ayato ayato
654
BLOG

Cała nadzieja w wielkiej wodzie...

ayato ayato Polityka Obserwuj notkę 17

Czy odsiecz na miarę nowego chrztu Polski znów przyjdzie z Czech?  Czy spiętrzone wody górskich źródeł i dopływów wielkich rzek zbawczo zaleją naszą Ojczyznę? Czy przelewając się przez kraj, nim  – posłuszne rezolutnej wskazówce prezydenta Komorowskiego – dotrą do morza, zmyją raz na zawsze z powierzchni Polski "tom przeklentom władze"?

Od czasu wystąpienia kolejnych anomalii pogodowych dobrze zaczynających wróżyć powodzią, trwa nasłuchiwanie na salonie nowych meteorologicznych prognoz…w duchu słabo ukrywanej nadziei, że Bóg jednak jest po stronie opozycji.

Blogerka eska już „martwi się” o powodzian, opuszczonych przez wredny rząd, który jak to on, nie zrobił i nie zrobi dosłownie nic, by jeszcze przed kataklizmem przystąpić do usuwania szkód i zniszczeń, które sam swoją bezczynnością niechybnie spowoduje.…Blogerka eska swoje nadzieje przykrywa postawą reprezentującą stan „matczynego zaniepokojenia”…

Bloger testigo natomiast  tryumfuje już na całego „hurra – pisze – idzie powódź! Oczywiście, bloger testigo nie zrobi z siebie idioty całkowitego. Wie, że taka otwarta radość z nieszczęść – choćby i prowadzących do większego dobra – oficjalnie nie może zostać skwitowana  przez innych entuzjazmem i uznaniem, Dlatego przyczynę swej radości obraca w żart: huirra!, bo dzięki powodzi pan premier będzie mógł się promować wyborczo w różnych miejscach w kraju. Że niby to władza pijarowsko zabiega o taki event…Nieważne…Ważne , ze bloger testigo za siebie i w imieniu swoich pobratymców, poczuł, ze musi krzyknąć hurra, bo inaczej ze szczęścia na myśl o tej nadchodzącej„boskiej interwencji” się udusi…

Ja się nawet się nie dziwie, że o powodzi i wszystkich nadziejach na to, ze pomoże ona politycznie zezłościć zalany naród, wspomina się na salonie jedynie aluzyjnie….To w końcu nie tylko kwestia smaku…To także realna obawa…Po tym, co wyczynił sąd w sprawie Rymkiewicza, sam już nie wiem, czy publicznie wyrażona radość  z kolejnych opadów, nie byłaby ścigana z urzędu, pod zarzutem  podżegania pana Boga do potopu…

Poeta Rymkiewicz, w swej schyłkowej, epigońskiej fazie, to nie moja bajka, ani literacka, ani polityczna…Ale jeszcze bardziej musi porządnego człowieka, za którego wciąż bezczelnie się uważam, smucić to, co zaczyna dziać się  z rozumem prawników…Wyrok sądu  w sprawie dotyczącej tego, kto po kim dziedziczy duchowo i jakie wobec czego żywi uczucia…to już nie wyrok w imieniu Rzeczypospolitej, jako państwa prawa, to czysty talmudyzm…

Tak więc nie namawiam do otwartej radości z powodu wypatrywanego nadejścia wielkiej wody. Choć z drugiej strony – powiedzmy szczerze – jeśli nie kataklizmy cudnej urody, to co ma jeszcze pomóc tej  biednej, wykluczonej i maltretowanej opozycji w przejęciu władzy…Kiedy wszystko inne zaczyna zawodzić, a ochota na sensowną ciężka polityczną pracę, jak nie przychodziła, tak nie przychodzi. A jeśli już się pojawia, to bez pomysłów.…A czasu coraz mniej...

Smoleńsk sprzedaje się coraz gorzej. Naród, który był już właściwie obudzony, znowu jakby sondażowo się zdrzemnął…Cierpienie za Polskę i przez Nią, przez Jej totalitaryzm, zaprezentowane w Strassburgu i Brukseli – zostało przyjęte przez opinię publiczną niezrozumiałym żachnięciem i z niedowierzaniem…Ceny mimo,ze zdradzają wyraxne objawy niestabilności, nie chcą zwariować do końca…W ogóle nic nie chce wejść w fazę krytyczną...

Zanosi się więc na to, ze po raz pierwszy od dwudziestu lat, władza może wyjść cało z kolejnych wyborów…a opozycja poniesie porażkę…Kiedyś to musi się zdarzyć…Ale najgorsze jednak jest to, że akurat teraz świadczyć to będzie nie o dobrym stylu sprawowania władzy, a jedynie o taktycznej i merytorycznej nędzy opozycji…Ze szczególnym uwzględnieniem Prawa i Sprawiedliwości…

Jak dziś ocalić honor poplecznika partii Jarosława Kaczyńskiego? Cała nadzieja w wielkiej wodzie…Że to ona wykona na władzy mokrą robotę…

Trochę szkoda, że nie wypada cieszyć się na głos, na myśl o kolejnym kataklizmie. Znów wszystko przez to, że świadomość Polaków jest niska. Że poza tymi czującymi naprawdę po polsku, mało kto zrozumie,  jak szaloną z Polaków trzeba złożyć ofiarę, aby  prawda tu w końcu zatryumfowała, dla wspólnego dobra. Ale  co szkodzi modlić się o to „mniejsze zło” w cichości ducha? I nie trzeba mieć wyrzutów sumienia…Ostatecznie każdy kataklizm jest w gruncie rzeczy impulsem modernizacyjnym…

I tego się trzymajmy... 

ayato
O mnie ayato

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka