capa capa
1517
BLOG

PiS-owi rośnie. A partii?

capa capa Polityka Obserwuj notkę 37

Zawodowi optymiści mogą zacierać ręce albo robić zacier. Wszystko zależy od upodobań. Jeśli ostatni, zdaje się jeszcze nieoficjalny sondaż, zasługuje na wiarę, PiS ma 49% poparcia, co oznaczałoby, że scenariusz budapesztański mógłby się ziścić. Czego sobie i wszystkim młodym, wykształconym itd. szczerze życzę.

Wydaje się jednak, i tu pies może być pogrzebany, że huraoptymizm jest zanadto, niestety, przedwczesny. Sondażowy wynik PiS-u jest interesujący, ale nie jest niepokojący. Wynik partii może nie jest interesujący, ale powinien skłaniać do niepokoju. A przynajmniej do zastanowienia. Jeśli po ośmiu latach robienia wszystkich w durnia, po kabaretowej kampanii prowadzonej przez panią premier partia może liczyć na 30 % głosów w nadchodzących wyborach, żarty, nawet te kabaretowe, się kończą.

Jeśli (cały czas zakładamy, że to 30 % zasługuje na wiarę) partia, posługując się wyłącznie obietnicami, może nadal liczyć na to, że pozostanie w grze, to co się stanie, co się stać może, gdy postanowi którąś z idiotycznych obietnic wprowadzić w życie? I wcale nie trzeba obawiać się tego, co sugeruje w ostatnim (dającym do myślenia) tekście Rosemann, chociaż i tego, znając partię, obawiać się teoretycznie można. Partia, widząc cień szansy, może rzucić na stół cokolwiek, przebijając tym samym propozycje PiS-u. Mówiąc o rzucaniu na stół, nie mam - tym razem - na myśli obiecanek, ale prawdziwą, "zwyczajną", bo przecież nie "krakowską", kiełbasę wyborczą. Kiełbasę, którą będzie można zjeść. Bez względu na późniejszą niestrawność albo czegoś o wiele bardziej dla organizmu nieprzyjemnego. "Zdezorientowani" wyborcy, z czego partia zapewne zdaje sobie sprawę, tym razem mogą się już nie dać nabrać na obiecanki, ale nikt nie jest w stanie zagwarantować, że nie nabiorą się na prezent z prawdziwego zdarzenia. 

Piszę o tym nie tylko dlatego, żeby przestrzec przed nadmiernym popadaniem w euforię, którą przedwcześnie widać na każdym kroku, ale po to, żeby uzmysłowić problem. Ludzie partii nie opanowali elementarnych umiejętności rządzenia. To wie każde dziecko, poza osiołkami i najemnikami. Jedną "umiejętność", specyficzną, ale przydatną, partia opanowała jednak do perfekcji: brak jakichkolwiek skrupułów w dążeniu do celu. I przed tą "umiejętnością" przestrzegam. "Zwyczajna" kiełbasa wyborcza ożeniona z politycznym ciosem (ciosami) poniżej pasa (w odpowiednim momencie) może powywracać wszelkie sondaże do góry nogami. Zwłaszcza że o sukcesie nie zadecydują żelazne elektoraty.

Czy to zagrożenie można zlikwidować lub zminimalizować? Wierzę, że można. Obawiam się jednak, że wyłączne propagowanie własnego programu może nie wystarczyć. Trzeba, za każdym razem, z żelazną konsekwencją, prosto, ale dosadnie, punktować "obiecanki" i "propozycje" partii. Nie w sposób, który zostanie odebrany jako napastliwy, ale rzeczowo. A wówczas, być może, przeniesiemy Budapeszt nad Wisłę.

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka