Jakoś nie podoba mi się ta debata: każda strona recytuje swoje argumenty i nie stara się zrozumieć oponentów, argumenty lecą w powietrze i przelatują dalej w przestrzeń - nie ma pozytywnych rozwiązań problemów. To mi przypomina starcie ideologii w jakimś ringu - ale po co to komu ? Żeby ślepo podążać za ideologiem tym, czy tamtym? - Takie oczekiwania byłyby chore.
Ale skoro lewacy nie potrafią myśleć pragmatycznie, to podzieliłbym budżet i prawo na 2 części, po jednej dla każdej ideologii. Niech sobie wybiorą miasta dla lewicy i dla prawicy - zobaczymy, która strona zyska zwolenników, a która zbankrutuje. ;)
Nie wysłuchałem jeszcze całości, ale na tym etapie widzę, że dyskutują i potem zapewne rozejdą się, każdy ze swoim poprzednim przekonaniem. Szkoda czasu na takie gadanie.