Pies Pawłowa Pies Pawłowa
578
BLOG

Państwo Platformy jest chore i opóźnione w rozwoju

Pies Pawłowa Pies Pawłowa Polityka Obserwuj notkę 2

 

Każdy dzień trwania u władzy przyjaciół Prezesa Donalda Tuska jest dla Polski dniem straconym i przypomina kolejną desperacką próbę gaszenia pożarów rozpalanych przez licznych ministrów z obozu rządzącego. Bezpowrotnie uciekający czas, utwierdził w przekonaniu miliony Polaków jak wielkim błędem było oddanie całej władzy i odpowiedzialności w ręce PO. Od ponad 3 lat Platforma posiada absolutną i niczym nie zagrożoną większość parlamentarną, a od przeszło roku wszystkie najważniejsze instytucje, kierowane lub opanowane przez zaufanych ucha Premiera, wliczając w to urząd Prezydenta, CBA, NBP, ZUS czy TK. Szuflady pełne świetnych ustaw rzekomo blokowanych przez profesora Lecha Kaczyńskiego okazały się zwykłą ściemą dla młodych, naiwnych z wielkich miast. Pozbawiona kadr, szerokiej ławki rezerwowej, zaplecza intelektualnego z prawdziwego zdarzenia w końcu chęci i woli Platforma Obywatelska coraz bardziej zaczyna przypominać nieboszczkę PZPR, która u schyłku swojego panowania, przekonana o własnej nieśmiertelności pozwalała sobie na przejawy arogancji, chamstwa i zwykłej zawiści i głupoty.

 

Przykładów niekompetencji obecnej ekipy można wymieniać bez końca. Mamy spóźniające się, przeładowane pociągi; rozklekotane tory kolejowe; przypadkowo budowane drogi; autostrady bez dolomitów; stadiony 6-krotnie droższe niż na zachodzie; podupadającą służbę zdrowia; skandalicznie prosperującą Pocztę Polską czy w końcu korupcję urzędniczo-polityczną, z którą od ponad 3 lat nikt już nie ma ochoty walczyć. W cywilizowanym świecie - do którego wciąż aspirujemy, podstawowym kryterium oceny rządu, szeroko rozumianej władzy jest najogólniej rzecz ujmując...„czas”. Ponieważ „czas to pieniądz”. Skutki fatalnej infrastruktury, wolnego Internetu, ociężałej biurokracji, drogiej benzyny odczuwamy wszyscy na co dzień. Dlaczego? Bo Donald Tusk nie wie, lub nie chce wiedzieć, że szybciej, wygodniej, prościej, taniej znaczy po prostu lepiej. Zamiast modernizacji mamy dyktaturę „tu i teraz”, państwa pozornej krainy szczęśliwości, „szklanych domów”, czy propagandowej „zielonej wyspy”, której obrazkiem do niedawna mamiono miliony Polaków a która dziś coraz bardziej przypomina zwykłe zielone boisko piłkarskie do gry w piłkę nożną. Dziś ci sami Polacy – do niedawna marzący o Drugiej Irlandii, płacą rachunki o kilkanaście procent większe niż rok temu, tankują mniej benzyny, której ceny biją rekordy wysokości a rząd nie reaguje obniżeniem akcyzy. Robimy zakupy w Biedronce 1 każdego miesiąca i modlimy się do Boga, żeby wystarczyło do kolejnej wypłaty, że jakoś to będzie, przecież zawsze „jakoś było”.

 

I właśnie to polskie jakoś to będzie” jest mottem życiowym Donalda Tuska. Jakoś się zorganizuje Euro 2012, jakoś się przetransportuje kibiców piłkarskich na miejsce, może nie autostradami i nie kolejami, ale z pewnością „jakoś”. Jakoś się zapewni ludziom bezpieczeństwo, jakoś się spłaci rosnące zadłużenie kraju, jakoś się sfinansuje z pieniędzy ZUS przyszłe emerytury, jakoś się wygra wybory, jakoś się przetrwa kolejną powódź, jakoś się uda.

 

Ta „bylejakość”, to dziadostwo, ten brak troski o lepsze jutro, o przyszłość, „o szybciej i taniej” są według mnie dla obecnego Premiera i obozu rządzącego większą obelgą niż najcięższe oskarżenia o zdradę stanu i zaprzaństwo. Stworzono bowiem państwo chore, ułomne, upośledzone fizycznie i psychicznie, bez tożsamości z niepełnosprawnymi pajacami w szatach profesorów i autorytetów. Państwo zadłużone, pozbawione przyszłości, skazane na wymarcie, małe, paskudne, zawstydzone.

 

Na koniec wmówiono wszystkim, że jest pięknie i „róbta co chceta”. A, że idioci poszli grillować? Kogoś to jeszcze dziwi?

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka