Jestem zbulwersowana. Nie, nie tym co uparcie nazywa sie w mediach AFERĄ HAZARDOWĄ. Jestem zbulwesowaną oceanem niemocy myślowej dyskutantów , z których każdy uważa się za wszystkowiedzącego i susperprzenikliwego..
Przypomnijmy sobie jak to wygladało na początku:
W Sejmie toczy się proces opracowywania ustawy o grach hazardowych. Na kolejnych etapach pojawiaja się różne propozycje poprawek zmianm Są one rózne, czasem diametralnie, czasem mniej. Ot, zwykła codzienna praca, oczywiście każdy z pracujących nad każdą ustawą nie będąc fachiwcem w każdej dziedzinie fachowcem, więc często korzysta z e wszystkich wiadomosci uzyskiwanych od róznych ludzi. I oto nagle w środku prac nad ustawą pojawia się przeciek z rozmowy telefonicznej jednego z luminarzy politycznych, prowadzonej z biznesmenem od hazadu, z której wynika, że:
a. luminarz jest na ty z biznesmenem, który już miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości i czegoś od niego chce, nie wiadomą zresztą czego tak naprawdę sobie życzy - horror,
b. używają jezyka momentami wulgarnego - następny horror, szczególnie dla tych, którzy na codzień takim językiem się posługują!
Tak naprawdę nic innego, poza skutkami tej rozmowy, nie zostało przedstawione.
Tak naprawdę nie wiadomo o czym rozmawiano i czy cos ustalono. Raczej ustaleń nie było... tylko nie wiadomo czy to lepiej czy gorzej. Czy Zbynio i Miro poprostu nie uważali za słuszne twardo postawić się biznesmenowi, czy bali ujawnić swoją nieumiejetność powiedzenia poprostu NIE.
W polskich mediach zawrzało. Skarb państwa straci 8 mld złotych....
Jeszcze ustawa nie została nawet przedstawiona w ostatecznej formie, a już wszystko jest wiadome. AFERA, Afera, afera... PO skompromitowane!!! Rząd powinien podać sie do dymisji. Czuma, Chlebowski, Drzewiecki na stos, a Tusk winien podpalic to oczyszczające narzędzie inkwizycji.
Niestety, nie ma w tym wszystkim narazie znamion naruszenia prawa.
Niezwykle smiesznie ale i groźnie w tym kontekscie brzmi zjednoczony chór mediów dramatycznie krzyczących o aferze i przyrównywanie jej do rywinowskiej, a może i gorzej...
DRamatycznie i tragicznie przedstawia sie w tym świetle kompletny brak poczucia prawa. Nie mozna oskarżać, i niszczyć oskarżeniami kogololwiek.
Osobną i również bulwersującą sprawą jest fakt, że dla wiekszosci wypowiadajacych się dziennikarzy charakystyczny jest brak dystansu do własnych emocji uniemozliwiajacy obiektywną ocenę sytuacji. Naczelną zasadą w prowadzeniu czegoś co mozna nazwać śledztwem dziennikarskim jest badanie sprawy z załeżeniami dwoma. Jest winny, nie jest winny. Jeżeli tak - są takie i takie argumenty, keżeli nie - argumenty są takie i takie. Dziennikarze (np Piotr Zaremba) widzą tylko te na "Tak - są winni."
A swoja drogą są ludzie nawet często niesympatyczni obdarzeni charyzmą niszczenia. To oni rozpętali całą sprawę z aferą i zrobili to wzorowo..
Aby zakończyć to radosnie - okazuje się, że sprawa ciagnie się od czasu rządów niesławnej pamieci IVRP i podobno cała sprawa była forsowana przez min. Gilowską w takiej formie jak odpowiadało to właścicielom slonów hazardowych.