Co musi mieć w głowie polityk, ponoć mąż stanu ponoć europejskiego mocarstwa, który przez nikogo nie pytany o zdanie wyraża gotowość oddania prymitywnemu dyktatorowi znaczącej części trzeciego kraju, mając za nic dziesiątki tysięcy ofiar wojny i los milionów skazywanych na niewolę u barbarzyńskiego okupanta? "Chojny dziad z cudzej torby" - jak głosi polskie przysłowie ludowe. A jaka wzniosła motywacja. Nie można go upokarzać! Trzeba mu pozwolić zachować twarz! Co mają w głowach Francuzi, ponoć Europejczycy, którzy kogoś takiego po raz kolejny wybierają sobie na prezydenta?
Tyle pytań retorycznych, a teraz dobra rada. Obywatelu Macron, weźcie do ręki młotek albo inne tępe narzędzie i uderzcie się w część ciała służącą zwykłym ludziom do myślenia. Może przypomni się wam bajka o wartościach - jak wy je nazywacie? - ach tak, "europejskich".