Bielinski Bielinski
140
BLOG

O jeden most za daleko

Bielinski Bielinski Polityka Obserwuj notkę 0
O tym, że bitwa pięciu armii może zamienić się w o jeden most za daleko. A z farsy blisko do tragedii.

A to się porobiło! Najsamprzód, tak kiedyś mówiono, zatem najsamprzód mieliśmy wybory. Zawsze są jakieś wybory, tym razem były to wybory samorządowe. Nie lekceważmy tych wyborów. O ile w wyborach parlamentarnych wybieramy posłów i/lub posełki (460 sztuk) oraz senatorów i/lub senatorki – lubię te żeńskie końcówki – w sumie ledwie setka. Razem 560 stanowisk, diet i apanaży. W wyborach samorządowych mamy co najmniej cztery, pięć razy więcej stołków i krzesełek do obsadzenia. Ilość szczęśliwych wygranych, oraz pechowych przegranych, czyli zainteresowanie osobiste i powiedzmy rodzino – socjalne w wyborach samorządowych zdecydowanie przewyższa te parlamentarne. Wszak za każdy takim wygranym działaczem mamy istny gąszcz znajomości, układów, układzików, diet, stanowisk w radach nadzorczych, miejsc do obsadzenia przez bratnich działaczy, przez krewnych i znajomych… Ile kryje się namiętności w tej powiatowej, czy nawet gminnej polityce? Nie mniej niż w tej… stolicznej! No bo i stawka nie byle jaka. Taka sama jak w stolicy, albo i większa.

Wiem! To wszystko dla naszego dobra. Dla nas te wybory! Aby dobrze, aby lepiej nam się żyło. Tak nam powtarzają co wybrani, ci wybrani ze wysokich partii. Ten nasz wybór, czy to gminny, czy w mieście, w powiecie, czy województwie. Jak ich wybierzemy, to zrobią nam dobrze. No i robią dobrze… Jasne, że robią. Najpierw sobie. Bo od kogo innego mają zacząć? Potem kolegom, koleżankom partyjnym – w kupie siła – potem i innym, tym namolnym wyborcom, temu plebsowi coś może i zrobią… Albo i nie. Bez znaczenia. Będzie o czym ględzić w następnych wyborach. Najważniejsze, aby nasza elita rosła w siłę i żyło się im coraz dostatniej. I żyje im się. Im tak.

Ciekawe, że wybory wszyscy wygrali. Nie ma przegranych. Nawet lewica, o której mówią, że przegrała, odpiera ten zarzut. Jest zadowolona z wyniku wyborów. Jest zadowolona, bo mogła przegrać więcej, a tak coś jej zostało. Wygrana, przegrana, to tylko słowa. Zależy, gdzie umieścimy układ odniesienia. Nasz nowy, stary premier, także jest zadowolony z wyników wyborów. Przypomina mi to film, o tytule: Bitwa pięciu armii. Jakieś marne anglosaskie fantasy. Coś o Hobbitach, trollach, wędrujących drzewach i innych żenujących pierdołach. Marne popłuczyny z Tolkiena, właściwie to popłuczyny po popłuczynach. Fanatazy w której nie ma żadnej fantazji, ale kasa jest. I to nie byle jaka. Tytuł cieszył mnie swoja bezbrzeżną powiedzmy prostodusznością. Wiele było bitew w dziejach, do wielu bitwach przystępujące armie to były sojusze mnogich hufców. Ale zawsze, jak myślałem naiwnie, walczyły ze sobą dwie armie. Ktoś wygrywał, ktoś przegrywał. W bitwie pięciu armii jak by to wyglądało? Walczyliby losując parami, jak w turnieju? Albo każdy z każdym, wszyscy ze wszystkimi? Na filmie nie byłem, nie wiem, jak to rozwiązał wszechmocny scenarzysta czy scenarzyści. Teraz wiem, jak to jest. Wybory samorządowe to taka bitwa pięciu armii. Albo sześciu czy ośmiu. Bo czemu nie? Wszystkie armie walczą ze sobą i wszystkie armie zwyciężają. Fantasy w realu.

Inny przykład. Kolejne zwycięstwa upa-armii z ruso-faszystowską armią złodziei, morderców i gwałcicieli. Dwa lata, jak herosi spod znaku tryzuba biją ruskich debili, a tu wkraczamy w nowa fazę zwycięstw, upa-herosów rzecz jasna. Ruski walec rusza, wolno, ale nieustannie, a co no to prezydent upa-krainy? Krzyczy, że to wina zachodu! Nie przysyła pocisków, rakiet, czołgów i samolotów. Jak przysyła to za mało. Przysyła źle, nie przysyła jeszcze gorzej. Miał być tryumf na miarę wojny polsko – sowieckiej z lat 1920-1921. Co najmniej. A wychodzi, co wychodzi. Miłośnikom mołojców z tryzubem, chciałbym tylko przypomnieć fakty. Polakom w 1920 nikt nie pomógł. Rządy Francji i tzw. Wielkiej Brytanii najpierw się obraziły i powiedziały, że nic nie dadzą tym niesfornym, głupim Polakom w ich awanturach z Rosja, z którą trzeba się układać a nie walczyć. Rządy te siedziały na wielkim problemie – na składach pękających od broni i amunicji po wielkiej wojnie, które trzeba było niszczyć olbrzymim nakładem sił i środków. Znacznie łatwiej i taniej byłoby to wysłać, np. przykład do Polski. Ale nie. Lepiej broń i amunicje zniszczyć, i stracić, niż oddać Polakom. Kiedy w końcu zrozumiawszy powagę sytuacji rządy Francji Anglii zmieniły zdanie, transporty broni utknęły w portach, zablokowane przez robotników np. w dawnym Danzig. Ciekawe, jak wielu u nas wspomina z rozrzewnieniem te nazwę - Danzig. Jedynie Węgrzy przysłali co mogli ze swoich zasobów amunicji. Ale po prawdzie nie dostaliśmy nic. Żadnej pomocy. Bitwę warszawską i cała wojnę wygraliśmy własnymi siłami. W porównaniu z nami, z roku 1920, w ostatniej wojnie Ukraińcy dostali istne morze pomocy z Zachodu. I tak to już jest. Albo wygrywa się własnymi siłami, albo liczy się na pomoc i… przegrywa. Stara prawda: kto liczy na pomoc, zwłaszcza na pomoc Zachodu, wychodzi na tym jak Zabłocki na mydle.

Ale zawsze prezydent upa-krainy może zwalić winę za klęskę na innych, zwłaszcza na Zachód. Który po prawdzie, nie jest, nie był i nie będzie bez winny. Zawsze to miło i przyjemnie obciążyć innych odpowiedzialnością za własne błędy, niepowodzenia czy klęski. W poprzednim rozdaniu - tym z czasów II wojny światowej – Ukraińcy stawiali na kanclerza Adolfa Hitlera i III Rzeszę Niemiecka i się zawiedli. Obecnie ponownie obstawiają IV Rzeszę i znowu niepowodzenia. Nawet święty Boże, to jest prezydent usa nie pomoże. Fatum jakieś albo inny urok. Lub czkawka.

Inny przykład. Najświeższy. Atak Iranu na Izrael. Dlaczego Iran zaatakował Izrael dronami i rakietami? Wiadomo! Iran to samo zło, zaś Izrael to samo dobro. I demokracja i dobroć i umiłowanie goja przez Żyda. Wszystko co dobre w jednym – Izrael! Co prawda kilka tygodni temu lotnictwo izraelskiej armii zbombardowało irański konsult w Syrii zabijając kilkanaście osób w tym kilku dowódców irańskiej gwardii, którzy prawdopodobnie byli celem ataku. Zbombardowanie i zniszczenie placówki dyplomatycznej to doskonały przykład casus belli i Irańczycy mają pełne prawo do odwetu. Ale rzecz jasna winni są Irańczycy, bo są źli ludzie. A dobrzy ludzie, Żydzi z Izraela, mają prawo zabijać złych ludzi zawsze i wszędzie. Dlatego tajne komanda od lat zabijają skrytobójczo irańskich notabli, wyższych oficerów czy naukowców. Dlaczego? Bo tak mogą. Bo im wolno. Takie prawo nie rozciąga się na nieżydowską część ludności Izraela. W Izraelu tylko Żydzi mają prawo zabijać nie-żydów, np. Palestyńczyków. W drugą stronę absolutnie nie wolno. To zbrodnia, przemoc straszna. To terror i holocaust. W ostatnim konflikcie w strefie Gazy, wpierw Palestyńczycy zabili około 1500 Żydów, zaś Żydzi w odwecie przekroczyli z naddatkiem liczbę 30 tysięcy ofiar wśród Palestyńczyków i zapowiadają, ze na tym nie poprzestaną. Skoro parytet ofiar 20:1 to mało, to ile wystarczy Żydom? 50:1 czy 100:1. Niemcom w okupowanie Polsce starczało 50:1. Izraelowi ciągle mało ofiar nieżydowskich. Ja im wierzę. Najchętniej tych Palestyńczyków wrzuciliby do morza i pozbyli się problemu. Ale tak się nie. Nie da się od razu? To krok po kroku. Tysiąc za tysiącem. I mają prawo. Ich prawo. Żydowskie prawo. Żydzi mogą zabijać gojów. Gojom nie wolni zabijać Żydów. Zbrodnia to niesłychana jak ginie Żyd z ręki goja. Gojów jest cale mnóstwo jak mrówek, a naród wybrany nieliczny.

Co będzie dalej? Czy miłujący pokój naród i rząd, Izraela odpowie na niesłychaną zbrodnię – terrorystyczny atak demonicznego Iranu? I jak odpowie? Pytanie powinno brzmieć inaczej. Dlaczego Izrael zaatakował i zniszczył placówkę dyplomatyczną Iranu? Głupota czy zamysł? Jeśli głupota to mamy szanse. Spójrzmy na mapę. Egipt. Wojskowy zamach stanu obala wrogi Izraelowi cywilny rząd wybrany w powszechnych wyborach. Egipt z wrogiego zamienia się na sojusznika. Arabia Saudyjska rządzona przez zdegenerowaną dynastię Saudów to ukryty sojusznik usa i Izraela. Syria to kraj w ruinie, zniszczony rzez wieloletnia wojnę domowa. Podobnie Liban, państwo tylko z nazwy. Jordania jest uzależniona od usa. Ci nie podskoczą. Irak – dawnej najpotęzniejszy na Bliskim Wschodzie – to rozbity wrak, zniszczony przez wojnę z usa. Turcja jest wroga, ale daleka. I ma swoje interesy, da się z nią dogadać. Izraelowi został tylko jeden wróg na Bliskim wschodzie – Iran. Od lat Izrael stara się sprowokować usa do wojny z Iranem. Strategia, która przyniosła tak wielki sukces z Irakiem – udało się nakłonić usa do ataku na Irak z dalszymi konsekwencjami - tu nie daje satysfakcjonujących wyników. Przy całych swych ograniczeniach nawet ten ostatni, zda się wiecznie śpiący prezydent usa nie ma zamiaru wciągnąć usa do wojny z Iranem. Może ten cały galimatias ma ten jedne cel? Wywołanie nowej, wojny na Bilskim Wschodzie i zmuszenie usa do przystąpienia do wojny w obronie Izraela.

Potem Izrael się wycofa. Będzie siedział z boku i liczył straty Iranu a swoje zyski? I będziemy mieć nową wojnę pięciu armii. Ty razem na Bliskim wschodzie. Wojnę, w której wszyscy wygrywają? A może, wszyscy przegrywają. Wygrywa tylko Izrael. Wojna w pseudo świecie fantasy, a wojna w realu to całkiem różne rzeczy. Rzadko, bardzo rzadko kiedy wojna toczy się tak, jak planują to ci, którzy do niej dążą. Najczęściej jej wynik jest niespodziewany, a przebieg nieoczekiwany. Rosja liczyła, że pokojona Ukrainę w kilka tygodnia a ugrzęzła wojnie już trzeci rok. Kiedyś był film pt. O jeden most za daleko. O alianckiej operacji zdobycia kilku mostów. Zamysł był świetny: przebicie się przez Ren i skrócenie wojny. Alianci zdobyli wszystkie cele z wyjątkiem tego ostatniego, najważniejszego mostu. O jeden most za daleko. I to nie przypadek. Skończyło się klęską. Zawsze jest o jeden most za daleko. Głupota czy przypadek? Pokaże to reakcja Izraela. Jeśli Izrael pójdzie na konfrontacje i eskalację oznacza to, ze taki jest plan. Izrael pokonał lub zhołdował wszystkim wrogów. Zdobył wszystkie mosty. Został ten jeden, ostatni. Czy to będzie ten, ten jeden most za daleko? Zimny rachunek sił wskazuje tutaj na klęskę Izraela, czy nawet usa w wojnie z Iranem. Choć tak wielu chciałoby to widzieć inaczej. Ale to inny temat.

Z tego co się stało albo będzie jeszcze większy chaos. Albo będzie jeszcze gorzej. Trzy tematy: wybory samorządowe, wojna na Ukrainie, czy nader realna nowa wojna na Bliski Wschodzie. Zobaczymy co będzie. Czy to będzie wojna pięciu armii, czy o jeden most za daleko. Na szczęście nasza chata z kraja. Na razie. Oby jak najdłużej.


  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.


Bielinski
O mnie Bielinski

Dla chcących więcej polecam książkę: "Kto może być zebrą i inne historie" wydawnictwo: e-bookowo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka