Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
330
BLOG

Czy wolno nie płakać po Jaruzelskim?

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 1

tekst ukazał się na Blogpublika.com 27 maja 2014

nie placze po jaruzelskim

Trzeba wybaczać. Oczywiście, że trzeba. No to umówmy się, że Jaruzelski nie był taki zły. Zróbmy go doradcą Prezydenta RP. W jakim zakresie ma doradzać? No choćby zaostrzenia prawa o demonstracjach czy tzw. „bratniej pomocy”. Warchoły te same, trzeba pilnować spokojnego snu „spokojnych obywateli”, którzy jak raz mają ostatnio co grillować. Zróbmy z nim wywiad przy okazji kanonizacji Papieża Polaka, pokaże się go na szpitalnym łóżku, niech opowiada o swoich doświadczeniach związanych z Janem Pawłem II. Dwóch mężów stanu, dwóch bohaterów, razem obalili komunizm i wprowadzili nas do Unii Europejskiej. Zmarł? No to jeszcze lepiej, teraz to już można o nim tylko dobrze. Dobra nasza, teraz to dopiero wszyscy będą się musieli „odpieprzyć od generała„. Mało? No to niech Michnik powie, że Jaruzelski wyzwolił Polskę z dybów i to jest jego historyczna zasługa. Jeszcze? Andrzej Friszke, historyk: „Myślę, że jeśli z dawnej PZPR nie wyłonił się prorosyjski nurt w polskiej polityce, który mógłby być aktywny dzisiaj w warunkach agresywnych działań Putina, stanowi to zasługę gen. Jaruzelskiego, i to jest na pewno związana z nim wartość, którą trzeba docenić„, Aleksander Kwaśniewski: „Jaruzelski z pewnością zostanie zapamiętany przez historię jako jedna z najwybitniejszych postaci polskiej polityki drugiej połowy XX wieku„, Lech Wałęsa: „Niezależnie od osądów odchodzi jeden z wielkich, ale z pokolenia zdrady. Byliśmy zdradzeni przez Zachód w 1939 roku i potem w 1945„. I jeszcze koniecznie jakiś zachodni dziennikarz, bo ten to na pewno się zna i ma rację: „Jaruzelski odegrał pozytywną rolę w 1989 r. Skończmy z jego biało-czarnym obrazem„. No oczywiście, skończmy. Dosyć już tej całej historii, dosyć gadania o jakichś ofiarach, tragediach i innych smętnych bajędach. Wybierzmy przyszłość!

Tylko że… co z Witoldem Pileckim, który ginął od bandyckiej kuli mniej więcej  wtedy kiedy młody Wojciech zdobywał oficerskie szlify walcząc z „bandami” niepodległościowego podziemia? Co z Jankiem Wiśniewskim (tak, wiem, że w rzeczywistości nazywał się Zbyszek Godlewski), którego okrwawione ciało nieśli na prostych drzwiach robotnicy Wybrzeża podczas demonstracji w grudniu 1970 roku? Co z kilkudziesięcioma innymi ofiarami komuszych gestapowców, którzy podobno bronili, pod dowództwem Jaruzelskiego jako ministra obrony narodowej, władzy ROBOTNICZEJ? Co z rannymi? Represjonowanymi? Co z antysemickimi czystkami, których Jaruzelski dokonywał w wojsku w 1968 roku? Co z usunięciem i degradacją kilkudziesięciu oficerów LWP pochodzenia żydowskiego? Czy poszukiwacze antysemitów pośród Polaków zajmują się jakoś szczególnie przypadkiem Wojciecha Jaruzelskiego? Co z pacyfikacją Praskiej Wiosny? Co z młodym, zakatowanym przez bolszewickich bandytów chłopakiem, Stanisławem Pyjasem? Co z ofiarami „ścieżek zdrowia” w 1976 roku, których ZOMOwcy, którym Jaruzelski nakazał „dostarczyć wszelkiej niezbędnej pomocy i wsparcia” tłukli pałkami do nieprzytomności? Co z kilkudziesięcioma ofiarami „sił bezpieczeństwa”, które poniosły smierć w wyniku stanu wojennego? Co z kilkudziesięcioma kolejnymi, które poniosły śmierć z rąk „nieznanych sprawców”? Co z synem Mariana Jurczyka, który w 1982 roku „wyskoczył przez okno” szczecińskiej kamienicy wraz z żoną? Co z synami Ryszarda Kuklińskiego, z których jeden został na oczach świadków rozjechany KILKAKROTNIE terenowym samochodem na kampusie uniwersyteckim w Phoenix, a drugi zaginął bez śladu? Co z księdzem Popiełuszką, zakatowanym i utopionym przez podwładnych Jaruzelskiego? Co z księdzem Suchowolcem, którego spalono w 1989 roku, roku „wybrania Jaruzelskiego pierwszym demokratycznym prezydentem RP”? Czy oni wszyscy mieszczą się w tej sympatycznej legendzie?

Ktoś powie, ale czy Jaruzelski kogoś zabił? Być może własnoręcznie nie. Zresztą sądy rzekomo „niepodległej” IIIRP przez 25 lat „nie potrafiły” go za nic skazać. Ofiary są, winnych nie ma. Co zresztą dotyczy nie tylko Jaruzelskiego. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że pomimo zmian na szczytach komunistycznej władzy, pomimo często dość sporych przetasowań jakie się z tym wiązały, Jaruzelski zawsze był przy korycie. Czy w ciągu tej jego nieprzerwanej kariery od berlingowskiego politruka do „demokratycznego prezydenta” udało mu się uniknąć krwi na rekach? Być może, być może…

Przeprowadziłem wczoraj dość ostrą wymianę poglądów na temat dwóch moich grafik (tytułowej i tej na końcu). Większość krytyków (z których wszyscy są moimi bliższymi i dalszymi ale szanowanymi znajomymi o różnych, w tym dość zbieżnych z moimi, poglądach) zwróciła mi uwagę na to, że nie godzi się w takich dniach robić takich grafik. A dlaczego? Bo to żarty ze śmierci. Ale rysunki nie są śmieszne. Bo wrzuciłem grafiki na koszulki. Takie mam medium do dyspozycji. Bo na nich zarabiam, no strasznie, parę złotych od koszulki, sprzedałem jak dotąd dziesięć (z Jaruzelskim jedną), a procedura wypłaty jest tak skomplikowana, że nie chce mi się jej przechodzić, te koszulki są głównie dlatego, że mnie ludzie o nie prosili. A Wyborcza nie zarabia na swoich apologetycznych artykułach o Jaruzelskim? Dlaczego embargo na wykorzystanie jego wizerunku mają mieć tylko jego krytycy? Bo „nie płaczę po Jaruzelskim”. Nawet się za niego i jego czarną duszę pomodlę, ale wybaczcie, płakać nie mam obowiązku. Bo nie wolno źle mówić o zmarłych, OK, przyjąłbym to za dobrą monetę gdyby nie zaczęło się już stawianie generałowi świątków. Do czego to potrzebne? A może potrzebny jest kolejny Bauman? Może trzeba dorobić ideologię do „odpieprzania się od generała”. A może generał potrzebny jest do tego żeby podpierać mit Okrągłego Stołu, legitymizujący spróchniały establishment IIIRP? Nie wiem, ale ust sobie zamknąć nie pozwolę i będę korzystał z takich środków jakie mam do dyspozycji.

jaruzel po

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka