Nikomu nieznany, polityk z dalszych stron gazet, niejaki Tusk Donald zapowiedział, że wygrana Platformy Obywatelskiej w najbliższych wyborach będzie gwarancją na szczęśliwe rządy i ogólne prosperity.
Człowiek ma rację. Po tych czterech latach każdy rząd będzie lepszy, bo chyba gorzej nic się nie da rządzić, no chyba że ogłosi podległość wobec innych państw, np. Burkina Faso. Nie wiem, kto rządzi teraz Polską, kto jest premierem, ale robi to tak nieudolnie, że aż razi w oczy: rozpad kolei, nagrodzony brawami i kwiatami minister o nieznanym nazwisku (pewnie z dziada pradziada pierdoła, a nie ekspert), z sukcesem sprzedana Stocznia Gdańska, którą kupili jeszcze bardziej nieznani inwestorzy z Bliskiego Wschodu, ucieczka Chińczyków z budowy autostrady A1, która miała doprowadzić kibiców z Europy na stadion w Warszawie oraz zapowiedzi, że ktoś zajmie ich miejsce i nie ma co się bać, wszystko jest pod kontrolą. Do tego samego worka można wrzucić zamknięcie sklepów z dopalaczami (które mogą teraz walczyć o odszkodowanie za nielegalne akcje) oraz zamiecenie sprawy afery hazardowej pod dywan, o katastrofie w sprawie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej nie wspominając.
Jedynie co słychać i widać w kwestii pracy obecnego rządu, to obietnice, obietnice i dla odmiany obietnice… Ach, no tak, zapomniałem. Jeszcze między tymi pogadankami przebijają się przestrogi przed powrotem rządów PiS-u, bo oni są źli i niedobrzy.
Obecny rząd ma tyle „osiągnięć”, że tylko zmiana na nowy, wspaniały gabinet Platformy Obywatelskiej daje nam, obywatelom zamieszkującym ten grajdół rządzony przez „nieznanych sprawców”, nadzieję na prosperity.
Wyrażam zatem nadzieję, że obecny rząd upadnie niczym AWS z nieznanym, wręcz zapomnianym, innym panem Buzkiem Jerzym, by władzę ku chwale Ojczyzny przejął pan Tusk Donald, by żyło się lepiej…
