danielik danielik
271
BLOG

Czy ojcowie polskiej transformacji są dumni ze swojego dzieła?

danielik danielik Polityka Obserwuj notkę 0

 

Fiat postanowi, że 1,5 tysiąca pracowników fabryki w Tychach straci pracę. Nasz rząd nie zrobił oczywiście nic, żeby temu zapobiec. Pytanie, czy w tym przypadku można było coś zrobić? Przecież Fiat to włoska firma i nikogo nie powinno dziwić, że w dobie kryzysu najpierw myśli o rodzimych fabrykach. Oczywiście, że ta decyzja nie ma żadnych ekonomicznych podstaw i jest czysto polityczna.

Podniósł się jednak raban. „Pierwszy lewicowiec III RP” i „Trybun ludowy” Palikot krzyczy najgłośniej. Proponuje, żeby zakładem w Tychach zajęła się spółka, której nie ma, ale jej utworzenie zapowiedział premier (Polskie Inwestycje). Jeśli ona powstanie, to pewnie głównie po to, żeby znaleźć miejsca pracy dla kolejnych setek urzędników z partyjnego nadania, a nie po to, żeby ratować polską gospodarkę. Obawiam się, że zakład w Tychach podzieli los polskich stoczni. Minister pracy deklaruję, że z budżetu państwa przeznaczone zostanie 300 milionów zł. na pomoc dla zwalnianych pracowników.

Szkoda, że równie mocno ci panowie  nie troszczą się o polskich małych i drobnych przedsiębiorców, których firmy padają, jak muchy, przygniecione ogromem obciążeń podatkowych, zmęczone licznymi kontrolami i walką z urzędniczymi absurdami. Tylko, że z historii bankrutującego szewca, czy sklepikarza, ciężko jest zrobić medialne show i nabić kilka punktów procentowych. Co innego, gdy pracę traci 1500 osób naraz. Wtedy od razu pojawiają się pseudo „mężowie opatrznościowi”, którzy potrafią głośno krzyczeć i obiecywać, ale efektów ich działań nie widać.

Niestety w czasie transformacji ustrojowej zadecydowano, że wszystko, co państwowe ma zostać sprzedane, najlepiej zagranicznym inwestorom. Prywatyzowano za symboliczną złotówkę lub po rażąco niskiej wartości. Czy wtedy nikt nie przewidział, że gdy w Europie Zachodniej, czy USA nastaną gorsze czasy to zagraniczni inwestorzy wspomogą spółki matki, drenując przy tym spółki córki w naszym kraju? Nie od dziś wiadomo, że „bliższa ciału koszula, niż sukmana”.

Żeby tylko przyciągnąć inwestorów do Polski przygotowywano dla nich szereg ulg, sprzedawano za bezcen grunty. W naszym kraju, jak grzyby po deszczu rosły ogromne supermarkety, których otwarcia powodowały szereg bankructw, wśród rodzimych przedsiębiorców, którzy nie mieli najmniejszych szans z zagranicznymi gigantami, którzy ponadto mogli liczyć na szereg ulg. Nikogo to jednak nie interesowało. Lokalni politycy szczycili się, że udało im się ściągnąć do ich miasta zagranicznego inwestora, który stworzył 200, czy 500 miejsc pracy i to było najważniejsze. To, że szereg polskich przedsiębiorców zbankrutowało, a pracownicy zagranicznych koncernów zarabiali przeważnie najniższą krajową nie było już tak ważne. Proces prywatyzacji powoli dobiega końca. W posiadaniu państwa został ułamek majątku, którym dysponowało w 1990 roku.

Jak to się stało, że nasz kraj pozbył się prawie całego majątku, a w tym czasie nasz dług publiczny według danych Ministerstwa Finansów wzrósł z 53 miliardów zł (w 1990 roku) do 780 miliardów zł (2010 rok)? Czy tylko ja mam wrażenie, że nasz kraj stał się „wydmuszką” i w 20 lat nie dość, ze utracił większość majątku to jeszcze ogromnie się zadłużył? Wzbogaciła się garstka, a reszta społeczeństwa, albo musiała wyjechać za granicę, albo pracować, niczym niewolnik we własnym kraju za głodową pensję. Co z tego, że półki uginają się od produktów, gdy wielu nie stać nawet na podstawowe artykuły, a setki tysięcy dzieci chodzi głodnych? Czy ludzie odpowiadający za polską transformację są zadowoleni z jej skutków?

danielik
O mnie danielik

Otwarty na rozmowę i wymianę poglądów z innymi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka