elektryczny elektryczny
64
BLOG

Syndrom Lisa i blogaskiniowcy z maczugami

elektryczny elektryczny Polityka Obserwuj notkę 5

Gdy tylko okazało się, że redaktorem naczelnym "Wprost" zostanie Tomasz Lis, podniosły się głosy, że teraz tygodnik zejdzie na psy, a z drugiej strony - że teraz będzie tam wreszcie "normalnie". Nie chcąc oceniać, zanim nie zobaczę na własne oczy, zaczekałem do wczoraj, kiedy pierwszy "lisi" numer wyszedł. Już wstępniak pokazał, że nie jest najlepiej. Wbrew niektórym uważam, że Lis ma jak najbardziej prawo chwalić PO, a ganić PiS. Strasznie mi się nie spodobało co innego. Otóż pan redaktor pisze, że "Wprost" nie będzie miał odtąd linii politycznej. Ale zaraz potem linię taką wskazuje: "będzie to pismo otwarte na wszystkie opcje i jednocześnie zamknięte na ekstremizmy".

Panie Lis - to też jest linia polityczna. Ba, jeżeli nie chce pan prowadzić pisma o modzie i pszczelarstwie oraz jednocześnie nie publikować po równo wszystkich od UPR-owców po PPP, od Środy (w tym numerze jest) po Rydzyka (Rydzyka nie ma), to tym samym już rysuje się jakaś linia polityczna. Nawet jeżeli obejmuje ona cały główny nurt, rozumiany szerzej czy wężej, to przecież do niego się ogranicza. Nie ma więc mowy o otwarciu na wszystkie opcje, zdanie jest wewnętrznie sprzeczne logicznie.(Nie wiem, czy dobrze rozumiem, co poeta miał na myśli, ale te słowa są na tyle mętne, że pozostawiają duże pole do interpretacji). Swoją drogą, jeżeli to ma być przytyk do ancien regime'u - przez ostatni rok wiele we "Wproście" widziałem, w tym niewywaloną przez korektora tezę, że "sojusz niemiecko-rosyjski wywołał dwie wojny światowe" (tu o tym pisałem), w tym pewne okładki jakby ze świerszczyków, w tym kiepski (choć dla niektórych może efektowny) aparat argumentacyjny niektórych tekstów, ale ekstremizmu, słowo daję, nie zobaczyłem.

Zdaje się, że tragedią redaktora Lisa jest jego wiara w swoje bezstronne, fachowe dziennikarstwo, w to, że jest blisko ideału obiektywizmu (np. publikując i dobre, i złe opinie z sieci o swoim nadejściu), podczas gdy jest od niego równie daleko jak każdy inny śmiertelnik. Co więcej, jest może nawet dalej, bo tej odległości dobrze nie widzi. A w dodatku okazuje się, że mamy w Polsce pewnego bezstronnego profesjonalistę, a przynajmniej pewien ogólny zespół poglądów i reguł, zwany z powodu pewnych okoliczności historycznych, w dużej mierze przypadkowych, głównym nurtem. I z tym gościem/z tym paradygmatem nie wolno dyskutować, bo jest się ekstremistą.

Odchodząc już od kwestii redaktora naczelnego: szkoda, że znika ostatni tygodniowy tytuł prawicowy, który jednocześnie dało się czytać bez przyjęcia ideologii jego twórców. Można tam było sobie poczytać Śpiewaka i amerykańskich liberałów, ostatnio łapano już dobry balans pozwalający nawet uznać to pismo za wszechstronne, bo wpuszczono tam i dziennikarza z "Krytyki Politycznej", i Arłukowicza. Teraz w ramach obiektywnego dziennikarstwa wywalono teksty polityków-byłych premierów i analizuje się psychiatrycznie umysł Jarosława Kaczyńskiego, co jest moim zdaniem raczej w złym guście. Wśród wspomnianych sieciowych opinii o nadejściu Lisa znalazła się i taka, że (cytat niedokładny) teraz lepiej będzie czytać w oryginale GW czy "Politykę" zamiast "Wprostowskich" odbłysków. Z tym jestem skłonny się zgodzić, bowiem "Polityka" prezentuje u nas bodaj najlepszy poziom merytoryczny i profesjonalny i polecam ją wszystkim, którzy są odporni na sączącą się tam przez wszystkie szpary nachalną propagandę demoliberałów. To jest inteligentna szczekaczka. Zaś jeżeli będziemy teraz szukać punktu widzenia prawicy, chyba trzeba będzie sięgnąć po jakieś nawiedzone "Frondy" i "Najwyższe CZASY!". Albo po "Newsweek" z jego chrześcijaństwem light i względem niewielką ilością polityki...

Ktoś powie: niepotrzebnie rozpoczasz i szaty rozdzierasz, bo na tygodnikach świat się nie kończy, są blogi, są dzienniki z "Rzepą" na czele. Pięknie, ale dziennik nie ma takiej zdolności obejrzenia się, spojrzenia w tył, spokojniejszego i głębszego oglądu sytuacji - już z pewnej perspektywy. Natomiast na blogach, z całym szacunkiem, wychowuje się armia podziemnych bojowców z maczugami, nie dyskutantów z jakimiś argumentami i rozumem. Wprawdzie istnieje wielu blogów rozsądnych, ale każdy dobiera sobie te na swoim poziomie intelektualnym- a i na tych mądrzejszych panowie z maczugami zachowują się jak w chlewie, czy jak kto woli na polu bitwy. Pod tym względem ja mam o tyle dobrze, że przynajmniej odpowiada mi niemal głucha cisza zamiast ujadań.

Im większe obszary mediów tradycyjnych zdobywać będzie główny nurt, tym bardziej podziemni będą outsiderzy, a więc przede wszystkim PiS-owcy. W podziemnej ciemności wychowa się plemię zaciekłychbojowników, którzy jeszcze zajdą za skórę środowiskom panującym dzisiaj - ze spokojną pewnością siebie - nad polityką. Już dziś wydaje mi się, że choć wśród młodych apolitycznych dominuje PO, to już wśród politycznych raczej partia Kaczyńskiego. Podziemni będą doskonale wiedzieć, że w ramach istniejących stosunków nie ma dla nich miejsca.Ciekawe rzeczy mogą się wydarzyć.

elektryczny
O mnie elektryczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka