eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
321
BLOG

Jak zarabiałam ciałem

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Ten kawałek nieistniejącej prawie materii był opoką mojego niedziewiczego ciała. - pisze blogerka  o pseudonimie mamaruda opowiadając historię swoich zmagań z tendencją do bardzo surowego i krytycznego osądu własnej fizyczności. Doprowadziło ją to w miejsce które pozornie jest ostatnim dla kogoś z takim problemem.

 

Dawno, dawno temu -  gdy cały mój rocznik stwierdził, że idzie na studia - wykończona szkołą i rówieśnikami ponad wszelkie pojęcie postanowiłam iść do pracy. Prosto po technikum. Władowałam się w najgorsze bezrobocie. O tyle podłe, że poza dorywczymi pracami nie było NIC. Trudno to było zrozumieć moim rodzicom, wychowanym w czasach, gdy praca była i już. A ja, "sierota po socjalizmie" bardzo cierpiałam, że taka ze mnie dupa. No bądźmy szczerzy... Właściwie, jak pomyślę o tym dziś, to nawet nie mam do siebie pretensji.

 

Moi rówieśnicy swoimi wyzwiskami dali mi popalić, nie pozostało mi nic innego jak uwierzyć, iż jestem tak brzydka z tym swoim garbatym nosem i chudością anorektyczki, że mogę już tylko pomykać kątami, coby ludzi nie straszyć. Uciekałam całe technikum przed nimi. Psychicznie doprowadzona do bardzo złego stanu.  Przed wyjściem do szkoły mówiłam sobie: "Trudno. Taka jestem. No przecież nie zamknę się w pokoju na resztę życia. Przecież muszę żyć. Co mnie to bydło obchodzi". A potem przed szkołą zawracałam i szłam na wagary. Może faktycznie po tym wszystkim tak szukałam pracy, żeby nie znaleźć. Później doszła depresja. Co to jest deprecha bezrobotnego wie tylko ten kto to przeżył.

 

I wtedy spotkałam kumpla. Poeta, więc łatwo się domyślać że też bez pieniędzy. - Pozuję na ASP. Kasa marna, ale fajna praca - wyznał znajomy. Hm... to w końcu byłaby jakaś przygoda. I przypomniałam sobie historię z jakiejś książki dla dzieci. Dziewczynka bardzo bała się myszy, więc ojciec złapał jedną do słoika (niepolityczne trochę, bo dręczenie zwierząt, ale to były inne czasy) i kazał jej patrzeć tak długo, aż oswoi strach. Oczywiście się udało. A jeśli i mnie się uda? Będę jak pozornie obrzydliwa mysz, wystawiona na spojrzenia, czekająca na wyrok. Jeśli nie jestem tak wstrętna jak myślę, to mnie nie zabiją, tylko wypuszczą na wolność. Jeśli mnie wypuszczą, przestanę się bać, a może nawet się oswoję?

 

Pomyślałam, że nie wytrzymam tych spojrzeń skierowanych na mnie. Naga. No po prostu umrę ze wstydu, nie tylko z tego powodu, ale i brzydoty! Będą się po kryjomu śmiać ze mnie, wychwycę te spojrzenia pozornie nieuchwytne - obrzydzenie, albo zdziwienie, że można tak wyglądać. I będę naga, bezbronna całkiem, żaden sprytny ciuch na moim ciele, nic! Te kosteczki, chude rączki, nos wiedźmy, zgarbione plecy, mały biust, nie uśmiechnę się nawet, bo ta szczerba baby jagi miedzy dwójką a jedynką... Dzieci mogę straszyć!

Już parę dni później, zgrywając stałego bywalca, walę śmiało "na rysunek".  Myślę sobie, że gorzej niż w szkole nie będzie. Skromna kanciapa Asystenta (niech przy takim "imieniu" pozostanie), facet na luzie, to i ja  nie zadaję głupich pytań. - Mogę zostać w majtkach? - o to jedno zapytałam nieśmiało. Pertraktacje. Jeszcze nikt tak ze mną nie walczył o zdjęcie majtek, jak ten Asystent. Bardzo przystojny zresztą. Utargowałam stringi w kolorze cielistym. To nawet zabawne, że ten kawałek nieistniejącej prawie materii był opoką mojego niedziewiczego ciała. Zostawiam to psychologom...
No dobra. Słowo stało się ciałem. WCHODZĘ.

 
To była spora sala z ogromnymi oknami, szarą wykładziną, bardzo wysokim sufitem, zimna (jesień, stare okna), kilku studentów. Stanęłam jak taka sierota i czekam na Asystenta. Dlaczego? No bo mam, ku..a, jedno pytanie: gdzie garderoba?!!!! Za chwilę facet wchodzi.
 
- Czemu modelka jeszcze niegotowa? - pyta zaskoczony.
- Ale..eee...to gdzie ja mam się rozebrać?
- Tutaj. - zdziwiony wskazał mi krzesło stojące w rogu sali.

Głupia sprawa tak zgrywać primadonnę, ale ja się na striptiz nie zgłaszałam. Przełknęłam mój dziewiczy wstyd i zrobiłam minę profesjonalistki, co to ma wieeelkie doświadczenie

-Ale ja zawsze miałam parawan - próbowałam ratować sytuację.
-Nie mamy.
-To ja się nie rozbiorę! - zagrałam va bank.
..ciąg dalszy nastąpi.

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości