chinaski chinaski
4294
BLOG

PIS ws. "debat" działa racjonalnie

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 118

Wczoraj wszystkie formacje polityczne obecne w sejmie (prócz PIS) - PO, SLD, PJN, PSL dogadały się w sprawie debat. Ich przedstawiciele mogli publicznie oznajmić, że formacja J. Kaczyńskiego stchórzyła. Wielu publicystów, z różnych względów, pognało tym tropem. Także I. Janke krytykuje PIS:

"Moim zdaniem PiS popełnia błąd wycofując się z debat. Sam sobie wybija z rąk argument o tym, że jest źle traktowany przez media. Nie ma żadnego powodu – poza taktyką i grą – by wytłumaczyć obywatelom, dlaczego nie chce stanąć do otwartej rozmowy. Daje też odczuć, że się boi. A nie ma czego, bo jak napisałem wyżej, jest w stanie wystawić poważną drużynę."

Moim zdaniem PIS działa racjonalnie. Po pierwsze, alians wszystkich wymienionych partii w sprawie debat jest de facto wymierzony w jedno środowisko - w formację Kaczyńskiego. Dla każdej z tych partii (, może prócz SLD - nie licząc R. Kalisza), głównym rywalem w tej kampanii jest PIS. PO walczy o mobilizację własnego elektoratu, a także uaktywnienie ludzi niezdecydowanych. Obrana, jedyna metoda to sprowokowanie PIS, bezpośredni konflikt. Debata pomogłaby uderzyć w antypisowskie tony. PSL walczy z partią Kaczyńskiego o wiejsku elektorat. Nie jest tak, jak dziś wyrokuje E. Mistewicz, że po słowach Adama Hofmana mieszkańcy małych miasteczek i wsi odwrócą się masowo od PiS. Bzdura. Mieszkańcy wsi więcej rozumieją, niż wielkomiejskiemu bywalcowi Erykowi może się śnić. Na pewno są nieufni wobec salonowych pieśni o tym, jak PIS "gardzi wiochą". Oni doskonale wiedzą, kto nią gardzi, kto nie ma o niej - nomen omen - zielonego pojęcia (vide: bezradność Tuska wobec pytania słynnego "paprykarza": Panie premierze, jak żyć?). Pytanie to ciśnie się dziś na usta tysięcy mieszkańców miasteczek i wsi; indolencja rządu wobec ich interesów i trosk, obciąża głównie PSL. Naturalnym wyborem dla tych ludzi jest PIS, a jedna manipulowana nieustannie wypowiedź posła Hofmana tego zmienić nie może. Pawlak musi więc szukać innych sposobów wyborczej walki - nie ma na dziś lepszego niż ostrzał - wraz z kolumną wspólników - ogłuszonego przeciwnika. PJN, wbrew pozorom, nie gra w równym tonie przeciw PO i PIS. Kowalowi i spółce trudno atakować partię, którą wybrało ich polityczne guru - J. Kluzik-Rostkowska, a także inni rozłamowcy. Pozostaje PIS. Kaczyńskiego łatwiej smagać, czyniąc to przy akompaniamencie rozlicznych mediów oraz innych formacji biorących udział w rywalizacji.
Podsumowując ten wątek, PIS stając do debaty, musiałby siłą rzeczy przystać na warunki pozostałych (większości). A warunki w takim układzie będą zawsze dlań skrajnie niekorzystne. Wyobrażam sobie przebieg takiej debaty: przedstawiciel PIS znajduje się w głębokiej ofensywie - strzelają do niego nie tylko wszyscy kontrkandydaci, ale również - w jakimś sensie - moderator dyskusji i publika. Trudno w takich warunkach o merytoryczną, partnerską wymianę argumentów.

Po drugie, nie jest też tak, że PIS zdezerterował. Wysunął własną kontrpropozycję. Wielu twierdzi, że oferta debaty w centrum programowym PIS jest nie do przyjęcia przez pozostałe partie. Cóż za wyrozumiałość? Jeszcze kilka dni temu, któryś z publicystów "Gazety" drwił z "tchórzostwa" PIS, wskazując, że taka debata mogłaby mieć miejsce nawet na terenie bardziej przyjaznym PIS, np. w TV Trwam. Dziś, w świetle odzewu partii Kaczyńskiego - jak rozumiem to już nie aktualne? E. Mistewicz zdaje się chwalić postawę PIS:

"Polska": Dlatego Jarosław Kaczyński nie podejmuje rękawicy?

Mistewicz: Rzuca swoją. Wezwanie przez PiS do debaty Katarzyny Hall, szefowej resortu edukacji, groziło wizerunkową katastrofą Platformy. To jest najsłabszy minister tego rządu. Pierwsze przegrane starcie PO zwróciłoby uwagę opinii publicznej. Platforma powinna się cieszyć, że premier Tusk nie dopuścił do tej debaty.

Gdyby Platforma czułą się naprawdę mocna, zależało jej na prawdziwej debacie, a nie plebiscycie, K. Hall stanęłaby w szranki z prof. Waśko. Tusk jej tego zakazał. Nikt z resztą nie miał do niego za to specjalnych pretensji. Od PIS natomiast wymaga się de facto debatowania w szerokim, wrogim gronie, pod auspicjami któregoś z pracowników zaprzyjaźnionych mediów. To jest nie fair.

Nie miejmy złudzeń. Propozycje PO mają charakter czysto propagandowy. Gdyby Tusk nie bał się realnej dysputy na temat osiągnięć swojego rządu - już dawno udzieliłby wywiadu dziennikarzom np. "Rzeczpospolitej". Nie, Tusk debatuje tylko wśród swoich, w studiach M. Waltera. 

 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka