Dziadek Paździerzak Dziadek Paździerzak
435
BLOG

CIĘŻKIE ŻYCIE CELEBRYTÓW III RP

Dziadek Paździerzak Dziadek Paździerzak Polityka Obserwuj notkę 1

Jeśli ktoś z Państwa planuje przedstawić Grzegorzowi Miecugowowi swoje poglądy na sprawy polityczne, światopoglądowe lub jakiekolwiek inne, używając przy tym słów nieparlamentarnych lub zgoła wulgarnych, to gorąco apeluję, by tych zamiarów poniechał. Po pierwsze dlatego, że to nieładnie i niekulturalnie. Po drugie dlatego, że to niebezpieczne. W najnowszym Newsweeku dziennikarz TVN24 opowiada, jak to śledził takiego niekulturalnego rozmówcę, który wcześniej zarzucał mu kłamstwo, służbę w ZOMO i dosadny sposób sugerował, by redaktor Miecugow oddalił się z aktualnego miejsca pobytu, czyli z baru „U Araba”. Redaktor, w towarzystwie psa rasy berneńczyk (tropiący?) wyśledził niekulturalnego delikwenta, gdy ten zażywał kąpieli w pobliskim kanałku, schował mu ubranie i zadzwonił na policję. Delikwent dostał mandat za kąpiel w miejscu niedozwolonym. Schowanie ubrania zostało zapewne uznane za czynność prawnie usprawiedliwioną, podjętą w ramach pościgu za sprawcą przestępstwa, gdyż nic nie wiadomo, by ktoś miał o to do gwiazdy TVN24 pretensje. Oczywiście poza właścicielem odzieży.

Jeśli więc ktoś koniecznie chce wdać się z redaktorem Miecugowem w wymianę poglądów, to – nawet jeśli ma w pogardzie kulturę osobistą – dla własnego bezpieczeństwa winien powstrzymać się od używania słów nieparlamentarnych. A więc nie „TVN kłamie, k…. mać”, ale raczej „TVN niekiedy mija się z prawdą, motyla noga”. A jeśli interlokutor Miecugowa koniecznie musi przeklinać, niech chociaż nie kąpie się potem w kanałkach.

Przytoczona w Newsweeku historia sprawiła mi wiele radości, szczególnie fragment o poważnym, jak sądziłem, dziennikarzu tropiącym wraz z psem berneńczykiem niekulturalnego piwosza. Proponuję, aby spróbowali Państwo to sobie wyobrazić? Redaktor Miecugow skrada się brzegiem kanałku, ukradkiem zwija w tłumoczek znalezione koszulę i gacie, chowa je w krzakach, by po chwili z triumfalną miną i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wybrać na telefonie 112. Przypomina się scena z „Mistrza i Małgorzaty”, gdy poeta Bezdomny uzbrojony w świecę i święty obrazek ściga Wolanda i kąpie się w rzece Moskwie, po czym konstatuje, że zabrano mu ubranie – wprawdzie Miecugow się nie kąpał, ale w jego opowiadaniu jest moim zdaniem coś metafizycznego, a przynajmniej niespotykanego.

***

Dużo mniej wesoła jest moim zdaniem sprawa uderzenia Miecugowa na Woodstoku. Przykra i na kilometr zalatująca prowokacją, bo przecież w Polsce media mogą każdemu wariatowi nakleić etykietkę „prawica”, a potem wszystko, co ten wariat robi, idzie na konto PiS.

***

W wywiadzie przeprowadzonym z Miecugowem przez Tomasza Kwaśniewskiego jest wiele ciekawych passusów. „Dlaczego ludzie tak pana nie lubią?” – dopytuje dziennikarz Newsweeka. Prowadzący „Szkło kontaktowe” nie wie. Przecież robiąc „Szkło kontaktowe” stara się, „żeby to był program ciepły”. „Żeby krew nie ściekała mi po kącikach ust, bo kogoś ugryzłem czy obraziłem.” Być może trzeba się bardziej starać, panie redaktorze.

***

Smutny jest fragment o patriotyzmie. Pytanie: „Jest Pan dumny z tego, że jest Pan Polakiem?” Odpowiedź: „Przyjmuję to z pokorą.” Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla redaktora Miecugowa polskość to nieszczęście, na które nic się nie da poradzić i z którym trzeba nauczyć się żyć. Patriotyzm to „codzienność i jej pilnowanie.” „Tworzenie miejsc pracy.” A mycie zębów? Tego jeszcze nie wiem. Bo że abonament i bilet to już słyszałem.

Media są takie, a nie inne z winy widzów, bo widzowie lubią awantury. Najbardziej takie, „w których nie przechodzą żadne treści, bo głosy się zlewają. Być może statystyczny widz patrzy na to i mówi: <<Kurczę, ale palanty. Ja taki nie jestem.>>” A ja się zastanawiam, co myśli „statystyczny widz”, oglądając ciepłe „Szkło kontaktowe”.

„Ja się nie biję”, Newsweek 33/2013

***

Newsweek pochyla się też z troską nad ciężką dolą innego celebryty, Macieja Stuhra, prześladowanego przez media, paparazzich i psy rasy Pudelek (nie berneńczyk). Oczywiście każdy ma prawo do ochrony życia prywatnego i trudno się dziwić aktorowi, że się broni, gdy jego prywatność jest naruszana. Co do tego nie ma sporu. W wywiadzie ze Stuhrem juniorem zainteresowało mnie co innego. Otóż wypowiadane przez niego słowa potwierdzają, że stało się z nim coś złego. Kiedyś bowiem był to facet sympatyczny albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Potem zagrał w „Pokłosiu” i dorobił nam gębę antysemitów i morderców. Potem opowiadał o Polakach przywiązujących dzieci do wież oblężniczych pod Cedynią. Co mówi teraz? „Obserwuję u siebie narodziny nienawiści.” „Czuję się, jakby ktoś wsadził mi rękę do majtek i czegoś tam szukał.”

Gdzieś ulotnił się Macieja Stuhra dystans do samego siebie, poczucie humoru, dobroduszność. Ich miejsce zastąpiły zapiekła nienawiść, poczucie krzywdy i skłonność do nadużywania wulgaryzmów. I zimne spojrzenie, które podobno tak się spodobało Rosjanom, że zaproponowali Stuhrowi rolę „największego twardziela w historii rosyjskiego kina”.

Wydawców, właścicieli pism i portali, którzy mu podpadli, nazywa Stuhr „ludzkimi wszami”. Czy ma na myśli również dziennikarzy „Faktu”? A jeśli tak, to dlaczego opowiada o tym „Newsweekowi”, wydawanemu tak samo jak „Fakt” przez koncern Ringier Axel Springer?

„To jest lincz. Stuhr kontra brukowce”, Newsweek 33/2013

 

"Już dawno nie widziałem dziadka, aż wczoraj w wystawowej szybie odbicie czyjeś; radość rzadka, toż to Paździerzak, ani chybi: łysina, wąs i bródka ta. Nie, nie Paździerzak to, to ja." "Dziadek Paździerzak" - słowa Jeremi Przybora, muzyka Jerzy Wasowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka