capa capa
1377
BLOG

Car Donald I i bojarzy

capa capa Polityka Obserwuj notkę 41

Nie mogłem w porę zareagować na przemówienie tysiąclecia. Przemówienie, które wygłosił premier w sejmie. Efekty tego przemówienia wspominać będą potomni. Zjedzenie Popiela przez myszy, pogrom Brazylii zgotowany przez drużynę pani Anieli oraz niszczące PiS przemówienie premiera - trzy wydarzenia, które ruszyły bryłę świata. Nie mogłem zareagować entuzjastycznie, bo entuzjazm, jaki mną owładnął po wysłuchaniu i obejrzeniu przemówienia premiera, odebrał mi mowę. I czucie w członkach. Dopiero teraz dochodzę do siebie, dochodząc zaś, spieszę, by podzielić się ze wszystkimi radością. Premier był jak młot, posłowie PiS-u jak gwoździe. Młot - raz, gwóźdź wbity, młot - dwa, gwóźdź wbity. I tak dalej. 

Prezes doznał urazu. Myślę, że to koniec prezesa. A koniec prezesa oznacza koniec PiS-u. Nareszcie zbliża się upragniona chwila. Polska będzie miała monopartię. Jak niektórzy z nas mają monobrew. I wszyscy odetchniemy z ulgą. W całej krasie będziemy mogli oglądać sukcesy monopartii, której działań nikt nie będzie sabotować, i znajdziemy się w jeszcze nowszym wspaniałym świecie.

Premier jest geniuszem. Miał rację biedny minister Nowak, chociaż może błędnie obliczył czas. Nie jego wina. W czasach klepsydr nadal byłby na piedestale. Premier z dokładnością innego zegarka, dlatego tak dobrze wyszło, obliczył wszystkie kłamstwa prezesa, tego zwielokrotnionego Pinokia. Człowieka, o którym, posługując się złotymi myślami posła Niesiołowskiego, można powiedzieć, że nos mu się wydłuża nawet wtedy, gdy śpi.

Premier nie tylko jest geniuszem. Premier jest również człowiekiem skromnym. Skromny geniusz. Czyż nie brzmi to bajecznie? Brzmi. I nabrzmiewa. Skromność premiera przejawia się we wszystkim. Premier nie ma wielkich wymagań. To znaczy ma wielkie wymagania. Wiele wymaga od siebie, prawie tyle samo od swych współpracowników. Ale jednocześnie zadowala się tym, czym nieraz nie byłby w stanie zadowolić się zwykły śmiertelnik. Premier uwielbia skromne obiady serwowane w stołówce Rady Ministrów. Kotlet mielony i mizeria. Przecież to rozczulające. I jak ożywczo wpływa na żołądek. Mało tego, że premier z radością połyka te mielone, ale przy okazji wie, wie i jest spokojny, że do stołu nie podają kelnerzy. Tym bardziej związek zawodowy kelnerów. No, dobrze. W takim razie, kto w tej stołówce wykonuje zadania kelnerów? Panie stołówkowe? Panie kucharki? Panie radminkucharki? Nie wiem, nie jadam w stołówce Rady Ministrów.

Premier, co każdy sam dostrzegł, przypomina Napoleona. Pierwszego Napoleona. Trzeciego nie przypomina. Przypomina go dlatego, że Napoleon też zadowalał się prostym jadłem. A prezes Napoleona nie przypomina, jemu jadłospis stołówki Rady Ministrów nie odpowiadał. Co to za człowiek! Też pewnie chciałby zajadać te osmiorniczki, kawiorki z majonezem i wersalską kaszankę z sosem Mazarin. Jak, nie przymierzając, ministrowie premiera. A potem się dziwi, że ludzie za nim nie przepadają. Ludzie, zwykli ludzie, tacy, jak ja, przepadają za premierem. Bo on przepada za mielonym. A mielony to hohohoho ... każdy chciałby jeść mielone. Tym bardziej z mizerią. Proszę się nie oblizywać, jeszcze trochę, politycznie wyeliminujemy prezesa i każdy będzie miał na talerzu (przynajmniej raz w tygodniu) kotlet mielony. Może nawet z mizerią. Wprawdzie Henryk IV, który wybrał Paryż i Mszę, marzył, by każdy z jego poddanych miał na talerzu kurę, ale to były inne czasy. Banany nie były wówczas ssakami, a krowy warzywami.

Rozgadałem się, byłbym zapomniał. Wspomniałem o ministrach premiera. Ich prości ludzie, co oczywiste, nie lubią. Za ten kawior i ośmiornice. Jaki z tego morał? Historia lubi się powtarzać. W Rosji był dobry car i byli źli bojarzy. Lud kochał cara, nie znosił bojarów. Nasz premier też jest, w jakiś przynajmniej sposób, carem. Naszym carem kochanym. I otoczony jest przez złych bojarów. Ministrów. Nasz car broni swych bojarów, bo ludzki z niego pan, ale uwaga: każda, choćby anielska cierpliwość może się skończyć opryczniną. Ministrowie nasi kochani, bo też was przecież kochamy, żartowałem, że jest inaczej, ministrowie, prosimy was, byście stołowali się tam, gdzie stołuje się premier. Tam nie ma kelnerów, nie ma ośmiornic, a mielony z mizerią smakuje jak najlepszy smakołyk. Uczyńcie to dla nas. By żyło się lepiej. Przynajmniej wam.

Na koniec rada dla prezesa. Proszę przestać kłamać. Raz na zawsze. Proszę naśladować premiera. Nie kłamie, a rządzi, nie kłamie, a rządzi już od siedmiu lat, nie kłamie, rządzić będzie do skończenia świata. Wielka szkoda, że nas już wtedy nie będzie.

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka