axolotl axolotl
208
BLOG

Jarosława Kaczyńskiego Prezydentem należy aklamować i proklamowa

axolotl axolotl Polityka Obserwuj notkę 19

Gdyśmy klęczeli, on stał. Majestatyczny, doniosły, ze szponów śmierci wyrwany, z macek spisku, który na zawsze miał go uśmiercić, on tam stał, Zbawiciel Narodu, pierwszy z ostatnich i ostatni z pierwszych, jednoosobowy i kolektywny, obecny i bilokacyjny, jednoczesny i wielowątkowy, protoduszny, wielkoduszny i duszny. On, Jarosław. Gdyśmy klęczeli on podniósłwszy prawicę, zapłakał. Zapłakaliśmy i my rzewnym szlochaniem, z głębi duszy smarkiem w rękawek, łkaliśmy, kiedy on zapłakał i z prawicą nad głowę wzniesioną szloch nasz tulił do piersi swej. Piersi, która bezmiarem swym cały ten kraj obejmuje i obmywa, każdy łąk umajony, każdy bocian w obłokach i babim lecie, każdy chat strzechą pokryty, każdą myśl wolną, serc żarliwy. Gdyśmy klęczeli on z prawicą wyciągniętą, przy swej mównicy, niczym na siwym rumaku bieżył i patrzył, wzrokiem swym ukochawszy cały ten kraj, jego troski i nadzieje. Jego łagodna dłoń i uśmiechem rozjarzone oblicze, gładziło po głowie małe dzieci, które w ekstazie wybiegały ze szkół, ze żłobków, w matczynych łonach krzyczały i machając polnymi kwiatami, z całej Ojczyzny pędziły na plac, by choć cień blasku Wodza dotknąć, jakby to były poły jego płaszcza. Kobiety płakały, nie mniej niż mężczyźni, pieść płaczu śpiewając. 

"Lecz nie będę płakał długo". Bo oto spod ręki śmierci wyrwan i ochronion od zamachu, który miał również go zgładzić, by na zawsze Mateńkę Polskę pogrzebać, teraz stał i prawicę wznosząc jęknął i sapnął, tak jakbyśmy my maluczcy nigdy nie jęknęli i nie sapnęli. On za wstawiennictwem wszystkich świętych patriotów ochronion został, bo czy Naród ten mógłby zostać tak osierocon? Czy byśmy bez Jarosława mogli choć słowo powiedzieć, cieszyć się dniem, wschodem słońca, cieknięciem wody w kranie, uśmiechem dziecka, Anią Muchą w You can dance? Bylibyśmy jak te sieroty, we mgle sieroty, pijane we mgle sieroty, pijane sieroty we mgle na mokradłach. Boje się myśleć. Och boję się myśleć.

Trzeba nam imperatora, nie jakiegoś Anakina z teczką w WSI, który pod płaszczykiem pojednania skrywa mroczne widmo. Trzeba nam ojca, byśmy mogli całowac jego stopy, a by on nas łagodnym gestem podnosił. Trzeba nam wodza, by nas podniesionych pod Wiedeń prowadzić, na Grody Czerwińskie, na Sasów, na morze do morza. Trzeba nam zbawiciela, by ojczyznę tę uciśnioną z klęczków podnieść, otrzeć jej łzy i dać batona. Dlatego Jarosław w aureoli stojący, unoszony teraz na rękach anielskich na głowami naszymi, to jest wybór jedyny, dla prawicowca i lewicowca, dla człowieka i kanalii, dla starego i młodego, dla krytyka i malarza kominów. Obwołajmy go Prezydentem, Imperatorem wszystkich narodów, jutrzenką swobody, wiosennym badylkiem i gwiazdą zaranną.

Gdzież jest ten Naród? Gdzież jego najlepsi synowie? Gdzież jest słonko kiedy śpi? Odpowiedzmy razem, odpowidzmy tak jak podpowiada nam serce, które wie czym jest Naród, najlepszy Syn i Słonko. Odpowiedzmy: Jarosław Kaczyński

axolotl
O mnie axolotl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka