unukalhai unukalhai
777
BLOG

Rzeczpospolita rekieterska

unukalhai unukalhai Społeczeństwo Obserwuj notkę 28

albo zbójcy na gościńcu.

Chociaż zdarzyło się to w Warszawie jakiś miesiąc temu, to jestem przekonany, że syndrom, którego opisywane zdarzenie stanowi ilustrację, ma zasięg  ogólnokrajowy. Samo zaś  zjawisko określa się jako zespół  bagna behawioralnego.

A zatem ad rem.

W godzinach południowych w trzeciej dekadzie lipca br. jechałem z serwisu samochodowego na
ul. Łopuszańskiej , gdzie zostawiłem swoje już mocno schetane  Mitsu, na Dworzec Zachodni. Jeden z przewoźników kolejowych oferował korzystną relację ceny do odległości  daleko „w Polsce”, czyli wybierałem się w dalsza podróż na podstawie biletu  zakupionego sporo wcześniej w ramach „promocji”. Do dworca jechałem autobusem, czyli skorzystałem z usługi jednego z przewoźników skupionych  w konsorcjum działającym  pod szyldem ZTM Warszawa. Na przystanku obok centrum handlowego Blue City (usytuowanego vis a vis CH Reduta) wsiadła do autobusu kobieta z pakunkami i siatkami, czyli najpewniej po dokonaniu rozmaitych zakupów. Pakunki i siatki  ulokowała na fotelu, sama zaś usiadła na chwilę na fotelu obok, aby złapać oddech.

Autobus ruszył i w tym momencie czterech kontrolerów przyczajonych w różnych miejscach autobusu przegubowego (każdy w swoim sektorze) zablokowało kasowniki i zaczęło sprawdzać bilety. Kobieta nawet nie zdążyła wyciągnąć biletu do skasowania z torebki. Jeden z osiłków zażądał od kobiety dowodu w celu spisania jej personaliów z powodu jazdy bez ważnego biletu. Kobieta tłumaczyła, że dopiero co wsiadła i nie zdążyła jeszcze biletu skasować, na dowód czego pokazała  bilet kartonikowy przeznaczony do skasowania, no ale kasowniki zostały już zablokowane przez „kontrolerów”. Stałem nieopodal, więc zapytałem kontrolera, ile czasu ma pasażer na skasowanie biletu i żeby podał numer paragrafu, który ten czas określa. Kontroler najpierw odparł, żebym się nie wtrącał, a gdy zakomunikowałem , że będę świadkiem owej pasażerki  w tej sprawie, poinformował, że stosowny przepis stanowi , iż bilet powinien być skasowany „niezwłocznie” po wejściu do pojazdu komunikacji. Zapytałem, co  konkretnie oznacza termin „niezwłocznie”. Kontroler wyjaśnił, że najpóźniej przed zatrzymaniem się na kolejnym przystanku. Kontynuując zapytałem, dlaczego uniemożliwił skasowanie biletu tej pasażerce, skoro autobus dopiero co ruszył i jeszcze nie dojechał do kolejnego przystanku. Kontroler odrzekł, że pasażerka usiadła na fotelu, a to oznacza, że nie miała zamiaru kasować biletu. Zapytałem zatem, jaki przepis zabrania kasowania biletu z pozycji siedzącej, o ile kasownik jest w zasięgu ręki pasażera (w tym wypadku akurat był).

Wówczas dołączyło do tej rozmowy dwóch kolejnych kontrolerów i zaczęli wspólnie pokrzykiwać na pasażerkę i na mnie oraz nas przekrzykiwać. Ostatni z osiłków kontrolerów polecił kierowcy zatrzymać autobus, i nie ruszać  aż do chwili opuszczenia pojazdu przez pasażerkę.  Był to przystanek przy Dworcu Zachodnim. Pasażerka odpowiedziała, że nigdzie nie wyjdzie, gdyż nie widzi powodu, dla którego miałaby być potraktowana  jako gapowiczka.

Przyznałem jej rację, ale mój limit czasowy do odjazdu pociągu gwałtownie się wyczerpywał i nie mogłem asystować pasażerce do czasu przybycia patrolu policyjnego, również wezwanego przez kontrolerów.

Do tej pory wszystko odbywało się w ramach reguł obowiązujących w demokratycznym państwie bezprawnym, gdyby nie…

I właśnie to "gdyby nie"  jest najbardziej pouczające. Oto bowiem w związku z postojem autobusu podniosły się głosy pasażerów, coraz mocniej oburzonych na Bogu ducha winną kobietę, że utrudnia, że opóźnia, że im się spieszy  i że tak nie wolno. Pasażerów, którzy nie odezwali się słowem, gdy kontrolerzy dopuszczali się na ich oczach  jawnego linczu. Wówczas pasażerowie nie wyrażali oburzenia, że oto przy ich świadomości kolejna ofiara finansowego mordu rytualnego zostaje przez zbójców na gościńcu obrabowana. To im zupełnie nie przeszkadzało.

Niestety, musiałem opuścić autobus, nie byłem więc świadkiem dalszego ciągu zdarzeń.
Uważam wszakże, że siła złego na jednego i że w końcu ta kobieta skapitulowała.

Ale czy na pewno to ona powinna czuć się najbardziej przegraną?

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo