzymywać obecne wydatki, nie mówiąc o dokładaniu następnych, to nie wierzcie im, bo nigdy taka polityka nie spowoduje wzrostu gospodarczego, ani poprawy sytuacji w finansach publicznych. Tusk nie ma odwagi robić cięć, Kaczyński też takich planów nie posiada, obaj z Tuskiem szukają pieniędzy. Polityk który szuka pieniędzy podatnika to socjalista, nie liberał, nie dobrodziej zatroskany o dobro obywateli, tylko zwykły socjalista dbający o dobro aparatu państwa i jego administracji. A dobro aparatu państwa nie jest tożsame z dobrem społeczeństwa.
